Bella
Obudziłam się później tego dnia w ramionach Aro, uśmiechając się szeroko jak idiotka.
— Hej — odetchnęłam, gdy nieśmiało się przeciągnęłam.
Zauważyłam fakt, że byłam trochę obolała i dopiero gdy zobaczyłam przeróżne siniaki pokrywające moje ciało. Zdałam sobie sprawę, z jakiego powodu. Odwróciłam się w stronę Aro, który pozostał nietypowo cichy podczas przyglądania się mi. Dostrzegłam zmartwienie w jego oczach.
— O co chodzi? — zapytałam, starając się jak najlepiej wyciągnąć z niego choć jedno słowo.
— Skrzywdziłem cię, prawda? — spytał cicho.
— Nie, wszystko jest w porządku. Nic mi nie jest — mruknęłam. Prawdę mówiąc, byłam obolała, ale nie było to coś, z czym nie mogłam sobie poradzić.
— Isabello, spójrz na siebie! — powiedział z irytacją, kiedy delikatnie złapał mnie za rękę i położył dłoń na niebiesko-zielonym siniaku znajdującym się na moim przedramieniu, który był dokładnym kształtem jego dłoni.
— To tylko siniaki, Aro, coś, co robię sobie sama codziennie — wyjaśniłam, gdy podniosłam się delikatnie, opierając się na łokciach.
— Tylko siniaki — powtórzył z goryczą pod nosem. — Isabello... — zaczął.
— Nie! — odparłam zła. — Bez względu na to, co mówisz, nie będę żałowała tego, co się wydarzyło między nami.Westchnął i przyjrzałam się mu dokładnie, w trakcie, gdy czekałam, aż on powie coś, co chciał powiedzieć. Jego ciemne włosy były, choć raz, zmierzwione i nie na miejscu. Klips, który trzymał je w miejscu poprzedniej nocy, już dawno zniknął, a one ułożyły się na jego ramionach, przypominając mi bohatera średniowiecznych romansów, które czytałam "oszczędnie" w przeszłości. Jego muskularna, lecz szczupła klatka piersiowa i tors były nagie, aż do górnej części jedwabnych prześcieradeł, które były naciągnięte na jego nogi. Jednak jego twarz wciąż była zmartwiona.
Zdenerwowałam się i położyłam obie dłonie na jego policzkach, odwracając głowę w moją stronę.
— Aro, proszę — błagałam. — Rozmawiaj ze mną.Zanim przemówił, milczał jeszcze przez chwilę.
— Isabello, gdybyś była inną kobietą, nie miałbym nic przeciwko twoim obrażeniom. Bogowie wiedzą, iż w przeszłości okaleczyłem i zabiłem sporą liczbę płci pięknej... — zaczął. — Lecz nie mogę znieść myśli, że mogłem cię skrzywdzić w jakiś sposób. Jesteś zbyt ważna dla mnie, bym traktował cię jak zwykłą, nic nieznaczącą osobę czy też związek. — Przetrawiłam jego słowa w milczeniu, przez długą chwilę, wystarczająco długą, by postawić go na krawędzi. — Isabello?
— Aro, rozumiem, co masz na myśli... — powiedziałam. — Ale musisz wiedzieć, że przyjęłabym te znaki i siniaki milion razy, jeśli oznaczałoby to, że mogłabym doświadczyć tego z tobą, co wspólnie przeżyliśmy. Nigdy nie sądziłam, że powiem to komukolwiek raz jeszcze, ale wiem i to z głębi serca, że naprawdę mam to na myśli... Aro, myślę, że cię kocham — powiedziałam.Jego zmartwiona twarz rozpłynęła się we wspaniałym uśmiechu na moje słowa.
— Och, amore mio, nie masz najmniejszego pojęcia, jak długo czekałem, by usłyszeć, jak te słowa padają z twoich ust. Ti amo — powiedział, całując moje czoło, a do tego czasu poznałam wystarczająco dużo włoskiego, by zrozumieć jego słowa. — Ti amo — powtórzył, całując mój nos. — Ti amo — pocałował mnie w usta. Uśmiechnął się, gdy kończył, a potem znów stał się poważny. — Isabello, czy jesteś przekonana, że tak naprawdę tego chcesz? Czy jesteś pewna swojej decyzji, by zostać wampirem? — zapytał, biorąc mnie z zaskoczenia.
— Co masz na myśli? Myślałam, że nie mam wyboru — powiedziałam.
— To prawda, że kiedy po raz pierwszy dowiedzieliśmy się o twojej wiedzy, nie miałem zamiaru dać ci wyboru. Albo stałabyś się wampirem, albo też byśmy cię zabili, jak mówi nasze prawo. Ale teraz..., teraz kiedy zdałem sobie sprawę, jak wiele naprawdę musiałaś poświęcić, a co ważniejsze uświadomiłem sobie dokładnie, jak bardzo cię kocham, miłuję... Daję ci wybór.
CZYTASZ
Set My Soul Alight ✔
VampireZasadniczo akcja zaczyna się, kiedy Edward opuszcza Bellę w Nowiu. Victoria postanawia, że zamiast wziąć sprawy w swoje ręce, najlepszą zemstą będzie powiadomienie Volturi o tym, iż Isabella wie o istnieniu wampirów. Aro i niektórzy strażnicy udają...