5➽Meeting in the company

10.9K 514 43
                                    

Cała krew odpływa mi z twarzy. Przełykam ślinę i mogę przysiąc, że echo rozniosło ten dźwięk po całym pomieszczeniu. Serce mi przyśpiesza, a oddech staje się głębszy. Od razu czuję jak mój żołądek fika koziołki na wspomnienie z wczorajszej nocy.

Moje źrenice się poszerzają kiedy spogląda mi prosto w oczy.

- Vanessa. - mówi zdumiony, ale jednocześnie zdziwiony.

Na sam dźwięk jego głosu robi mi się sucho w ustach. Mięśnie zaczynają drżeć. Pomimo, że stoi dalej ode mnie, czuję jak mnie dotyka.

Czuję jak palce u stóp i rąk stają się zimne. Nie mogę zrobić najmniejszego ruchu a sceny z wczoraj przysłaniają mi oczy. Jestem sama, w jego gabinecie.

- Co się tak zawieszasz? - aż podskakuję ze strachu. Znajduje się obok mnie, nawet nie wiek kiedy tu dotarł. Odsuwam się najdalej jak mogę i chwytam klamkę.

- Spokojnie. - mówi. Jak ja mam być spokojna? - Ale ty trzymaj ręce i nogi z dala ode mnie. - unosi dłonie w geście obronnym.

Co?

Zaczynam szarpać klamkę, ale ani drgnie.

- Co ty tutaj robisz? - pyta. Sama się zastanawiam.

- Tańczę Hula - odpowiadam zanim pomyśle. Zaczynam jeszcze bardziej szarpać się z gałką klamki. Niech to szlak! Ani drgnie.

- Zamknięte.

Dopiero po chwili dociera do mnie znaczenie jego słów. Zamknięte?

- Wypuść mnie - szepczę, a niekontrolowane łzy ciekną mi po policzkach.

Gdy tylko wrócę do domu od razu idę do kościoła, ale najpierw kupię gaz pieprzowy.

Panie Boże, zrobię wszystko tylko daj mi szansę i wypuść mnie. Proszę.

- Twój ojciec tobie dał tą umowę? - pyta. Podciągam nosem i na niego spoglądam. W garniturze wygląda o wiele mniej strasznie.

Zaczynam szukać w torebce tej cholernej umowy. Przewracam wszystko co napotkają moje palce we wnętrzu torebki. Gdzie ona jest?!

Nagle wypada mi ona z rąk i uderza o podłogę. Przeklinam pod nosem i kucam. Mężczyzna też to robi.

- Pomogę. - mówi kiedy widzi jak zaczynam zbierać rozsypane rzeczy. Pomóc ty mi możesz, ale stąd wyjść.

W końcu znajduję ten cholerny papier i mu podaję. Wstaję i poprawiam swoje ubrania.

On podnosi wzrok mierząc mnie wzrokiem od dołu do góry. Aż ciarki mnie przechodzą.

- Mogę już iść? - pytam, ale wcale nie czekam na odpowiedź. Chwytam klamkę i zaczynam za nią ciągnąć. No co jest?!

Zamknięte

Kiedy spoglądam na mężczyznę, widzę, że się uśmiecha.

- Kiedy mówiłem, że spotkamy się wcześniej niż później, nie wiedziałem, że aż tak szybko.

Bardzo śmieszne. Boki zrywać.

Przejeżdża kartą w wyznaczonym miejscu, a następnie drzwi się otwierają.

- Do zobaczenia Nessi. - puszcza mi oczko, a ja mam ochotę zwymiotować.

- Albo i nie. - rzucam cicho i wychodzę na korytarz.

- Słyszałem - dobiega mnie echem jego głosu.

- Na to mówiłam, byś usłyszał. - wsiadam do windy.

Byle do domu, byle do domu, byle do domu, byle do domu, byle do domu, byle do domu, byle do domu, byle do domu, byle do domu, byle do domu, byle do domu.

Kiedy winda staje od razu z niej wybiegam. Z szybkością błyskawicy biegnę do auta i odpalam silnik.

Wow. To był dziwne. Bardzo dziwne. Jak można być przestępcą, gangsterem i właścicielem szanowanej firmy? Nie rozumiem.

Po drodze wstępuję jeszcze do sklepu po coś ważnego.

* * *

Panie, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę by nie był pozytywny.

Wdech, wydech, wdech, wydech, wdech, wydech.

No dobra. Teraz, albo nigdy.

Odwracam test ciążowy, tak bym mogła go odczytać.

Po chwili wypada mi on z rąk i z hukiem ląduje na płytkach.

Jestem w ciąży.*
--------------
* Wiem, że o ciąży dowiaduje się trochę później, ale zmiany zaszły na potrzeby Fighter' a.


Fighter //HS ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz