4

2.8K 128 14
                                    

- Myślisz, że jesteś bezkarna, bo jesteś kuzynką mojego najlepszego przyjaciela?
- Przyznaj, że tak.
- Ty tak na prawdę myślisz.
- Oczywiście. Ja tylko zaczarowałam twój grzebień. A w zasadzi nie ja, tylko moja różdżka.
- Przez ciebie mam różowe włosy.
- Do twarzy ci.
- Kochana. Mi do twarzy w wielu rzeczach, ale różowy nie jest tą rzeczą.
- Kochana? Od kiedy mówisz na mnie kochana?
- Ja tak mówię do kogoś, kogo na prawdę lubię.
- Masz najbardziej męski kolor na włosach i jeszcze się czepiasz.
- Pozwól, że następnym razem sam zdecyduję, i wyglądzie moich włosów.
- Niech ci będzie.
- Ejj Syriusz fajne włosy!- krzyknął jakiś ślizgon. Podobny trochę do Syriusza.
- Widzisz. Teraz nie tylko skupiasz uwagę dziewcząt, ale też chłopców.
- Nie przesadzaj. Ostrzegam cię.
- Jak doszłeś do tego, że to ja?
- Bo to zaklęcie, którego się jeszcze nie uczyliśmy. Tylko ty i Lupin byście to mogli zrobić. A Lupin by mi tego nie zrobił.
- Skąd wiesz?
- Mamy z Lupinem umowę.
- Ja bym ruszyła twoj grzebień? Jakbym śmiała.
- Oj Willow nie zgrywaj niewinnej. Dobrze ci radzę.
- Pomyślę. O patrz James idzie!
- Gdzie!?- zaczął się rozglądać, co wykorzystałam na swoją korzyść.
Zanim się zorientował dobiegłam do schowka na miotły, gdzie się ukryłam.
Serce mi biło jak szalone, a Black cały czas mnie szuka.
- Gdzie jesteś!?
- Ona jest w składzie na miotły- powiedziała skrzeczącym głosem jęcząca Marta.
- Dzięki.
Doszedł do składziku, gdzie powoli otwierał drzwi.
- Tu się skryłaś.
- Wstrętna Marta- przeklnełam.
- A teraz mi za to odpłacisz.
- Za co?
- Za włosy.
- Prawie nie zauważyłam.
Chwycił mnie za talię i podniósł.
Po chwili moje nogi olatały jego biodra.
- Co ty..- powiedziałam, ale usta Blacka przycisneły się do moich.
Mimowolnie odwzajemniłam pocałunek.
Jeszcze nigdy tak świetnie się nie czułam.
- Wow. Ann ty świetnie całujesz.
- Wiesz co by zrobił...- chciałam dokończyć, ale znów Black przycisnął usta do moich.
- James'a tu nie ma. On nie musi się dowiedzieć.
- Mam troszkę za długi język i nie potrafię dotrzymywać tajemnic.
- Ale to jest nasza tajemnica.
- Przepraszam cię Syriuszu ale..
- Nie mów do mnie Syriusz, tylko łapa.
- Dobrze.
- Od pierwszego wejżenia coś do ciebie czułem. Nie chcę się tylko z tobą przyjaźnić.
- Syr.. znaczy Łapa. Trochę za szybko sie to dla mnie dzieje.
- Och...
- Przepraszam. Nie idź za mną. Muszę to przemyśleć na osobności.
Wybiegłam mimowolnie kierując się do James'a.
- Potter. Dobrze, że jesteś- przytuliłam sie do kuzyna.
- Co się stało? Wszytko dobrze?
- Tak. Nie. Nie, ale nie powinnam chyba ci o tym mówić.
- Mów śmiało.
- Boję się, że na mnie nakrzyczysz.
- Spokojnie. Postaram sie nie wybuchnąć.
- Bo.. bo ja całowałam się z Blackiem.
- CO!!?
- Proszę. Miałeś nie krzyczeć.
- Przepraszam.
- I chyba coś do niego poczułam.
- Do niego? - wskazał na chłopaka, który przechodził.
- Tak.
- James. Dobrze, że jesteś. Bo muszę ci wyznać prawdę. Chyba zakochałem się w Anne.
- Na prawdę? - Wyszłam zza kuzyna cala czerwona.
- Na prawdę.
- Bo ja chyba zakochalam się w tobie.
- Ja idę z tego miejsca. Musicie porozmawiać sami.
- Syruszu. Słyszałam, że ty się nie zakochujesz. Nie chcę, abyś traktował mnie jak zdobycz.
- Nigdy o tobie w ten sposób nie myślałem. Jak usłyszałem, że byłaś taka, jak ja. Zaczełam się martwić.
- Poprostu nigdy nie spotkałam jeszcze kogoś, kto byłby dla mnie kimś więcej. W Beauxbatons nie miałam zbytnio przyjaciół. Miałam chłopaków. Trochę. I mogę mieć tam złą reputację. Nie chcę, abyś wierzył w plotki tych Francuzów. Oni nie znali mnie na prawdę. Prawdziwa ja jestem teraz. Czuję, że przy was mogę być sobą....
- Ciii- położył mi swój palec na usta- rozumiem- powiedział, po czym mnie pocałował.
Wydawało mi się, że nikogo nie ma. Czułam się bardzo bezpiecznie. Jakby się w tym momencie nic nie liczyło, prócz chłopaka.
- Mnie też nie wszyscy znają. Znaja mnie tylko jako przystojnego chłopaka, który nie ma nic prócz urody. Ale dla ciebie uroda nie jest ważna. Nawet pochodzenie nie jest dla ciebie ważne. Co prawda masz uprzedzenia, co do Blacków. Ale ja nie jestem jak oni.
- Syruszu. Poprostu rodzice mnie tak uczyli. Ja też mam łatkę ładnej dziewczyny w Beauxbatons, ale większość osób tam sądziła, że może się mną wysługiwać, bo jestem pustą laleczką.
- To przykre, jak ktoś, kto spędza z nami 10 miesięcy w roku myśli, że może być dla nas szefem.
- Miedzy innymi dlatego się przeprowadziliśmy. Jak protestowała znajomym, ci się od razu ode mnie odwracali.
- Ciii.... nie mów już nic- przytulił mnie do siebie.
Pi chwili stania w uściskach Blacka zorientowałam się, że wszyscy się na nas patrzą.
- Zapomniałam. Muszę iść do Slughorna.
- Do zobaczenia.
- Pa.
Po drodze znów zacepil mnie Snape.
- Czego znów chcesz?
- Podobno jesteś z Syriuszem.
- Nie twoja sprawa.
- Trochę grzeczniej. Znam jego młodszego brata i jak mi się naprzykrzysz to Blackowie zaraz się dowiedzą o nowej synowej.
- Możesz nawet powiedzić jego bratu. I tak mu nic nie zrobią.
- A to niby dlaczego.
- Ba najzwyczajniej w świecie go wydziedziczyli. Tak samo jak Andromedę.
- A..al..ale
- Zatkało kakao?
Odszedł, po czym chwilę później znalazłam się już w gabinecie.
- Dzień Dobry panno Anne.
- Dzień dobry.
- Przemyślała już panienka moją propozycję?
- Tak i niestety muszę odmówić.
- A to niby dlaczego?
- Ponieważ nie toleruję wywyższania innych, szczególnie przez nauczycieli.
- Dobrze. Do widzenia.
- Do widzenia.

*

- I co? Czy ,,sławny Black na prawdę tak świetnie całuję?
- Dora. Ona na pewno nie ma ochoty z tobą o tym gadać.
- Powiem tylko tyle. Wyobraźcie sobie najmilszą rzecz na świecie i pomnóżcie to pięć razy.
- Aż tak?
- Według mnie tak. Ale to tylko moje odczucia.
- Nie wieżę w to.
- To uwierz.
- Moja najlepsza przyjaciółka i najlepszy chłopak w szkole, który mówi, że jest w niej zakochany po uszy?
- Ejj. Ją znasz od zaledwie 2 miesięcy a już ma miano twojej najlepszej przyjaciółki?
- Dora. Tak. Bo ty wszystkich chłopakow w szkole kradniesz.
- Widocznie tak. Dobranoc.
- Dobranoc

Huncwoci i Ona [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz