Siedzieliśmy z chłopcami w jakimś zamkniętym pokoju z jednym oknem, łóżkiem i szafą.
- Możecie mi opowiedzieć to tu robiliście? - spytałam bliźniaków.
- Właściwie to nic... Pierwse jak tu przyjechaliśmy to wujek dał nam kanapki z cekoladą, a potem się na nas zdenelwował, nawet nie wiemy o co i kazał nam tu siedzieć. Psynosił nam wodę, a jak nie chcieliśmy jej wypić to nas bił po pupie. - zapłakał Ivó.
Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Spokojnie, tatuś nas znajdzie i wrócimy do domu. A teraz idźcie spać, bo jesteście zmęczeni.
- Okej... - odpowiedzieli, a po chwili było słychać ich równomierne oddechy.
Przykryłam nas kocem i zamartwiałam się co z nami teraz będzie.
Najważniejsze jest jednak to, że jestem tu z nimi. Nie są sami. Są ze mną.
***
Po godzinie do naszego pokoju wpadł Harvey.
Chłopcy już zdążyli się obudzić.
- Julia, idziesz ze mną.
- Nigdzie z tobą nie pójdę. Zostaje tutaj z chłopcami.
- Powiedziałem kurwa, że idziesz ze mną!
- Chłopcy... Mamusia zaraz wróci, obiecuję.
- Ale mamo...
- Za 5 minut będę z powrotem.
- Okej.
Harvey chwycił mnie za ramię i wyprowadził z pokoju.
- Czego chcesz!? - warknęłam.
- Ciebie. - uśmiechnął się pedofilsko.
- Zostaw nas w spokoju! Masz nas stąd wypuścić.
Zaczął się śmiać.
- Jesteśmy rodziną. Nie wypuszczę was stąd.
Tego Harvey'a nie poznaje...
Ten jest chory psychicznie...
- Błagam, wypuść nas.
- O nie, kotku. Teraz się zabawimy. - powiedział i podszedł do mnie.
- Zostaw mnie. - zaczęłam się szarpać jak chwycił mnie za nadgarstki. - Puść mnie!
- Powiedziałem, że teraz się zabawimy!
- Nie! - krzyknęłam i kopnęłam go w krocze.
- Ty suko! - warknął i podszedł do mnie.
Nagle poczułam cios w głowę.
Potem w brzuch. Zgięłam się w pół.
Następny w żebra.
Potem w twarz.
Po chwili przestał.
Splunął na mnie i odszedł.
Wstałam i o własnych siłach doszłam do pokoju, w którym byli chłopcy.
- Jestem. - szepnęłam.
Wszystko mnie bolało.
Ledwo co się ruszałam.
- Mamusiu! Co ci się stało? - zapłakał Ivó.
- Spokojnie, chłopcy. Spadłam ze schodów... Nic mi nie jest.
Syknęłam z bólu, gdy usiadłam na łóżku. Chusteczkami oczyściłam twarz.
Położyłam się i przyciągnęłam do siebie chłopców.
- Idziemy spać. Dobranoc. - szepnęłam.
- Doblanoc, mamo...
Błagam niech nas ktoś znajdzie. - płakałam w myślach.
Maraton
3/4
CZYTASZ
✓ Come back... ✓ [ kontynuacja ]
RomanceDruga część: "Is there sb who could..." Dalsza historia Julii Correa, Rye'a Beaumont i Harvey'a Cantwell.