- Dzisiaj jest wyjście do Hogsmade. Może gdzieś razem skoczymy?- Syriusz pocałował Anne w kark.
- Chętnie kochanie, ale mamy dzisiaj przymiarki- obróciła się i położyła ręce na jego klatce. Pocałowała go.
- Znajdziemy czas.
- Oby.
- Wojna idzie. Czuję to.
- Ja też, dlatego chcę wziąć ślub jak najwcześniej. Może będziemy mieć dziecko.
- Anne.
- Tak?
- Jeżeli będziemy mieć dziecko, a ja polegnę.
- Syriusz- łzy zaczeły jej lecieć.
- Jeżeli tak będzie. Obiecuj, że nie będziesz starała się za wszelką cenę opiekować sama dzieckie.
- Ale...
- Wiem, że byś tak zrobiła, ale nie będziesz sama. Będziesz z zakonem. Zakon ci pomoże.
- Jaki zakon?
- Zakon Feniksa.
Przytuliła się do chłopaka, ściskając go mocno, a łzy leciały jej po policzkach.
- Może tak się stać i ja to wiem. Powinniśmy znaleźć wyjście na każdą sytuację.
- Tak, ale nie chcę o tym teraz myślę.
Wytarł kciukami łzy z policzków dziewczyny i ją pocałował.
Hogsmade
- Następna.
Ekspedientka poszła po następną suknie.
- Anne. Tamta była śliczna.
- Lily chcę, aby było idealnie.
Ekspedientka niosła w rękach suknie, typu princess.
- Mam nadzieję, że ta będzie dobra. Jest tylko jedna taka w całym sklepie.
Anne wzieła suknie i poszła ją przymierzyć. Wróciła na podest na środku salonu. Nagle wbiegł James cały zmachany.
- Potter, co ty tu robisz?
- Cześć kuzynko. Ślicznie wyglądasz. Syriusz ma problem z garniturem.
- Teraz nie pójdę z tobą. Lily też nie może.
- Weź tę sukienkę i chodź.
Anne spojrzała w lustro. James dotknął jej ramion.
- Ślicznie wyglądasz.
- Biorę tę.
Przebrała się i dała sukienkę do kasy. Poprosiła o przesyłkę do domu rodzinnego i wyszła razem z James'em i Lily. Poszli pod sklep z garniturami.
- Nie mogę wejść, ale o co chodzi?
- Nie wie, jaki kolor wziąć.
- Niech weźmie czarny.
- Dziękuję. Poczekasz tu na niego?
- Jasne.
Stała z Lily tam przez chwilę i rozmawiały ze sobą. Po chwili czwórka huncwotów wyszła ze sklepu rozbawiona. Syriusz podszedł do Anne i pocałował ją w policzek.