✓ Catorce ✓ Wracamy do domu.

36 1 1
                                    

Nie wiem ile czasu minęło od naszego porwania.

Tydzień?

Totalnie straciłam rachubę czasu.

Siedzieliśmy jak zwykle wtuleni w siebie.

Nagle do pokoju wszedł Harvey.

Totalnie pijany.   Alkohol można było wyczuć na kilometr.

- Julia, do mnie! Wy bachory tu siedźcie!

- Nigdzie. Z tobą. Nie pójdę. - warknęłam.

- Wujku, zostaw nasą mamę! - krzyknął Ivó.

- Jestem waszym tatą! Gnojki jedne! - podszedł do nich i każdego uderzył w twarz.

- Zostaw ich! - krzyknęła i uderzyłam go. - Nie będziesz bił moich dzieci, psycholu!

Chwycił mnie za ramię i wyprowadził z pokoju. 

Noga zaczęła znowu krwawić.

Syknęłam cicho.

- Masz się do mnie odnosić z szacunkiem, suko! - warknął blondyn i przyparł mnie do ściany.

Zauważyłam, że ma za paskiem włożony pistolet.

Szybko mu go wyciągnęłam i strzeliłam kilka razy w brzuch.

- Tu, suko... - warknął, a po chwili stracił przytomność.

Zatkałam szybko usta.

Zabiłam człowieka.

Zabiłam go.

Jednak teraz ważniejsi są chłopcy.

Kulawo do nich pobiegłam.

- Chłopcy! Wracamy do domu!

- Narescie!

- Chodźcie do mnie na ręce i zamknijcie oczy.

Chłopcy zrobili to o co ich prosiłam. Nie chciałam, żeby oglądali Harvey'a, leżącego w kałuży krwi.

Ledwo ich uniosłam, gdyż żebra dawały o sobie znać.

Wyszliśmy przed dom i postawiłam ich na trawie.

- Teraz musimy iść. Nie wiem jak długo, ale musimy stąd uciec...

Byliśmy w jakimś lesie.

Było południe, więc było jasno.

Przeszliśmy kilka metrów i zauważyłam, że zaraz jest asfaltowa ulica.

Zaczęliśmy iść w tamtą stronę.

Po chwili szliśmy poboczem ulicy.

Musiało to naprawdę dziwnie i przerażająco wyglądać.

Ja: Cała w siniakach, kulawa.

Chłopcy: Jeden z siniakiem na łuku brwiowym, a drugi z mocno czerwonym policzkiem.

Brudni i śmierdzący.

***

Szliśmy już tak chyba kilka godzin. Byliśmy okropnie zmęczeni.

W dodatku zaczęło się ściemniać.

Nie jest dobrze.

Usiedliśmy na poboczu.

Zaczęło mi się robić okropnie słabo. Prawie odlatywałam.

- Mamusiu spać mi się chce. - płakali chłopcy.

- Mi też... Śpijcie... Oprzyjcie się o mnie...

Po chwili zobaczyłam światła, a następnie jakieś krzyki typu: Wezwij szybko karetkę.

Potem była już tylko ciemność.


✓ Come back... ✓ [ kontynuacja ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz