12

1.7K 103 15
                                    

Pov Syriusz
Nie wierzę.
Jak Ann na mnie oddziałowuje.
Pokłuciłem się z własnym bratem, bo jest dla mnie taka ważna.
Nie wiem dlaczego, ale mam zamiar spędzić z nią resztę życia.
Jest świetna. Miła, pomocna, śliczna, inteligentna, słodka...
Gdybym miał wymieniać wszystki jej zalety, to bym nigdy nie skończył.

Pov Anne
- Dlaczego tak późno wróciłaś wtedy, po balu?- zapytała Dorcas, ruszając brwiami.
- Po prostu chciałam się jeszcze przespacerować z Syriuszem. On jest dla mnie bardzo ważny. Chciałam spędzić z nim czas z dala od zgiełku.
- Czyli w składziku?
- DORCAS!! Byliśmy na błoniach. Nie wszyscy myślą tylko o jednym.- wyszlam i zatrzasnełam drzwi.
Poszłam do chłopaków.
- Hej! A gdzie jest Black?- zaczeli się śmuać na moje pytanie.
- Hej.
Porozglądałam się po pokoju i zauważyłam psa.
Podobnego do ponuraka.
Nagle pies do mnie podbiegł i przymilał się do moich nóg.
Trochę się bałam, bo miałam spódniczkę.
Nagle pies zaczął nosem trącać wierzch spódniczki.
- Ejjj!- odeszłam na parę kroków od psa.
Nagle pies zmienił się w Syriusza.
- Spoko. Za dużo nie widziałem.
- Wiedziałam, że to ty. Jak to ,,ZA DUŻO"? To co ty chciałeś zobaczyć?
- Powiem ci później.
- Na Merlina! Syriusz ty zboczerńcu.- poprawiłam sobie kosmyk włosów, który opadał mi na czoło.
- Po tym, jak skończysz mnie obrażać, może mnie pochwalisz?
- Niby za co? Za to, że świetnie chciałeś sprawdzić moją bieliznę pod postacią psa? Syriusz ty jesteś animagiem.
- Spostrzegawczą mam kuzynkę- szturchnął mnie James łokciem, po czym zamienił się w jelenia.
- Gratuluję kuzynie.
Nagle Peter zmienił się w szczura, ale nie zaimponował mi tym.
Przebiegł mi pomiędzy nogami.
- Ejj Ann to moja dziewczyna!- ryknął Syriusz do już ludzkiej wersji Petera.
- Wszyscy jesteście zboczeni. James ratuj!
- Dzięki- powiedział nagle Lupin.
- No jedyny normalny.
- Chłopcy. To Ann sprawa, jaką ma bieliznę. Jak nie chce się z wami tym faktem dzielić, to nie sprawdzajcie bez jej zgody.
W tle Peter szeptał coś do Syriusza.
- Stańcie któryś po mojej stronie. Gdybym to ja tak tobie zrobiła Syriusz, to byś się na mnie zdenerwował.
- Po pierwsze. Nie noszę spódniczkek. A po drugie. Bardzo bym się cieszył- podchodził do mnie, aby mnie pocałować.
- Ann ma rację. Jak możecie się nad nią tak pastwić- zaśmiał się James.
- Wiecie co? Mam was dość. Czy wszystkich dziś nabrało na zboczone teksty i czyny. A ty Peter chcesz się tylko przypodobać tej trójce. Idę się przebrać.
- Beze mnie? - powiedział Syriusz.
- Szczeniak. Mamy 16 lat. Nie jesteśmy dorośli.
- Ale według prawa...
- Prawo ma wiele niedociągnięć. Do widzenia - zatrzasnełam za sobą drzwi, ale zaraz po mnie wyszegł Black.
Gdy zeszłam na dół Syriusz przygwoździł mnie rękami do ściany.
- Co to miało znaczyć?
- No wiesz..prawnie możemy już to zrobić..
- Ale osobiście nie jestem gotowa na bycie nastoletnią matką.
- Nie zawsze musi się to skończyć ciążą.
- Kotek. Ty nie rozumiesz. Nie mam ochoty robić to w tak młodym wieku.
- Rozumiem - powiedział, po czym poszedł do chłopaków.
Ruszyłam do dormitorium dziewczyn.
Szybko zabrałam jakieś jeansy i się przebrałam.
Poczułam się już pewniej.
Zeszłam do pokoju wspólnego i usiadłam na przeciw kominka, obserwując płomienie.
Bardzo mnie to uspokoiło.
Zmieniłam włosy na tęczowe.
Wszyscy się na mnie patrzyli ze zdziwieniem i coś szeptali.
- TAK JESTEM METAMORFOMAGIEM !!!
Wykrzyczałam i nagle szepty zamilkły.
Przez mój wrzask zszedł na dół Syriusz.
- Ktoś ci dokucza?- podszedł i pocałował mnie w czoło.
- Nie...nikt.
- To dlaczego tak krzyczałaś?- usiadł na kanapie, nade mną.
- Po prostu denerwują mnie szepty za każdym razem, jak zmieniam wygląd.
- Spokojnie. Kochanie. Jestem z tobą.
- W ogóle co to miało być to wcześniej?
- Żartowaliśmy sobie tylko z chłopakami. Przecież wiesz, że Remus by tak na prawdę nie mówił. James stanął by po twojej stronie....
- Ale Peter...
- On miał zamknięte oczy. Wie, że gdyby by coś zobaczył, to bym go zabił. Cały czas na niego patrzyłem.
- Wy mnie wykończycie. Czyj to był pomysł?
- James'a
- Jak ja go dorwę...
- Czekaj.
- Tak?
- Dziś są walentynki....
- Na Merlina. Zapomniałam. Przepraszam.
- Nic się nie stało. Najważniejsza jest twoja obecność w tym dniu.
- Tylko tak mówisz.
- Mam dla ciebie- wyciągnął jakiś pergamin-wiersz- i zaczął czytać, co było na nim napisane.
Po recytacji go, przez Syriusza w oczach pojawiły mi się łzy.
- Ejj. Złotko nie płacz.
- Nie wiedziałam, że tyle rzeczy się we mnie podoba. Pewnie tworzyłeś to bardzo długo.
- Trochę.
Ujełama jego twarz w ręcę i go pocałowałam.
- Dziękuję bardzo. Nie wiem jak ci się odwdzięczyć.
- Może po prostu podziękuj jeszcze raz.
Po tych słowach pocałowałam go jeszcze raz.
Tym razem dłużej przeczesując rękami jego włosy.
Ręce chłopaka były na mojej tali.
Chwilę siedzieliśmy na kanapie w ciszy, patrząc w płomienie.
Nagle moje powieki zrobiły się ociężałe, więc położyłam głowę na chłopaku.

Pov Syriusz
Ann na mnie zasneła.
Tuliłem ją jednym ramieniem i patrzyłem, jak słodko śpi.
Po chwili też zrobiłem się senny, więc zaniosłem ją na rękach do jej pokoju i położyłem w łóżku, po czym ją przykryłem i pocałowałem w czoło.
Później poszedłem spać do chłopaków.

Huncwoci i Ona [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz