✓ Doce ✓ Błagam niech nas ktoś znajdzie...

25 1 0
                                    

Siedzieliśmy z chłopcami w jakimś zamkniętym pokoju z jednym oknem, łóżkiem i szafą.

- Możecie mi opowiedzieć to tu robiliście? - spytałam bliźniaków.

- Właściwie to nic... Pierwse jak tu przyjechaliśmy to wujek dał nam kanapki z cekoladą, a potem się na nas zdenelwował, nawet nie wiemy o co i kazał nam tu siedzieć. Psynosił nam wodę, a jak nie chcieliśmy jej wypić to nas bił po pupie. - zapłakał Ivó.

Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.

- Spokojnie, tatuś nas znajdzie i wrócimy do domu. A teraz idźcie spać, bo jesteście zmęczeni.

- Okej... - odpowiedzieli, a po chwili było słychać ich równomierne oddechy.

Przykryłam nas kocem i zamartwiałam się co z nami teraz będzie.

Najważniejsze jest jednak to, że jestem tu z nimi. Nie są sami. Są ze mną.

***

Po godzinie do naszego pokoju wpadł Harvey.

Chłopcy już zdążyli się obudzić.

- Julia, idziesz ze mną.

- Nigdzie z tobą nie pójdę. Zostaje tutaj z chłopcami.

- Powiedziałem kurwa, że idziesz ze mną!

- Chłopcy... Mamusia zaraz wróci, obiecuję.

- Ale mamo...

- Za 5 minut będę z powrotem.

- Okej.

Harvey chwycił mnie za ramię i wyprowadził z pokoju.

- Czego chcesz!? - warknęłam.

- Ciebie. - uśmiechnął się pedofilsko.

- Zostaw nas w spokoju! Masz nas stąd wypuścić.

Zaczął się śmiać.

- Jesteśmy rodziną. Nie wypuszczę was stąd.

Tego Harvey'a nie poznaje...

Ten jest chory psychicznie...

- Błagam, wypuść nas.

- O nie, kotku. Teraz się zabawimy. - powiedział i podszedł do mnie.

- Zostaw mnie. - zaczęłam się szarpać jak chwycił mnie za nadgarstki. - Puść mnie!

- Powiedziałem, że teraz się zabawimy!

- Nie! - krzyknęłam i kopnęłam go w krocze.

- Ty suko! - warknął i podszedł do mnie.

Nagle poczułam cios w głowę.

Potem w brzuch. Zgięłam się w pół.

Następny w żebra.

Potem w twarz.

Po chwili przestał.

Splunął na mnie i odszedł.

Wstałam i o własnych siłach doszłam do pokoju, w którym byli chłopcy.

- Jestem. - szepnęłam.

Wszystko mnie bolało.

Ledwo co się ruszałam.

- Mamusiu! Co ci się stało? - zapłakał Ivó.

- Spokojnie, chłopcy. Spadłam ze schodów... Nic mi nie jest.

Syknęłam z bólu, gdy usiadłam na łóżku. Chusteczkami oczyściłam twarz.

Położyłam się i przyciągnęłam do siebie chłopców.

- Idziemy spać. Dobranoc. - szepnęłam.

- Doblanoc, mamo...

Błagam niech nas ktoś znajdzie. - płakałam w myślach.

Maraton

3/4

✓ Come back... ✓ [ kontynuacja ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz