VII. Stara przyjaźń

153 11 1
                                    

Szła jeszcze lekko kulejąć. Wyszła zza rogu holu. Odsłoniła twarz.

- Victoria! - krzyknęła zachwycona Arwena i rzuciła się na szyję elfki. Ranna dziewczyna lekko przyklęknęła odczuwając przeszuwający ból. Nie chciała tego pokazać, więc krzywo się uśmiechnęła. Księżniczka Rivendell puściła Vice z uścisku i złapała za dłoń.

- Już wróciłaś? Myślałam, że dłużej posiedzisz u Thranduila. - powiedziała lekko zaniepokojona. Victoria westchnęła.

- Chodź... - poszła z Arweną do jej komnaty. Próbowała ukrywać utykanie. Usiadły na dużym łożu.

- A więc... - zaczęła Vica - Przyjechałam odpocząć od tych królów i tak dalej. Do tego pokłóciłam się z Legolasem... - posmutniała. Oglądająca swoje paznokcie Arwena z niedowierzaniem spojrzała na przyjaciółkę.

- Matko! O co?! - zapytała. Vica oparła głowę o rękę.

- Pocałował Tauriel, a mówił, że jej nie lubi, bo go denerwuje. Po prostu mnie okłamał. Ale nie mam pojęcia czemu ja się tym tak przejmuję... - powiedziała smutna. Księżniczka złapała ją za ramię.

- Zakochałaś się. - uznała z lekkim uśmiechem.

Blondwłosa elfka pociągnęła nosem.

- Pójdę się przejść. Muszę się uspokoić. - puściła dłoń czarnowłosej, a Arwena mrugnęła do niej obojgiem oczu. Poszła do małej altany na środku łąki. Otoczona była różnymi krzewami. Usiadła na ławeczce. Zerwała jeden, jasny kwiat róży przy tym kalecząc palce. Na jeden płatek spadła jej łza.

- Dlaczego to tak boli? - zapytała lekko łkając.

- Nie mam pojęcia, ale wiem, że dawno się nie widzieliśmy. - usłyszała głos zza krzaków. Odwróciła się gwałtownie i zauważyła wędrującego w jej stronę Lindira. Mimo mocnego bólu pobiegła do niego i wtuliła się w jego ramiona. Nie widzieli się prawie 400 lat. Pomocnik Elronda był na wyprawie do Lothlorien.

- Kiedy wróciłeś? - zapytała elfica. Jej oczy teraz rozbrzmiewały blaskiem księżyca. Lindir nieśmiało cofnął się. Kiedy elfka złapała go za dłoń, on lekko się zarumienił.

- Jakieś dwa dni temu. - wyjaśnił elf. Mało nie zemdlał, gdy elfica mocniej ścisnęła jego rękę, nawet tego nie zauważając. Ominął Vicę i także zasiadł na ławce.

- A ty nie powinnaś być teraz w Mrocznej Puszczy? Podobno dostałaś pracę w Leśnej Straży. - zauważył. Dziewczyna spojrzała w ziemię. Chciała na ten dzień zapomnieć o Mrocznym Królestwie i jego mieszkańcach.

- Może i powinnam, ale nie chcę o tym rozmawiać. - wytłumaczyła. Lindir najwyraźniej zrozumiał jej słowa, gdyż od razu powiedział ciche ,,Aha'' i wpadł w małe zakłopotanie. Położył dłoń na jej ramieniu. Nigdy nie widział tak smutnej Victorii.

- Czy mogę cię jakoś pocieszyć? - zapytał zaniepokojony elf - Nigdy nie byłaś w takim stanie.

- Wątpię, aby cokolwiek na to podziałało... - znowu opuściła głowę. Pomocnik Elronda znów wpadł w zakłopotanie. Nieśmiało i powoli przytulił Vicę. Ona oparła się o jego mocno wystający obojczyk. Lindir nigdy nie był śmiałą osobą i bał się jakichkolwiek kontaktów z kobietami. Victoria to jedyna elfka, z którą wspomniany elf się dogadywał i co najważnejsze NIE BAŁ się rozmawiać. Bardzo ubolewał, gdy musiał wyjechać do Lothlorien. Vica jeszcze kilka minut wypłakiwała mu się w szatę. W końcu się podniosła i już spokojna usiadła równo na ławke. Elf nadal nie miał pojęcia co się stało, ale na celu miał pocieszenie jej w każdej sytuacji.

- Ale przecież wiesz, że potrafię Cię pocieszyć. - powiedział lekko usmiechnięty mężczyzna. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Obydwoje usłyszeli szelst w krzakach. Victoria jednak nie zwracała uwagi na hałas. Kiedy wystraszony Lindir odwrócił się znów w jej stronę poczuła coś dziwnego. Elf był tylko jej przyjacielem, ale coś ją do niego ciągnęło. Pomocnik Elronda nie miał pojęcia co się dzieje. Otworzył szeroko oczy. Elfica lekko dłonią musnęła jego policzek i podarowała mu słodki pocałunek. Lindir nadal był trochę zdezorientowany. Wcześniej wspomniany szelst był słyszany coraz bardziej, jednak elfka nie oderwała się nawet na chwilę od ust czarnowłosego. W pewnym momencie elf oderwał się od Vici, gdyż zobaczył wędrującego w ich stronę Legolasa. Wściekły Książę podszedł do Lindira i z całej siły uderzył go pięścią w twarz. Elf upadł nieprzytomny na ziemię. Vica wstała i odepchnęła Legolasa krzycząc:

- Ty debilu! Zabiłbyś go! Jego siła nie jest nawet w połowie mniejsza od twojej!

Następca tronu kipiał ze złości. Podszedł do elfki i złapał ją za rękę.

- To podobno ja ciebie zraniłem tak?! - spojrzał się w jej oczy, jednak nie widział w nich poczucia winy. Uspokoił się, a dziewczyna od razu wyrawała się z uścisku jego dłoni i pobiegła do Lindira. Ten jeszcze nie w pełni świadomy podniósł się z ziemi. Złapał się dwoma rękami za ramiona Victorii. Książę odepchnął elfkę od czarnowłosego i sam szybko go podniósł.

- Ty ciapaku idź się ogarnij. - obleciał go strasznym wzrokiem - A my musimy sobie poważnie porozmawiać. - wskazał na nią ręką. Victoria spojrzała się na niego smoczym wzrokiem.

Do końca nieśmiertelności...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz