List 7

71 8 0
                                    

____________________________________

08.10.1950r

Nadal nie potrafię zapomnieć tych znaczących słów, które wypowiedziałeś z taką nieśmiałością, strachem i niewinnością.

Dokładnie pamiętam ten dzień. Prawie jakby, to było wczoraj. Wysiedliśmy z powozu i szliśmy akurat jedną z dróżek w pobliskim lesie. Lubiliśmy tam wracać. Pierwsza wizyta w nim, bardzo nas do siebie zbliżyła. Więc postanowiłeś, że co dzień o 23, będziemy razem spacerować przed snem. Mimo tego, że rodzice nie byli zachwyceni tym pomysłem uważając go za niebezpieczny, zważając na tamte czasy.

Świerszcze cykały, a sowa przerażająco huczała. Jednak wszystkie złe skojarzenia odganiały gwiazdy i świecący jasno księżyc. Ściskałem do klatki piersiowej swój czarny, w fatalnym stanie notes. Nie odzywałem się zbyt dużo, ale to nie dlatego że mi się nudziło, albo nie podobało mi się twoje towarzystwo. Wręcz przeciwnie. Po prostu ta cisza była dla mnie potrzebna i czułem się w niej bardzo komfortowo. Twój lustrujący wzrok odbijał piekące ślady na moim ciele. Widziałem też, jak zagryzałeś wargę, gdy tylko cię na tym przyłapywałem.

Kiedy doszliśmy do pobliskiego jeziora, które zasłonione było murem drzew, usiedliśmy oboje przy brzegu. Ty położyłeś się pierwszy, co mnie nie mało zszokowało, gdyż trawa była już oszroniona, a ty miałeś na sobie tylko cienki beżowy rozciągnięty sweterek i lniane spodnie. Patrzyłeś jak oczarowany na lśniące gwiazdy, po czym posłałeś mi delikatny uśmiech i poklepałeś miejsce obok.

Trochę się wahałem, jednak spełniłem twoją prośbę i ani na chwilę nie odstawiłem notatnika. Nie zabierałeś mi go, gdyż wiedziałeś że to jemu zdradzam wszystkie sekrety i przeżycia. Szanowałeś moją prywatność. Do teraz jestem ci za to wdzięczny.

Oboje spojrzeliśmy w gwiazdozbiór, który wesoło do nas migał. Trochę się rozluźniłem, jednak twoja obecność zawsze była dla mnie stresująca i trzymająca w ciągłej niepewności. Wtedy, też niespodziewanie obróciłeś twarz w moją stronę, kompletnie ignorując piękne gwiazdy. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak serce zaczęło mi bić i pompować krew w żyłach, gdy zacząłeś gładzić mój prawy policzek. Bałem się na ciebie spojrzeć. Bałem się tego co zastanę. Nie chciałem się łudzić. To było zakazane, niepoprawne i zaskakujące.

Jednak ty miałeś inny plan i chwyciłeś mój podbródek, przekręcając w swoją stronę. Jak zamarznięty się nie ruszałem, kiedy opuszkami palców jeździłeś po mojej dolnej wardze.

,,Czy to jest normalne, że przyjaciel może znaczyć dla mnie więcej niż ktokolwiek inny we wszechświecie?"

Zapytałeś, jednak ja nie odważyłem się udzielić odpowiedzi. Czułem blokującą gulę w gardle, a moje ruchy były kompletnie ograniczone, przez spięte mięśnie. Westchnąłeś tylko i spuściłeś zakłopotany wzrok ze speszonym uśmiechem.

,,Chyba... Chyba kocham cię hyung."

Nigdy dotąd cię takiego nie widziałem. Zawsze byłeś taki odważny, jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie. To było naprawdę interesujące, że masz w sobie coś takiego jak zwątpienie i strach.

Nigdy tego wcześniej nie pokazywałeś, albo jesteś bardzo dobrym aktorem.

~Dobranoc. Kocham cię. Na zawsze twój~Yoongi
____________________________________

My Sweet Rose «~YOONSEOK~»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz