Nastał grudzień. Miesiąc świąt. Wszyscy przyjaciele jadą do państwa Potter. Anne siedzi obok Syriusza, trzymają się za ręce.
- Pewnie u was nie ma tyle miejsc. Wiesz. Zawsze mogę przenocować Lily i Łapcie u siebie. Mam 2 minuty drogi na piechotę.
- To świetny pomysł.- stwierdził James.Anne objeła tors Blacka, który później przytulił ją ramieniem.
- Mama nie będzie zła. Ty jesteś moim narzeczonym. Pozwoliłaby ci nawet spać ze mną. Ona ci ufa.
- To bardzo miło.- pocałował dziewczynę w głowę.
- A Peter i Remus będą u mnie. Nawet się idealnie podzieliło.Remus wyglądał na zmartwionego. Anne zmieniła pozycję i leżała na kolanach Syriusza, jak na poduszce.
- Co się stało? - podniosła się na ramionach i spojrzała w oczy przyjaciela.
- Idzie pełnia.
- No i co. Jest co miesiąc. Obok mojego domu jest głęboki i szeroki las.
- Dajemy radę razem co miesiąc. Teraz nie będzie nic innego.
- Inne miejsce.
- Ale jesteśmy razem, jako przyjaciele będziemy cię wspierać.
- Zawsze to robicie.
- I zawsze będziemy....
Po uczcie wszyscy siedzieli razem i rozmawiali. Nadszedł czas na prezenty.
- A to ode mnie - Syriusz podał prezent Anne i pocałował ją w policzek.- myślę, że jest równie dobry, jak nie lepszy od zeszłorocznego.
- Tamtego chyba nic nie da rady przebić.Odpakowała prezent i okazało się, że dostała wymarzoną torebkę.
- Dziękuję skarbie. Skąd wiedziałeś?
- Instynkt Black'a.
- Chyba Black ma wiele zalet.
-Jeszcze wątpisz?
-Zobaczymy po ślubie.W nocy wszyscy poszli spać. Syriusz obejmował narzeczoną w tali, a ta wtuliła się w chłopaka.
- Kocham cię- wyszeptał jej do ucha. Ta na odpowiedź wtuliła się jeszcze mocniej w nagi tors chłopaka, aby słyszeć bicie jego serca.
Rano Anne obudziła się pierwsza, ale nie chciała wstawać, bo w ramionach bruneta czuła się najbezpieczniej w tych czasach. Wtuliła się w chłopaka i leżała tak.
Po chwili obudził się chłopak i pocałował ją w czoło. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała w oczy chłopaka. Po chwili patrzenia sobie w oczy chłopak pocałował ją w nos.
- Trzeba wstawać.- oznajmił.
- Na prawdę?
- Dziś jest pełnia. Nie możemy przeleżeć całego dnia.
- A spędzić czas w łóżku w inny sposób?
- Czy ty masz na myśli?
- Tak.
- Chyba mogę zrobić wyjątek.😉 Cenzurka/18+/ i te sprawy 😂
Leżeli obok siebie przez 30 minut zakryci pościelą.
- Chyba sprawdzę co u Lily- dziewczyna ubrała się.
- Mam na ciebie tu zaczekać?
- Jak chcesz. Możesz czekać i się nie doczekać.- pocałowała go w usta.Poszła do salonu, bo mama ją wołała. Na dole zobaczyła James'a.
- Możesz zawołać Lily?
- Źaden problem i tak miałam do niej iść.
- Dzięki.Poszła do pokoju Lily, która była już gotowa. Zapukała do drzwi.
- Proszę!
Anne weszła do pokoju, który chwilowo przejeła rudowłosa.
- Jak pierwsza noc?
- Dobrze.
- Miałam taką nadzieję.
- Za niedługo wracamy.
- Jeszcze sylwester.
- No tak.
- James cię wołał. Prosił, abyś zeszła do salonu.
- Dzięki. Zaraz pójdę.
- To na razie.
- Pa.Sylwestra spędzili u Willow. Mały futrzasty problem Lunatyka minął lepiej niż kiedykolwiek. Wszyscy szli na peron. Syriusz odciągnął Anne w kąt.
- Masz zamiar im o tym powiedzieć?
- O czym?
- O tym, co robiliśmy w święta, a później w sylwestra...
- Po co? To nie ich sprawa. Nie mają nic do tego. Jesteśmy narzeczonymi.
- Dlaczego nie robiliśmy tego wcześniej.
- W szkole? Niby po co?
- Masz rację.Pzygwoździł dziewczynę do muru, tak, że talia dziewczyny był pomiędzy rękami. Wpił się jej w usta. Anne mierzwiła włosy chłopaka.
- Będzie mi tego brakowało- szepnął.
- Damy radę.
- I będziemy udawać czystość przed nimi?
- Tak. Like a Virgin*- zanuciła Madonne.
- Skąd to znasz?
- Usłyszałam u sąsiadów.Cmokneła chłopaka w usta i poszli na pociąg, trzając się za ręce. Wsiedli do pociągu i zajeli miejsca obok przyjaciół. Syriusz objął dziewczynę ramieniem.
- Słodcy jesteście- powiedział Rogacz- za słodcy.
- Co ty wygadujesz. Moglibyśmy być tacy sami.
- Oby nie.
- Co nas obgadujecie!- powiedział Syriusz, udając obrażonego.
- A kiedy ty się kuzynie zaręczysz?- zapytała Anne, a Lily spojrzała z wyrzutem sumienia na okulatnika.
- N..no w...wiesz
- Przecież żartowałam. Ale tyle lat się o nią starałeś, że powinieneś to zrobić od razu- zaśmiali się wszyscy.Weszli do pokoju wspólnego i od razu poczuli ciepło bijące z kominka.
- Usiądź. Zaniosę twoją torbę- powiedział Syriusz.
- Nie. Ja sama wezmę.
- Ale nalegam.
- Dobrze.Lily spojrzała spod byka na James'a, który bez słowa zabrał jej bagaż.
- Dlaczego tak świetnie nie może się dziać ze mną i Pottet'em.
- Nie możesz nalegać. Powinien się sam domyślać.
- Tylko nie mam sił.
- Bo dalej mu nie ufasz i nim drygujesz.
- Mówisz?
- Bez zaufanie żadnego związku nie zbudujesz.Rudowłosa spojrzała na dłom koleżanki.
- Nie wszystko jest tak, jak w bajce. Trzeba się przyzwyczaić.
- Ale ty i Syriusz...
- Kłucimy się wiele razy, ale zawsze ktoś przyznaje rację drugiej osobie. Trzeba wierzyć, że tak będzie.Chłopcy zeszli na dół i usiedli obok dziewczyn.
- Zaniesione.
- Długo wam to zajeło.
- Ale warto było czekać na takie ciacha.- stwierdził James.
- OczywiścieJames objął Lily ramieniem, a Syriusz złapał dłoń Anne.
- Chodź jeszcze do mojego pokoju- Anne wyszeptała do Syriusza.
Od razu poszli na górę, zostawiając parę samych.
- Nikogo tu nie ma.- powiedział Syriusz.
- Nie będziemy robić tego w szkole.
- No trudno.
- Wiem, dlaczego tak długo byliście tu.
- Wiesz?
- Rozmawiałeś z nim o nich.
- Skąd?...
- Ja robiłam to samo z Lily.
- Jesteśmy świetni.- pocałował dziewczynę w ucho.
- Muszę ci coś pokazać.Wyciągneła z dna kufra flakonik.
- Czy to?
- Amortencja.
- Oszalałaś? Używasz tego na mnie? Używałaś?
- Nie. Daj mi się wytłumaczyć.
- Sama mówiłaś, że nikt nie powinien tego robić.
- Jest niezdatna do sporzycia. Ma 2 lata. Nie użyłabym tego na tobie.
- 2 lata? Przecież Lily i James tyle ze sobą chodzą.
- Możliwe, że dolałam jej ociupinkę wtedy. Ale nigdy więcej.
- Dlaczego?
- I tak by ze sobą byli. Znam się na wróżbiarstwie.- zaczeła płakać- dlaczego mnie obwiniasz.
- Rozumiem. Przepraszam. Nie chciałem. Nie wiedziałem.Przytulił ją do siebie i czuł zapach jej włosów. Cała drżała niczy chihuahua.
- Spokojnie.
- Czy talen Black'a działa też w opiece nad dziećmi?
- Czy ty....?
- Żartowałam.Zaczeła się śmiać, a chłopak patrząc na jej szczery śmiech zapomniał o wszystkim innym.
Nagle weszli Lily i James, śmiejąc się.
- Piliście coś?
- Bez nas?- powiedział Syriusz, a Anne szturchneła go w przeponę, choć ledwo powstrzymała się od śmiechu.
- Nie. Po prostu James coś powiedział.
- Aha. - Anne wtuliła się w swojego chłopaka.
- Pójdę się umyć już.- powiedział Syriusz.Pocałował dziewczynę i poszedł. Anne zrobiła to samo, gdy wyszła z łazienki kuzyna już nie było. W miejsce te była Dorcas.
- Cześć.
- Hej- ziewneła. - Pójdę już spać. Dobranoc- przykryła się kołdrą i od razu zasneła