14

1.6K 93 1
                                    

Koniec roku. Dzisiaj wracamy do domu. Spakowałam już wszystko. Nie rozmawiałam z Syriuszem od incydentu na Błoniach. Nie miałam okazji.
Po śniadaniu poszliśmy na peron. Wsiedliśmy do pociągu. Usiadłam między James'em a oknem. Do przedziału wszedł Syriusz.
- Dlaczego się do siebie nie odzywacie?- zapytał James
- Zapytaj się swojego serdecznego przyjaciela- obróciłam się w stronę okna.
- O co jej znów chodzi? Syriusz..?
- O to, że zażartowałem sobie ze Snape'a.
- To aż taki powód?
- Myślicie, że komuś tym zainspirujecie. Stosujecie to, żeby podrywać dziewczyny. Nie dlatego lubiłam Syriusza. W zasadzie to jedyna rzecz, której w nim nie lubiłam. Jak chcesz James to mu to przekaż.
- Przekaż swojej kuzynce, że o tym nie wiedziałem.
- O Remus! Może on mnie zrozumie.
- Kompletnie nie wiem, co się jej dzieje.
- To dziewczyna. Je trudno zrozumieć.
- Gdybyście nie byli ślepi, to byście zrozumieli- wyszłam z przedziału. Przechodziłam się korytarzem, aż zobaczyłam w jakimś przedziale chłopaka, starszego o platynowych włosach i chyba Ślizgona. Patrzyłam się przez chwilę na niego z ukrycia, a gdy się obrócił w moją stronę, to ukryłam się za drzwiami. Słyszałam tylko jego rozmowę.
- Wy też to widzieliście.- w duszy modliłam się, aby nie przyszedł do mnie.
- To chyba był a jakaś Gryfonka.- mówił inny chłopak.
- Dziwne. Chyba pójdę to sprawdzić.
Tylko nie to- szeptałam sobie w duszy. Serce zaczeło mi bić jak szalone.
- Hej, pomóc ci w czymś? - teraz możesz albo pogorszyć sytuację, albo polepszyć.
- W zasadzie tylko przechodziłam.
- I tak tu stoisz przypadkiem? Jestem Lucjusz. Może się przysiądziesz?
- Jestem Ann. Bardzo mi miło, ale muszę już iść do...
- Do Syriusza? Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że on nie jest już tobą zainteresowany.
- Skąd wiedziałeś, że do Syriusza? I dlaczego tak sądzisz?
- To ty chyba byłaś z nim na balu? Prawda?
- To się zgadza.
- A sądzę tak, ponieważ on nie potrafi się ustatkować przy jednej dziewczynie. Skoro myślisz, że się zmieni, bo jesteś kuzynką jego przyjaciela, to jesteś naiwna.
- Czy ty przestudiowałeś moje drzewo genealogiczne?
- Mam swojego informatora. Słuchaj, zrobimy tak...- pocałował mnie nagle w usta- i zachowamy to tylko dla siebie. Słodka jesteś.
- A ty głupi. Myślisz, że to coś zmieni? Nadal będę z nim, bo go kocham.
- Słodka dziecinka..
- Nie jestem dzieckiem!
- Zapomnij o tym, co się zdarzyło.
- A ciebie nie łączy coś z kuzynką Syriusza?
- Łączy, dlatego masz o tym zapomnieć.
- Może mi to w przyszłości pomóc. Nie sądzisz?
- Jeśli masz na myśli szantaż...
- Tego nie powiedziałam. Teraz żegnam serdecznie, bo mam sprawę do załtwienia.
- Do widzenia. - odwróciłam się w stronę przedziału huncwotów i uśmiechnełam się. Przez całą drogę do przedziału chłopaków byłam uśmiechnięta. Dopiero pod przedziałem zorientowałam się, że cały czas miałam uśmiech. Szybko go zmniejszyłam i usiadłam na swoje miejsce.
- Zostawicie nas na chwilę samych - powiedział Syriusz. Wszyscy ruszyli, jakby cały czas było to ustawione.
- Co chcesz?
- Spokojnie. Złość piękności szkodzi.
- Dobrze... więc co chcesz mi powiedzieć?
- Przepraszam.
- Znowu. Ty się nie zmienisz. Syriusz co mi z tego, że mnie przeprosisz, jak zaraz to samo zrobisz?
- Obiecuję...
- Już mi obiecywałeś. To tylko puste słowa. Poprzyj je czynami, bo inaczej z nami koniec. Daję ci ostatnią szansę.
- Masz serce anioła.
- I cierpliwość też.
- Dziękuję - przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk.
- Trochę mi ciebie brakowało.
- Mi ciebie też.
- Możecie już wejść! Halo! No co z nimi.- wyszedł na korytarz, aby się za nimi rozejrzeć- chyba gdzieś poznikali.
- To dobrze.
- Dobrze?
- Mamy czas dla siebie.- wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
- A co chcesz robić?
- To- pocałowałam go, a on odwzajemnił pocałunek, który trwał parę minut.
- Niegrzeczna jesteś.
- Przeszkadza ci to?
- Wręcz przeciwnie. Kręci.- pocałował mnie jeszcze raz, tym razem krótko. Sprawiło to wrażenie, jakby na szybko chciał przerwać.
- Co jest?
- Wracają. Słyszysz to?
- Tak. Trudno byłoby ich nie słyszeć.- usiedliśmy obok siebie i Syriusz objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w jego tors i po chwili zasnełam.

...

Obudził mnie pocałunek w głowę. Próbowałam zasnąć jeszcze na chwilę, ale nie potrafiłam. Otworzyłam oczy.
- Jesteśmy już na miejscu. Obudź się.- szeptał mi Syriusz do ucha. Wstałam, rozciągnełam się i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Syruszu.
- Tak?
- Bo jest lekki problem.
- Znowu?
- Moi rodzice nic o nas nie wiedzą.
- Moi też nie i co z tego.
- Ja nie żartuję. Muszę im o nas powiedzieć.
- Na prawdę?
- Tak, przeszkadza ci to?
- Wręcz przeciwnie.
Wyszliśmy z pociągu nie trzymając się już za ręcę, na peron, gdzie czekali rodzice James'a.
- Cześć ciociu, cześć wujku.
- Witaj Ann.
- Dzień dobry państwu.
- Witaj Syriuszu.
Gdy się przywitaliśmy, ruszyliśmy do domu.




...


- Mamo! Zejdziesz na dół?
- Już, już, co się dzieje? Pali się.- zeszła po schodach. Na końcu schodów patrząc się na mnie i Syriusza obok mnie.
- Pamiętasz Syriusza?
- Tak. Bardzo sympatyczny młodzieniec.
- Jesteśmy parą.- wziełam rękę Syriusza i ściskałam ją.
- Na Merlina. Skarbie. Nie wiem co powiedzieć.
- Gniewasz się?
- Nie. Jakbym mogła. Cudnie skarbie. - przytuliła mnie.- tylko dlaczego mnie wcześniej nie powiadomiłaś?
- Powiedzmy, że nie było okazji.
- Życzę wam szczęścia z całego serca.
- Mamo. My się jeszcze nie pobieramy. Spokojnie.
- Jeszcze to bardzo ważne słowo.- zarumieniłam się.
- Wszystko zależy od pani córki i mnie. Mamy jeszcze czas.
- Naturalne. Nie popędzam was. Jesteś pierwszym chłopakiem, o którym Anne mi powiedziała. Musisz być dla niej ważny.
- Mamo...
- No już, już.
- Mogę pokazać Syriuszowi moje ulubione miejsce.
- Proszę.
Wyszliśmy z domu.
- Co chcesz mi pokazać.
- Zobaczysz- zakryłam mu oczy chustą.
- Boję się.
- Niepotrzebnie, tylko trzymaj się mnie.- zaprowadziłam Syriusza na łąkę, gdzie czekali nasi przyjaciele z przygotowanym piknikiem. Pokazałam im palcem, aby byli cicho.
- Jesteśmy już na miejscu?
- Tak- zdjełam mu opaskę.
- Co?...Jak?...Kiedy?
- Mam swoje sposoby. Siadaj.
Usiedliśmy obok przyjaciół. Zaczeliśmy rozmawiać, śmiać się i grać w różne gry.





***





- Nadal nie wierzę, jak to zorganizowałaś.
- Powiedzmy, że jestem twoją dobrą wróżką.
- Bardziej czarowinicą.
- Nie czepiaj się, bo znam też inny sposób magii.
- Nie...nie ja tylko żartowałem.
- Wiem. Ja też
-

Syruszu chcę ci coś powiedzieć. - Zaprowadziłam Black'a do najbliższej ławki i usiedliśmy.
- Boję się.
- Nie masz powodu. Wiesz dlaczego ci tak szybko wybaczyłam? Dlaczego od razu cię pocałowałam?
- Nie za bardzo się nad tym zastanawiałem.
- Cóż.... nie chcę cię wystraszyć, ale ja cię kocham.
- Ann....
- Jeśli nie chcesz być przez to ze mną, to ja to zrozumiem- zrobiło mi się przykro
- Chciałem bardziej powiedzieć, że ja też cię kocham. Dlaczego myślałaś, że mogłoby być inaczej? Nie chcę cię stracić. Czułem do ciebie to samo od dawna. Tylko nie byłem na tyle odważny, aby to powiedzieć.
- Król podrywu nie był na tyle odważny, aby wyznać to pierwszy- powiedziałam ironicznie.
- Nie byłem pewny, że to czuję, bo nigdy wcześniej mi się takie uczucie nie przytrafiło do innej dziewczyny.
- To skąd wiesz, że to Na pewno to?
- Bo coś w głębi mi to podpowiedziało. Nie chcę cię stracić. Nigdy nie chciałem.
- To to- powiedział James wyskakując zza krzaków i wieszając się na nas.
- JAMES! Podsłuchiwałeś nas?- Wykrzyczał zaskoczony Syriusz
- A tak- stwierdził James najwyraźniej dumny z siebie
- Nie, ja po prostu nie wierzę- oparłam ręką głowę
- Dlaczego?
- Bo mi się w domu nudziło.
- A co z Lily?- spytał Syriusz
- Ma mnie dość
- Dlaczego mnie to nie dziwi? - stwierdziłam
- Nie wiem.
- Na Merlina. Ja stąd idę.- ruszyłam w stronę domu- Do widzenia. Bawcie się dobrze.
- Bez ciebie to będzie nudne!- wykrzyczał James.

Huncwoci i Ona [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz