13

1.6K 93 2
                                    

- Widzisz James? Syriusz mnie nie skrzywdzi. Nie jest taki.
- On zawsze taki był. Najwyraźniej zmienił się dla ciebie.
- Ludzie się nie zmieniają.
- Jak wolisz. Odkryłaś w nim coś nowego.
- Tak już lepiej.
Nagle do pokoju wspólnego zszedł Syriusz.
- O właśnie o tobie rozmawialiśmy.
- JAMES!
-Mam nadzieję, że same dobre rzeczy. - podszedł i mnie pocałował w głowę.
- Najlepsze.
- Co dzisiaj robimy?
- Nie wiem. Mamy dzień wolny. Jest weekend.
- Może pójdziemy na boisko i nauczę cię jak się lata.
- O nie. Nie. Nie. Ja nie potrafię latać.
- Właśnie dlatego chcę cię nauczyć.
- Ja nigdy tego nie robiłam. Nawet nie próbowałam.
- Idealna kuzynka czegoś nie potrafi?
- Nie wiem, czy potrafię, skoro nigdy nie próbowałam.
- To dzisiaj spróbujesz.
-NIEEE!
- Dlaczego tak się tego boisz?
- Syriusz. Nie chodzi o to, że się bo....
- To o co?
- No dobra macie rację. Boję się.
- Czego?
- Że spadnę z miotły.
- Nie martw się.. będę przy tobię. Jak coś to cię uratuję.
- Dziękuję, ale nie.
- Co w ciebie wstąpiło?
- Nie mam ochoty dziś latać na miotle.- wyszłam do dormitorium dziewcząt.

Może jednak powinnam pokazać im jak się lata?

- Przemyślałam sprawę. O której się spotkamy?
- Teraz!- zabrał mnia na ręcę i pobiegł na boisko.
- Akcio nimbus- powiedziałam i miotła do mnie przyleciała.
- Masz swoją miotłe i nie umiesz latać?
- Nigdy nie miałam czasu się nauczyć.
- To tak- zaczął mi tłumaczyć teorie, nieudacznie gestyulując, a ja próbowałam powstrzymać się od śmiechu.- Już wszystko rozumiesz?
- Chyba tak.
Weszłam na miotłe i udawałam osobę, która nigdy nie latała na miotle.
Po chwili zaczełam śmigać w przestwarzach.
Przypomniało mi się dziecństwo.
- Chyba odkryłem nowy talent. Tylko nie spadnij.
- Co?- zrobiłam beczkę w powietrzu, tak że przez chwilę chłopak się o mnie bał.
- Uważaj. Jeszcze ci się coś stanie!
- Teraz to ty się boisz?
- Jak ty się nauczyłaś takich sztuczek?
- Co roku na wakację, gdy byłam mała spędzałam je z Jamsem. To on mnie większość nauczył.
- Czyli kłamałaś?
- Troszeczkę....
- Dlaczego?
- W odwecie za ten żart w walentynki. Chociaż i tak to nie jest równe waszemu żartowi.
- Dobre fundamenty. Musisz jeszcze poćwiczyć. Chodź już na dół. Przespacerujemy się jeszcze.
- Dobra.- podleciałam do trawy i zeszłam z miotły. Odłożyliśmy miotły i poszliśmy trzymając się za ręcę nad jezioro.
- To twoje ulubione miejsce?
- Zgadłeś. Uwielbiam to jezioro.
- Usiądźmy- stwierdził Syriusz i rozłożył płaszcz na trawie. Usiedliśmy na nim.
Przytuliłam głowę do ramienia chłopaka.
- Wiesz jak jeszcze działa talent Blacka? - zapytałam
- Jestem ciekaw?
- W tworzeniu romantycznej atmosfery- po tych słowach podniosłam głowę. Usiadłam na kolanach Syriusza, tak że byliśmy twarzą w twarz.
- Co robisz?
- Zobaczysz.- założyłam jedną rękę za szyje chłopaka, a drugą zamknęłam mu oczy. -To!- złożyłam pocałunek na ustach chłopaka. Pocałunek był długi. W trakcie po woli odsłaniałam oczy, które i tak były zamknięte.
- Chcę więcej takich niespodzianek.
- Na to musisz sobie zasłużyć.- usiadłam znowu obok chłopaka.
- A co to miało znaczyć- nagle Black przetoczył się tak, że był nade mną. Przygwoździł moje ręce do trawy tak, że się położyłam. A Syriusz miał twarz nad moją. - Zasłużyć? Jak będę chciał to sam sobie to wezmę- pocałował mnie.
- Stop Syriuszu- odepchnełam rękami chłopaka po woli i byliśmy w pozycji siedzącej.
- O co chodzi?
- O to, że wygląda to dość dwuznacznie. Jakby ktoś nas spotkał w takiej sytuacji, to byśmy mieli kłopoty.
- Jeśli z tobą, to chętnie- puścił mi oczko.
- Kocham ten twój romantyzm, ale musisz myśleć racjonalnie.
- A to, co ty zrobiłaś nie było dwuznaczne?
- Nie aż tak.
- Aniołek się znalazł- poczochrał mi włosy.
- Jestem aniołkiem, ale jak mi się podetnie skrzydła, to latam na miotle.
- I to jak dobrze- poprawiłam sobie włosy.
- Z grzeczności nie zaprzeczę.
- Bo masz talent.
- Mam coś dla ciebie.
- Znowu? Nie rozpieszczaj mnie aż tak.
- Spokojnie. Nie martw się na zapas. Chodzi mi o to. - poczochrałam w odwet jego włosy- płacę pięknem za nadobne.
- Ale ty nie masz takich cudnych włosów.
- SŁUCHAM?!
- Przyznaj, że mam rację.
- Ale ja mam fryzurę, nad którą się starałam.
- Ok. Niech ci będzie. Obydwoje mamy lepsze włosy niż Snape- skinął głową w stronę bladego chłopaka, wychodzącego ze szkoły.
- On ma na prawdę ciężką sytuację. Też za nim nie przepadam, ale wasza czwórka przesadza.
- Ojj kochanie- odtoczył mnie ramieniem.
- Żadne kochanie. Idę z tąd- szybko wstałam i poszłam do swojego dormitorium.
Opowiedziałam dziewczynom o całym zajściu z Snape'm.
- Na serio Syriusz tak zrobił w twojej obecności.
- Tak.
- Myślałam, że już przestał.
- Najwyraźniej nie do końca.
Poszłam się myć i zasnełam.

Huncwoci i Ona [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz