15

1.6K 81 7
                                    

Hogwart. Zaraz odjeżdża pociąg Hogwart-Londyn. Przyjechaliśmy na peron. Od razu zauważyłam Lily. Przyszłam do niej się przywitać.
- Cześć.
- Hej.
- Jak ci mineły wakacje?
- Aaa Petunia się mnie znowu uczepiła.
- Nie martw się. Przynajmniej nie masz tak wnerwiającego kuzyna jak ja.
- Co on znów zrobił?
- Przyczepił się do mnie jak rzep psiego ogona i chodził za mną krok w krok.
- Potrafi być męczący.
- Jak nikt. Ale powinnaś dać mu szansę. To dobry człowiek.
- Nowy rok. Nowe możliwości.
- Czyli dasz mu szansę....?
- Czyli wszystko się okaże.
- Patrz Remus.
- Moje 2 ulubione koleżanki.
- Raczej przyjaciółki.
- Remusie. Znamy się już rok. Sądzę, że nie jesteśmy tylko kolegami a przyjaciółmi.
- Też tak sądziłem, ale nie byłem pewien.
- Powiedzmy, że ci wierzę.
- A gdzie Rogacz i Łapa?
- Nie mam pojęcia. Chyba przed chwilą tu byli- rozglądnełam się po peronie. Widać było tłum jakiś dziewczyn. Przyglądnełam mu się.
- Chyba wiemy już, gdzie jest Łapa.
- Bardzo śmieszne.-  nagle zobaczyłam twarz Syriusza.
- On tam na serio jest.- powiedziała Lily.
- Zaraz te dziewczynki będą zawiedzione- stwierdziłam i poszłam w stronę  Syriusza. Stanełam na ławce.
- Syriusz Black!?- przyszedł do mnie jak wierny piesek. Wszystkie dziewczyny, które otaczały Syriusza wbiły wzrok we mnie.- Chciałabym coś oznajmić wszystkim tu dziewczynom!
- Co ty wymyśliłaś?- na peronie nie było żadnych rodziców.
- Wiem, że zastanawiacie się, jak poderwać go. Niestety nie uda wam się, ponieważ on jest moim chłopakiem. Pokażę wam sztuczkę- zmieniłam kolor włosów na różowe, później na niebieskie. Rzuciłam niegroźne zaklęcie na dziewczynę, która zaczeła gdakać jak kura.- Jeśli ktoś ze mną zadrze, to się opamięta. I jeszcze jedną rzecz wam pokażę.- pocałowałam Syriusza.- Ma któraś jeszcze wątpliwości? - rozsuneły się ode mnie.- Dziękuję za uwagę. - najpierw zszedł Syriusz, a później pomógł mi zejść.
- Jesteś szalona.
- Inaczej one by do ciebie zarywały, a ja cię nie oddam pierwszej lepszej.
- Wy o tym wiedzieliście?- podeszliśmy do Lilki i Remusa.
- Nam nic nie powiedziała. Wiesz jak ona zamieraz tak robić co roku...
- Nie zamierzam, jeśli Syriusz odgoni te fanki.
- I miałbym je zawieść? Ty robisz to lepiej.
- A jak tam sytuacja między tobą a Severusem od kąd nazwał cię wiesz jak?
- Nie odzywamy się już do siebie.
- Przykro mi z tego powodu.
- Patrzcie kto idzie?
- Siema wszystkim.
- Hej. Wiedziałeś, co zrobiła twoja kuzynka. A miałem ją za grzeczną osobę.
- Ona tak tylko z pozoru.
- A mi się podobało- stwierdził Syriusz.
- Mi też i zamierzam brać z niej przykład.- stanął na tej samej ławce, co wcześniej stałam ja.
- Na Merlina. Co on wyprawia?- złapałam się za głowę.
- Lily Evans. Czy zechciałabyś ze mną chodzić!?
- Nie masz wyjścia- wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Tak.
James zeskoczył z ławki.
- Wiedziałem, że się zgodzisz.
- Niemożliwe jest, to, że znam was rok i potrafię przewidzieć wsze ruchy.
- Tak. To co teraz zrobię?- zapytał Syriusz.
- Pocałujesz mnie.
- Jesteś tego pewna?
- Tak.
- To masz rację- pocałował mnie, tak jak myślałam.
- Dobra gołąbeczki, bo pociąg nam odjedzie.
Poszliśmy do pociągu, gdzie nie było już prawie miejsc. Przechadzając się w poszukiwaniu miejsca natrafiłam na przedział, w którym siedział Lucjusz.
- Nie masz miejsca?
- Właśnie szukam. Dzięki za troskę.
- Może usiądziesz z nami?
- Ze Ślizgonami? Nigdy w życiu.
- Dlaczego?
- Ponieważ nasze domy się nie lubią. Nie będę się bratać z wrogiem.
- Wróg? Tak o mnie sądzisz? Co innego sądziłaś ostatnio- podszedł tak blisko, że przygwoździł mnie do ściany.
- Zostaw mnie.
- Daj spokój.
- Proszę. Odejdź ode mnie.
- Nie tak prędko.
- Nie słyszałeś. Masz ją zostawić w spokoju - przyszedł Syriusz.
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy.
- Zmuszasz MOJĄ DZIEWCZYNĘ do czegoś, czego nie chce.- odepchnął Malfoy'a ode mnie. Malfoy mu odwdzięczył tym samym.
- Przestańcie. Proszę.- Nalegałam, ale mnie nie słuchali w pewnym momencie Syriusz dostał w twarz z pięści. Podeszłam do leżącego na podłodze chłopaka.
- Będziesz miał siniaka.
- Było warto- pocałował mnie w usta.
- Chodź. Wstawaj. Zaraz to opatrzę.
- Najpierw chodź do przedziału. - zaprowadził mnie do przyjaciół.
- Na Merlina. Łapa co ci się stało?
- Broniłem tego, co słuszne.
- Dostał od Malfoy'a, który chciał mnie pocałować, ale mu się przeciwstawiałam.
- I nie żałuję - pocałowałam go w zakrwawione miejsce.
- Niech ktoś wezwie jakiegoś nauczyciela albo uzdrowicielkę- Lily pobiegła po pomoc.- zaraz będzie dobrze.
- A Lucjusz nie woli używać magii?
- Nie miał przy sobie różdżki. Wolał zaatakować pięśćmi.
- A ten cały czas się uśmiecha. Wiesz, że nie masz z czego?
- Ale Ann mną się opiekuję, więc mam.
- Cieszy mnie twój optymizm, ale leci ci krew.- przyszła Lily z uzdrowicielką, która szybko pozbyła się szram Syriusza.
- Dziękuję.
- Następnym razem postarajcie się inaczej załatwiać swoje sprawy - kobieta poszła do swojego przedziału.
Nagle zatrzymal się pociąg.
- Co jest? Przecież nie jesteśmy jeszcze w Hogwarcie. - Nagle zgasły światła.
- Skryjcie się na podłogach. Jużm- brzmiał głos chyba profesora Slughorna. Usiedliśmy więc na podłodze.
- Co za pokręcona podróż- zaśmiałam się.
- To nie jest śmieszne.- stwierdziła Lily, którą tulił James
- Ale jest abstrkcyjne. Nigdy bym się tego nie spodziewała. James jest z Lily. Jestem tu z najlepszymi przyjaciółmi, jakimi mogłam sobie wyobrazić, prócz Petera. Bez obrazy, ale nie uważam cię za mojego przyjaciela. Mam przy sobie cudownego chłopaka. - Syriusz objął mnie ramieniem i pocałował w ucho.
- Twój optymizm mnie niepokoi- stwierdził James.
- Po prostu nie wierzę, że to ma być koniec. Nawet jeśli, to lepszego nie można sobie wyobrazić. Jesteśmy tu razem. Na pewno damy radę.- nagle z nikąd wyskoczył mroczny znak na niebie. Wtuliłam się w Syriusza i zaczełam płakać.
- Spokojnie. Ciiii. Nie płacz. Nie mogę patrzeć na twoje łzy.
- Przepraszam. Chciałam wszystkch pocieszyć, ale nie dałm rady. To sprawa sam-wiesz-kogo. On jest groźny.
- Jego lub jego zwolenników.
- Ja sądzę, że mógłby to być Malfoy - stwierdził Remus. - chce się zemścić, przez to, że nie pozwoliłaś mu czegoś zrobić.
- Trafne stwierdzenie.
- On nie jest do tego odpowiedni. Jest jeszcze uczniem. Mimo wszystko. Sami-wiecie-kto nie będzie chciał mu zaufać. Nie jest ,,godny".
- Macie zamiar się wykłócać w takiej sytuacji? Możemy nie dożyć jutra. Nie chcę abyśmy zgineli kłócąc się.- wypalił Remus.
- Masz rację. Myślę, że każdy powinien wyznać, czego się boi najbardziej. Wiecie. W co by się zmienił wasz bogin.
- U mnie jest to księżyc- wepalił Remus.
- Nie było trudno zgadnąć Luniaczku.
- Syriusz?
- Brak przyjaciół.
- To urocze. James?
- Spadnięcia z miotły i przegrania meczu.
- Ty tak na serio?
- Teraz twoja kolej.
- No więc... boję się...
- Przecież wszyscy prawie już to powiedzieliśmy. Nie masz czego się obawiać. Nie wyśmiejemy cię- powiedział Syriusz.
- Monic.
- Czego? Bo chyba usłyszałem Monic?
- Dobrze usłyszałeś. Boję się, że znowu odbije mi chłopaka. Zawsze tak robiła. Jak sobie kogoś znalazłam. Tylko z dwa razy tego nie zrobiła.
- Raz, jeśli chodzi o mnie? - spytał Syriusz.
- I drugi, gdy byłam z Jacobem. Ale ją tym zdenerwowałam wtedy. On chyba coś do mnie jeszcze czuł ostatnio. Nie byłam w stanie tego do końca ocenić, bo zależalo mi na tobie i zależy.- Syrusz pocałował mnie w głowę.
- Mi na tobie też.
- A Lily? Jakiego masz bogina?
- Że będę w czymś magicznym najgorsza ze wszystkich.
- Jak większość mugolaków. Ale nie wszystkich. Boją się tego, że nie wyjdzie im.- nagle się rozjaśniło i pociąg ruszył.
- Przynajmnie nas to zbliżyło- Syriusz wstał i podał mi rękę.
- Dziękuję. Tak się martwiłam.- uściskałam chłopaka. A później resztę przyjaciół.
- On jeszcze nie pokazuje pełni mocy. On zbiera dopiero siły- stwierdził Remus.
- Ten dzień zaczął się tak zwyczajnie. A teraz prawie ktoś nas nie zaatakował. Reszta naszego życia ma tak wyglądać? - znowu zaczeły mi lecieć łzy
- Nie wiem, czy reszta, ale razem damy sobie radę- Syriusz przytulił mnie, a ja czułam się w jego objęciach tak bezpiecznie, jak nigdzie indziej i nigdy wcześniej. Syriusz chcial już obluzować objęcie.
- Nie, proszę. Chcę jeszcze trochę dłużej cię przytulić. Proszę.- ścisnął mnie mocnej.- tylko przy tobie czuję się bezpiecznie.
- Zawsze będę przy tobie. Tylko nie płacz już.
- Nie potrafię. Martwię się o rodzinę.






...






Dojechaliśmy do Hogwartu. Tiara kazała nam się jednoczyć w obliczu zagrożenia.

Huncwoci i Ona [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz