19

1.2K 80 1
                                    

- Anne coś do ciebie przyszleciało.- krzyneła Dora, gdy ta była w łazience.
- Już wychodzę.- po chwili jak powiedziała tak zrobiła. Podeszła do swojego łóżka i zobaczyła pudełko.
- Czekoladki? Nie mają adresata.
- Pewnie to od Syriusza.
- To nie w jego stylu. On woli osobiście coś dać i zobaczyć reakcję.
- Dziwne- stwierdziła Evans. Willow odwróciła pudełko i zobaczyła, że są to czekoladki w jej ulubionym smaku.
- Jagodowe. Moje ulubione. Ale skąd ktoś mógł to wiedzieć? Nawet Syriusz tego nie wie. Podejrzane. Spróbuję jednej.
- Nie- ale zanim Lily zdążyła zaprotestować przyjaciółka połkneła już pralinkę.
- Mmmm całkiem niezłe.- Dorcas i Lily wpatrywały się w przyjaciółkę, jakby coś od niej chciały.- Co?
- Nie nic.
- Myślicie, że on mnie lubi? Nie...lubi to za mało.
- O kogo ci chodzi?
- O Severusa.
- Co? Co było w tych czekoladkach- rydowłosa wzieła do rąk pralinkę i powąchała.- Amortencja.
- On jest taki przystojny.
- Chodź pójdziemy do Syriusza.
- Po co idziesz z nią tam, a nie do Slughorna.
- Syriusz jest bliżej. Nigdy nie czytałaś baśni? Pocałunek prawdziwej miłości odbije każdy czar.
- Wiesz...ja czytałam inne opowieści, ale to baśnie dla dzieci.
- Nie narzekaj. Tylko mi pomóż.
- I te włosy.
- Teraz to totalnie zwariowała.- wzieły brunetke z dwóch stron i ją podtrzymując poszły do Syriusza. Gdy dotarły ten od razu zauważył, że coś jest nie tak.
- Co jej jest?
- Amortencja. Pocałuj.- próbowała wydusić z siebie Dorcas
- Wiesz Dora schlebia mi to, ale jestem zaręczony.
- Kretynie nie o mnie mi chodzi tylko o nią. Lily mówiła, że to pomoże.
- Więc warto spróbować. Przecież ona zna się na eliksirach. - Wziął twarz narzeczonej w ręce i ją pocałował. Przez chwilę wszyscy byli cicho.
- Syriusz.- rzuciła się w ramiona chłopaka.
- A nie mówiłam.
- Co się stało?
- Słuchaj w tych pralinkach była amortencja. Od Severusa.
- To dlaczego nie jestem u Slughorna lub w skrzydle szpitalnym?
- Wiem, że to dziwne ale Lily stwierdziła, że pocałowanie cię pomoże ci.
- No tak. Pocałunek prawdziwej miłości.
- Nie za bardzo wiem, o co wam chodzi.
- Bo nie chodzisz na mugoloznactwo. Mugole twierdzą, że pocałunek prawdziwej miłości odbije każdy czar czy klątwę. I mają rację. Jak widzać.
- A i właśnie dzewczyny. Mamy zaproszenie na święta do Potterów.
- A to propo czego?
- Propo miłości- pocałował jeszcze raz dziewczynę.
- Sama się zdziwiłam, że to zadziałało- stwierdziła Lily
- Przepraszam, ale muszę coś załatwić.- Powiedziała Anne i wyszła z pokoju wspólnego zmierzając do Severusa po drodze wyciągając różdżkę z kozaka. Gdy doszła namierzyła różdżką Snape'a. Wszyscy ślizgoni się przesuneli.
- O co ci chodzi Willow- odezwał się Regulus.
- Myślisz, że się nie zorientuje? Że po amortencji przyjdę tu i cię pocałuję? To ostro się myliłeś. Cru...
- Anne- usłyszała głos kuzyna, który podbiegł do niej i wyrwał jej różdżkę. Popatrzyła na rękę i uderzyła z liścia Severusa.
- To tak na przyszłość.- poszła po swoją różdżkę.
- Nie dam ci jej.- schował różdżkę w kieszeń spodni.
- Dlaczego?
- Chciałaś użyć zaklęcia niewybaczalnego.
- To moja różdżka....
- Dlaczego?
- Użył na mnie amortencji. Oddaj mi ją.
- Chodź do Syriusza. - złapał kuzynkę za nadgarstek i poszedł do pokoju wspólnego.
- Ała mój nadgarstek. Puść.- mówiła przez drogę, ale James to zignorował.
- Tłumacz się- powiedział, gdy byli obok Syriusza.
- Słuchaj on nie jest moim ojcem i ty też nie. Oddaj mi...
- Nie. Użyłaś niewybaczalnego zaklęcia.
- Nie użyłam, bo mi przerwałeś.
- Czekaj. Bo nie rozumiem. Co zrobiłaś?
- Powiem ci, bo nie chcę cię okłamywać. Chciałam użyć Crucio.
- Dlaczego?
- Użył na mnie amortencji dla żartów. Nikt nie powinien tak robić. I nikt nie powinien być ofiarą takich żartów.
- Dlaczego nie powiedziałaś tego Dumbledorowi?
- W Beauxbatons nauczyłam sobie radzić z takimj jak on. I tak jest lepszy niż Monic. Oddaj mi tę różdżkę.
- Masz jej różdżkę?
- Tak, bo jej wyrwałem- oddał różdżkę właścicielce.
- Dziękuję.
- Powedz to Dumbledorowi.
- Wiem, że ty byś tak zrobił. Ja nie jestem tobą.
- Syriusz ma rację. Prędzej czy później i tak się o tym dowie. Chcesz aby się tego dowiedział od kogoś innego?
- Dobrze pójdę, ale nie sama. Chodź ze mną.
- Kto?
- Syriusz. Przecież nie ty. Ty mi wyrwałeś różdżkę. Myślisz, że ci wybaczę?
- Ale przecież chciałaś użyć...
- Oddał ci ją. I to najważniejsze. Chodź.- poszli do dyrektora szkoły.
- Dzień dobry panie profesorze.
- Dzień dobry. Dlaczego mam zaszczyt z wami rozmawiać?
- Bo muszę panu coś powiedzieć. Nie chcę wyjść na donosiciela, ale wydaje mi się, że Severus Snape użył na mnie amortencji.
- Wydaje ci się?
- Znaczy się ktoś użył jej na mnie i wydaje mi się, że był to Severus.
- Dziękuję, że przyszłaś z tym do mnie. Na pewno tego tak nie zostawię. Muszę jednak przekazać to Horacemu.
- Dobrze. Dziękuję.- poszli do przyjaciół. I zaczeli rozmawiać.
- Ann jak mogłaś chcieć użyć Crucio?
- Jak on mógł użyć na mnie amortencji w żartach? To jest tak samo złe.
- Wiesz, że gdyby nie James mogłabyś trafić do Azkabanu?
- Jak nikt. Ale dlaczego miałoby to ujść na sucho mu?
- Słuchaj. Mogłaś od razu pójść do Dumbledora. - Syriisz objął dziewczyne ramieniem i pocałował w głowę.- Może pójdziemy wszyscy do Hogsmade? Na kremowe piwo.
- Wolałabym po tym wszystkim na ognistą whisky.

...

Wszyscy zasiedli przy stole w barze, w którym było miejsce do tańczenia. Sączyli już alkohol.

- Tego tutaj wcześniej nie było? Prawda? Czy mi się tylko wydaję?
- Nie było. Takie specjalne ustawienie dla mnie.- z głośników leciała piosenka, która była ulubioną piosenką Anne.
- Piosenka też?
- Jakże by inaczej. - podał rękę brunetce.- Czy chcesz ze mną zatańczyć?

Anne odłożyła szklankę.

- Chyba alkohol już na ciebie działa. Masz bardzo słabą głowę do niego.
- Akurat on ma głowę do alkoholu jak nikt- powiedział Lupin, który pił kremowe piwo.
- Niech ci będzie.

Położyła rękę na dłoni chłopaka i zaczeli tańczyć. Black włożył do ust krwisto czerwoną różę. Zanim się obejrzeli Lily tańczyła z James'em, a Dorcas z Remusem.

- Dora i Remus? Tego się nie spodziewałam.
- Może pójdziemy dzisiaj do pokoju życzeń? Tylko we dwoje.
- Wolałabym nie robić tego, gdy jesteś pijany.
- Wyluzuj.
- Nie będziesz nic jutro pamiętał. Kocham cię, ale nię chcę nic robić, gdy jesteś pod wpływem alkoholu.
- Codziennie, gdy na ciebie patrzę, czuję się jak wtedy, co zeszłaś po schodach.
- Codziennie widzisz mnie z rozczochraną fryzurą i nieumalowaną?
- Nie o to chodzi. Codziennie towarzyszy mi to uczucie.- pocałował dziewczynę.
- Na szczęście ja nie mam tego uczucia. Bo wtedy mnie denerwowałeś. Chociaż twoje mięśnie okazały się pomocne. Chodźmy już do dormitorium.

Wszyscy poszli do swoich łóżek i zasneli

Huncwoci i Ona [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz