Nie wiem ile czasu minęło od naszego porwania.
Tydzień?
Totalnie straciłam rachubę czasu.
Siedzieliśmy jak zwykle wtuleni w siebie.
Nagle do pokoju wszedł Harvey.
Totalnie pijany. Alkohol można było wyczuć na kilometr.
- Julia, do mnie! Wy bachory tu siedźcie!
- Nigdzie. Z tobą. Nie pójdę. - warknęłam.
- Wujku, zostaw nasą mamę! - krzyknął Ivó.
- Jestem waszym tatą! Gnojki jedne! - podszedł do nich i każdego uderzył w twarz.
- Zostaw ich! - krzyknęła i uderzyłam go. - Nie będziesz bił moich dzieci, psycholu!
Chwycił mnie za ramię i wyprowadził z pokoju.
Noga zaczęła znowu krwawić.
Syknęłam cicho.
- Masz się do mnie odnosić z szacunkiem, suko! - warknął blondyn i przyparł mnie do ściany.
Zauważyłam, że ma za paskiem włożony pistolet.
Szybko mu go wyciągnęłam i strzeliłam kilka razy w brzuch.
- Tu, suko... - warknął, a po chwili stracił przytomność.
Zatkałam szybko usta.
Zabiłam człowieka.
Zabiłam go.
Jednak teraz ważniejsi są chłopcy.
Kulawo do nich pobiegłam.
- Chłopcy! Wracamy do domu!
- Narescie!
- Chodźcie do mnie na ręce i zamknijcie oczy.
Chłopcy zrobili to o co ich prosiłam. Nie chciałam, żeby oglądali Harvey'a, leżącego w kałuży krwi.
Ledwo ich uniosłam, gdyż żebra dawały o sobie znać.
Wyszliśmy przed dom i postawiłam ich na trawie.
- Teraz musimy iść. Nie wiem jak długo, ale musimy stąd uciec...
Byliśmy w jakimś lesie.
Było południe, więc było jasno.
Przeszliśmy kilka metrów i zauważyłam, że zaraz jest asfaltowa ulica.
Zaczęliśmy iść w tamtą stronę.
Po chwili szliśmy poboczem ulicy.
Musiało to naprawdę dziwnie i przerażająco wyglądać.
Ja: Cała w siniakach, kulawa.
Chłopcy: Jeden z siniakiem na łuku brwiowym, a drugi z mocno czerwonym policzkiem.
Brudni i śmierdzący.
***
Szliśmy już tak chyba kilka godzin. Byliśmy okropnie zmęczeni.
W dodatku zaczęło się ściemniać.
Nie jest dobrze.
Usiedliśmy na poboczu.
Zaczęło mi się robić okropnie słabo. Prawie odlatywałam.
- Mamusiu spać mi się chce. - płakali chłopcy.
- Mi też... Śpijcie... Oprzyjcie się o mnie...
Po chwili zobaczyłam światła, a następnie jakieś krzyki typu: Wezwij szybko karetkę.
Potem była już tylko ciemność.
CZYTASZ
✓ Come back... ✓ [ kontynuacja ]
RomanceDruga część: "Is there sb who could..." Dalsza historia Julii Correa, Rye'a Beaumont i Harvey'a Cantwell.