✓ Diez ✓ Gdzie są chłopcy!?

43 1 0
                                    

Pov. Rye

W poniedziałek pojechałem po chłopców do przedszkola.

- Dzień dobry, ja po Ivó i Mateó.

- Ale... Przecież dzieci odebrał ich wujek...

- Jaki wujek do cholery!?

- No, przyniósł na piśmie państwa podpisy, że wyrażacie zgodę na odbiór chłopców przez niego.

- Ale my żadnego pisma nie podpisywaliśmy do cholery jasnej! Proszę mi to pokazać.

Zacząłem czytać papiery.

- Przecież to jest podrobione! Proszę mi powiedzieć jak wyglądał ten człowiek?

- Proszę, pokaże panu nagranie z kamery.

Po chwili brunetka włączyła mi nagranie.

Gdy zobaczyłem kto odebrał chłopców...

- Japierdole... Jak go tu jeszcze raz zobaczycie, macie wezwać policję! On uciekł z więzienia!

Wybiegłem szybko z budynku i wsiadłem do samochodu.

Po kilku minutach byłem w domu.

Pov. Julia

Siedziałam na kanapie i przeglądałam media społecznościowe.

Nagle ktoś gwałtownie otworzył drzwi i do domu wbiegł zdyszany Rye.

- Bawicie się w berka? - zaśmiałam się.

- Chciałbym... - powiedział cicho i odwrócił wzrok.

- Rye... Gdzie są chłopcy?

Milczał.

- Beaumont, pytam się gdzie są chłopcy!?

- Skarbie... - podszedł do mnie ze łzami w oczach i przytulił. - Harvey ich porwał...

W tym momencie czas stanął w miejscu.

Harvey ich porwał.

Harvey ich porwał.

Harvey ich porwał.

- Nie! Powiedz, że żartujesz!

- Kochanie... Podrobił nasze podpisy i wziął chłopaków z przedszkola, przedstawiając się jako wujek... Musimy jechać na policję.

- Nie, nie, nie... - zaczęłam płakać. - Pierdolony Harvey! - krzyknęłam.

- Skarbie, musimy działać. Idziemy na policję.

- Okej... Rye?

- Tak?

- Obiecaj, że ich znajdziemy. Całych i zdrowych.

- Obiecuję, kochanie. Obiecuję. - przytulił mnie mocno.

***

Następny dzień...

Obudziłam się w sypialni.

Tej nocy nie mogłam zasnąć.

Nawet nie wiem czy spałam 2 godziny.

Wczoraj byliśmy na policji i zgłosiliśmy porwanie.
Policjanci potwierdzili, że Harvey uciekł z więzienia.

Przepłakałam prawie całe popołudnie i noc.

Wstałam z łóżka i poszłam do pokoju chłopców.

Usiadłam na łóżku Mateó.

W oczach pojawiły się nowe łzy.

- Chłopcy... Mamusia was znajdzie. Obiecuję wam. Mam nadzieję, że jesteście cali i zdrowi. - wyszeptałam między łzami.

Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam szlochać.

- Skarbie... - wyszeptał Rye i podszedł mnie przytulić. - Znajdziemy ich. Zobaczysz.

- Mam nadzieję, Rye. Oni są całym całym moim światem. Zresztą ty też.

- Dla mnie też, Julia. Ty również. Bardzo cię kocham.

- Ja ciebie też. - szepnęłam i go pocałowałam.

- A teraz chodźmy coś zjeść, a potem pojedziemy na komisariat.

- Nie jestem głodna.

- Musisz coś zjeść.

Stanął przede mną.

Bym w samych bokserkach.

Zaczęłam się bez skrępowania na niego gapić.

- Kochanie, bo zaraz mnie zjesz. - zaśmiał się brunet.

- Cicho bądź. - warknęłam i wstałam z łóżka. - Idziemy jeść.

Maraton!

1/4

✓ Come back... ✓ [ kontynuacja ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz