Siódmy Liść 🍁

1.8K 86 9
                                    

Brunet sięgnął po pochodnie i ruszył przed siebie. Nie miałam innego wyboru jak iść za nim.

— Dowiem się, chociaż jak masz na imię? — spytałam, bo nie wiedziałam jak się do niego zwracać.

— Wszystko w swoim czasie — odparł krótko.

Przewróciłam tylko oczami.

Prowadził mnie przez korytarz, który wyglądał podobnie do tego, którym dotarłam do zamku. Tylko ten wydawał mi się jakby trochę węższy, ciemniejszy i chłodniejszy. I bardziej tajemniczy. Byłam prawie pewna, że po tej "wycieczce" stopy mi odmarzną. Zadrżałam, gdy nie wiadomo skąd zawiał lekki wiaterek, ale przez to, że byłam w sukni i miałam odkryte ramiona, odczuwałam to bardziej. Przytuliłam samą siebie, żeby nie było mi aż tak zimno, ale za bardzo to nie pomogło. Nagle poczułam coś ciepłego na ramionach. Spojrzałam zaskoczona na chłopaka, który znowu szedł przede mną, a potem na jego pelerynę, którą miałam teraz na ramionach. Opatuliłam się szczelniej, szepcząc podziękowania. Nie spodziewałam się po nim takiego gestu. Naprawdę. Ale nie chciałam tego okazywać.

— Nie jestem potworem bez serca, żeby pozwolić ci zamarznąć, więc nie bądź taka zaskoczona — mruknął.

No cóż, jednak było widać moje zaskoczenie. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.

Korytarz skręcał delikatnie w lewo. Chłopak nie szedł strasznie szybko, a ja byłam poważnie zmęczona i głodna. A dodatkowe obciążenie w postaci książki nie pomagało. Zaczęłam myśleć, że skok przez okno sprawiłby szybsze znalezienie się na dole. Nagle wpadło mi do głowy pytanie, czy dziewczyny zauważyły moje zniknięcie. Wątpiłam w to, ale musiałam zająć czymś myśli.

— Kol — powiedział brunet, nawet na mnie nie patrząc.

— Co? — spytałam, gwałtownie podrywając głowę do góry.

— Pytałaś jak mam na imię — odparł krótko.

Skinęłam głową. Kol. W sumie pasowało do niego.

— Gdzie idziemy? — zapytałam po kolejnej chwili ciszy.

— Do twojego brata — odpowiedział spokojnie.

Stanęłam jak wryta w miejscu z wysoko uniesionymi brwiami. Chłopak po tym jak zauważył, że nie idę za nim, odwrócił się w moją stronę.

— Oh, nie wiedziałaś, że Kaspian jest twoim bratem? — zapytał z udawanym przejęciem. Uśmiechał się i miał uniesioną jedną brew do góry. — To teraz już wiesz.

— Skąd o tym wiesz? Ja sama nawet do pewnego czasu nie miałam pojęcia, że jesteśmy rodzeństwem.

Nie kryłam swojego oszołomienia. Nie miałam pojęcia, skąd mógł o tym wiedzieć. Tylko Evelyn o tym wiedziała i raczej z nikim oprócz Vicki nie zdążyła się podzielić. Przecież minęło dopiero... Uświadomiłam sobie, że nie wiedziałam, jak późno było. Ale odczuwałam zmęczenie.

— Twoje przyjaciółki są cennym źródłem informacji. Spotkałem tą z brązowymi włosami na korytarzu, i gdy się uśmiechnąłem, wszystko mi powiedziała...

— Jak skromnie — mruknęłam. Ale w sumie Victoria zawsze miała słabość do ładnych rzeczy i ludzi.

Pamiętam, jak kiedyś przyjechał do mojego ojca król z sąsiedniego królestwa ze swoim synem. Był mniej więcej w naszym wieku, więc razem z Kaspianem mieliśmy się nim zająć. Akurat wtedy Vicki i Evie przeszły przez dziurę w murze na teren zamku. Teraz przyznaję, że ten książę miał w sobie jakiś wewnętrzny urok osobisty, który dostrzegła brunetka i zaczęła mu opowiadać o moich niezbyt mądrych decyzjach i ich skutkach. W końcu musiałam zatkać jej buzie, żeby się nie wydało, że chciałam spróbować siana dla koni.

Opowieści z Narnii. Powrót Księżniczki | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz