Miesiąc później...
Dokładnie 2 tygodnie temu wprowadziliśmy się do naszego domu. Trochę zamieszania przy przeprowadzce było, ale daliśmy radę.
Zaczęły się wakacje i myślimy o tym, żeby gdzieś wyjechać.- Hawaje?
- Nie. Oklepane. Może... Kuba?
- Nie... - jęknął Rye.
I tak od godziny...
- Czyli ustalone?
- Tak. Ipanema beach w Brazylii. To będą świetne wakacje. - stwierdził brunet.
- Ooo tak. - uśmiechnęłam się i pocałowaliśmy się w usta.
Zerknęliśmy do pokoju chłopaków. Dwa diabełki, grzecznie spały.
Po chwili leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku.
- Muszę jutro jechać do fryzjera. - powiedziałam. - Tobie też by się przydało. Zarosłeś. - zaśmiałam się.
- Nie podobam ci się? No wiesz ty co?
- Jesteś zajebisty, ale.... Mógłbyś je trochę przyciąć.
- No dobra, dobra. Pojedziemy jutro razem. Cała rodzinka. Chłopcy też.
- Okej.
- Okej.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też skarbie.
***
.
- Ale mamy piękną rodzinkę... - powiedział Rye, gdy wszyscy przeglądaliśmy się lustrze po fryzjerze.
Ja skróciłam włosy do ramion i lekko rozjaśniłam końcówki, Rye zrobił sobie blond pasemka, a chłopacy mieli postawione grzywki na żelu.
***
- Spakowani wszyscy?- Tak!
- Jedziemy?
- Jedziemy!
Dzisiaj wylatujemy do Brazylii na dwa tygodnie.
Spakowaliśmy walizki do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.Bez żadnych problemów wsiedliśmy na pokład samolotu i kilkanaście minut potem wylecieliśmy.
***
- Mamuś... A jak się rozbijemy?- Ivó, wszystko będzie dobrze. Nie rozbijemy się.
- A skąd wies?
- Bo wiem. Zaufaj mi. Prześpij się, bo przed nami jeszcze 4 godziny lotu.
- Ale ja oglądałem taki film, gdzie samolot miał uszkodzony... Selnik?
- Silnik.
- No właśnie. No i potem...
- Ivó, błagam cię idź spać. Widzisz? Mateó i tatuś śpią.
- Och. No dobla.
Już nigdy nie pozwolę oglądać mi filmów o samolotach. Naprawdę.
Przykryłam go kocem i po chwili sama odpłynęłam.
***
- Pięknie tu. - szepnęłam, gdy stałam na balkonie i patrzyłam się na plażę i morze.- Jutro pójdziemy na plażę, a teraz musimy się rozpakować i się zdrzemnąć. Jest już 21. - powiedział Rye, przytulając mnie od tyłu.
- Okej... Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej, ale teraz gdy chłopcy śpią... - zaczął i jeździł mi nosem po szyi.
- No co pan wymyślił panie Beaumont? - zaśmiałam się.
- Pobawmy się...
- Klockami LEGO? Chętnie.
- O nie, nie. LEGO trzymaj ode mnie z daleka. Wystarczy, że bawie się z chłopakami średnio 4 razy dziennie.
- To w takim razie co ma pan w planach? - spytałam i się odwróciłam.
Przejechałam palcem wskazującym po jego klatce piersiowej i przygryzłam wargę.
- Chodźmy na żywioł. - powiedział brunet i mnie podniósł.
Owinęłam go nogami w pasie.
Rye położył mnie na łóżku i zaczął namiętnie całować. Ściągnął ze mnie koszulkę i zaczął zjeżdżać pocałunkami coraz niżej.Później wszystko działo się szybko. Po chwili opadliśmy na siebie głośno dysząc.
- Kocham cię. - powiedzieliśmy równocześnie.
Szybko ubraliśmy piżamy, bo raczej chłopcy nie chcieli by zastać gołych rodziców w łóżku. Dobrze, że chociaż mieliśmy osobne pokoje.
Po chwili Rye położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w jego pierś. Pocałował mnie w czoło i zasnęliśmy.
CZYTASZ
✓ Come back... ✓ [ kontynuacja ]
RomanceDruga część: "Is there sb who could..." Dalsza historia Julii Correa, Rye'a Beaumont i Harvey'a Cantwell.