9

1.8K 105 7
                                    

- Cześć Severusie.
- Dzień dobry Ann. Nie wierzę, jak mogłaś tak postąpić.
- Ale o co ci chodzi?
- O Syriusza.
- Skąd masz takie plotki?
- Od pewnego parszywka.
- Od kogo? Dobra. Nie ważne. Wiedz, że nie słyszałeś całej prawdy.
- Nie słyszałem całej prawdy? To jaka jest prawda?
- Taka, że nie wtykaj się w nie swoje sprawy. To się może kiedyś źle skończyć. A teraz cię przepraszam, bo muszę już iść. Do widzenia.
- Do...Widzenia?
Poszłam w stronę błoni (kto czytał drugie opowiadanie wie, że mam bzika na ih punkcie 😂 ) lecz tam nie dotarłam. Po drodze zaczepił mnie Jacob.
- Co chcesz?!
- Widzę, że Ann jest zła.
- Tak na mnie działa widok twojej twarzy.
- Słyszałem, że masz jakieś zgrzyty ostatnio z Syriuszem.
- Jesteś taki sam jak Severus. To nie twoja sprawa.
- Jeśli to prawda, to możesz znaleźć u mnie pocieszenie.
- A ty możesz zaraz dostać w tą twoją twarzyczkę.
- Oooo nie tak ostro Willow!
- Mam cię dość. A teraz przepraszam, bo się umówiłam na błoniach.
- Chcesz, to mogę cię odprowadzić.
- Dziękuję, ale nie. Znam trochè lepiej tę szkołę od ciebie.
- Nie, to nie. Człowiek chce być miły, a ludzie się czepiają.
- Ty nie jesteś miły. Pa.
- Dziwna jesteś. Pa.
Poszłam na błonia, gdzie nikogo nie było.
- Jak dobrze, że przynajmniej tu mnie nikt nie męczy- pomyślałam.
Chwilę siedziałam nad jeziorem sama, myśląc o tym wszystkim i gapiąc się w wodę. Poźniej wziełam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wielkiej sali, gdzie miała odbyć się kolacja.
- Ann. Co tu robisz sama?
- Jacob to nie twoja sprawa.
- Od kiedy się psują sprawy między tobą a Syriuszem to moja sprawa.
- Musiałam odpocząć od takich wścibskich osobników, takich jak ty.
- Ja wścibski?
- Nie. Ty i Severus. Muszę już iść, bo nie zdążę na kolację.
- Też tam szedłem.
- Ale ja idę bez ciebie.- po tych słowach poszłam do wielkiej sali, gdzie czekali na mnie moi przyjaciele.
- Ann gdzi byłaś całe popołudnie? - zapytała Lily.
- Na błoniach.
- To dobrze, bo myśleliśmy, że cos ci się stało. Podobno sam-wiesz-kto zbiera zwolenników.
- To tylko pogłoski. Ja w to nie wierzę - powiedział Syriusz.
- Nie wierzysz, a ty pewnie będziesz ich pierwszym celem.
- Lilka nie wymyślaj. Jak się będziemy trzymać razem to nic nam się nie stanie.
- Ja się z tobą James nie chcę trzymać.
- Ale o co ci chodzi?
- Znów się znęcałeś nad Snapem.
- Aaa o to.
- A Ann twój chłopak brał w tym udział. Dla twojej wiadomości.
- Syruszu! - krzyknełam trzaskając rękami w stół.
- Oni mnie zmusili.
- Łapa nie zmyślaj. Ty sam do nas się dołączyłeś.- powiedział Lupin.
- Nie zwalaj winy na nas- powiedział James.
- Dobra. Nie ważne. Dojedzcie to, co jecie i później porozmawiamy- spojrzałam gniewnie na Syriusza, który już nie próbował się usprawiedliwić i dojadł jedzenie.
Gdy doszliśmy do pokoju wspólnego, to usiadłam w fotelu, a reszta przyjaciół zasiadła pozostałe fotele lub kanapę.
- Nie wieżę Syriusz!
- Ale..
- Żadne ale! Dlaczego znecacie się nad Severusem! On wam nic nie zrobił. A ty James!? Śmiesz się nazywać moim kuzynem! Jesteści skończonymi idiotami! Remusie, wiem, że ty nie maczałeś w tym rąk. Wasza trójka przeciw jednej osobie?! Wow. Czy wy dorośniecie w końcu?! Czy zostaniecie wiecznie dziećmi?! Dobranoc! - poszłam do dormitorium, zatrzaskując drzwi.
- Kłopoty z przyjaciółmi?
- Zamknij się Monic! - wykrzyczałam zdenerwowana.
- Ann. Twoje włosy i oczy. Czy one były takie wcześniej?
- Ale o co ci chodzi?
- One są czerwone.
Podeszłam szybko, ściskając w ręku piżamę do lustra. Monic miała rację. Czy ja jestem metamorfomagiem? Chyba tak. Umyłam się i uspokoiłam, a włosy wróciły do normalności.

Huncwoci i Ona [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz