Rozdział 26

1.2K 86 16
                                    

Bella

W końcu wysiedliśmy z limuzyny, gdy stanęła na parkingu podziemnym, wówczas słońce wschodziło nad odległym horyzontem. Aro i ja ruszyliśmy w stronę windy, podczas gdy inni wciąż wysiadali bądź wyciągali bagaże z pojazdów. Weszliśmy do środka, tylko my dwoje, a gdy drzwi się zamknęły, odwróciłam się do niego.
— Jak twoje rany, Aro? Wszystko z nimi w porządku? Goją się, prawda? — Zaczęłam zadawać moje dręczące oraz martwiące mnie pytania. Położył palec na moich ustach, aby mnie uciszyć.
— Nic mi nie jest, amore mio. Naprawdę — odpowiedział.
Odetchnęłam z ulgą, gdy drzwi otworzyły się ponownie i wkroczyliśmy do korytarza recepcyjnego.
— Kiedy zamierzasz przeprowadzić proces? — zapytałam.  
— Jeszcze dzisiaj, kiedy wszyscy "odpoczną" i na spokojnie się zbiorą. — Skinęłam głową, gdy drzwi windy otworzyły się, ukazując Demetriego i Felixa ze Stefanem, a także Jaspera i Emmetta z Vladimirem. Obaj więźniowie wpatrywali się gniewnie w Aro oraz we mnie.
— Będziesz żałować tego dnia! Pożałujesz! — oświadczył Vladimir.
— Zabierz ich do lochu... a i Felix zabierz Santiago ze sobą, jak również upewnij się, że nie uciekną.
— Tak, mistrzu Aro — odparł Felix, gdy grupa skierowała w stronę schodów prowadzących do tuneli, znajdujących się pod naszymi stopami.
— Myślę, że pójdę i sprawdzę stan mojego ojca — powiedziałam.
— Dobrze — odpowiedział, całując mnie w policzek. — Mam parę rzeczy do załatwienia, muszę się nimi zająć.
— W porządku, wkrótce wrócę — oznajmiłam, uśmiechając się.                   

Odwróciłam się i ruszyłam korytarzem z maksymalną prędkością, docierając do drzwi Charliego w zaledwie kilka sekund. Powoli otworzyłam je, po czym weszłam do pokoju. Wciąż znajdowałam się w ciemności, zasłony zakrywały okna, blokując dostęp światła, jednak pomimo tego ja widziałam doskonale. Podeszłam do jego łóżka i usiadłam na krześle obok. Jego oddech był równy, a bicie serca było silniejsze, niż kiedykolwiek słyszałam od czasu ataku Victorii. Wyciągnąłem rękę i delikatnie ujęłam jego dłoń. Na mój gest ku mojemu zaskoczeniu poruszył się.
— Bells? — zapytał chrapliwym głosem. — Gdzie jest Bella?
Owładnęła mną radość, nie byłam w stanie przez chwilę mówić.
— Jestem tutaj, tato — powiedziałam, lekko ściskając jego dłoń.
— Bella?
— Tak. Jestem tutaj — powiedziałam, poruszając się na krześle oraz pochylając się.
— Bells! — prawie krzyknął, próbując się podnieść. 

Delikatnie go popchnęłam, by uniemożliwić mu wykonanie zamierzonej czynności.

— Spokojnie, tato. Niedawno byłeś w bardzo złym stanie, nie chciałabym, żeby coś się pogorszyło z powodu próby przytulenia mnie.
— Jak dobrze znów usłyszeć twój głos.
— Nie uwierzyłbyś, jak dobrze słyszeć, iż tak twierdzisz, tato, jak również że ponownie mogę cię usłyszeć. Tak się bałam, że cię stracę — odparłam. Jad zaczął gromadzić się w moich oczach, gdy spojrzałam na jego dłoń.
— Nigdzie się nie wybieram, Bells — odpowiedział. Milczeliśmy przez dłuższy czas, zanim zadał następne pytanie. — Gdzie ja jestem?
— Co masz na myśli? — zapytałam.
— Cóż... z tego, co widzę, mogę powiedzieć, że nie jestem w szpitalu. Więc gdzie jestem? — Zawahałam się na sekundę, próbując zdecydować, jak mu powiedzieć.
— Jesteś we Włoszech, tato.
— We Włoszech?
— Zgadza się, przetransportowałam ciebie tutaj.
— Skąd miałaś pieniądze na coś takiego? — zapytał zmęczonym głosem.

Westchnęłam.

— Co pamiętasz, tato? ...O tym, nim się tu znalazłeś?
— Cóż, ja... pamiętam kobietę... z jasnorudymi włosami. — Zaczął relacjonować o swoim doświadczeniu. — Ona... ona rzuciła mną przez pokój jedną ręką, Bells. A jej oczy były czerwone... jaskrawa czerwień pasująca do jej włosów.
— Nazywała się Victoria, tato — powiedziałam, patrząc na moje ręce.
— Skąd to wiesz, Bello? — spytał. Przez chwilę milczałam, zastanawiając się, co dalej powiedzieć.
— Czy ona coś ci powiedziała? Cokolwiek co możesz sobie przypomnieć. — Zamrugał kilka razy i skoncentrował się.
— Ona... nie... musiała być szalona.
— Dlaczego?
— Powiedziała, że ​​jest wampirem, Bello — odparł cicho.
— On wie. — Wrzasnął mój umysł. Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, zanim zacząłby działać jego zmysł gliniarza, a on dodałby dwa do dwóch. Kiedy zastanawiałam się, wszystko wokół milczało, wiedziałam, co musiałam zrobić. — Tato, zamierzam ściągnąć zasłony — wyjaśniłam. — Nie chcę, żebyś był zaniepokojony, kiedy mnie zobaczysz.
— Dlaczego miałbym...?

Set My Soul Alight ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz