Dwa dni później...
Od dwóch dni nie mamy w ogóle kontaktu z naszymi synami.
Nie wiemy gdzie są, co się z nimi dzieje.
Siedzimy właśnie wtuleni w siebie na kanapie. Jesteśmy bezradni.
Pozostaje nam tylko czekać.Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
Nieznany
- Halo? - odebrałam.
- Witaj, kochanie.
- Harvey?
- Czyli jednak się domyśliłaś.
- Wypuść moich synów!
- To także moi synowie. Nie zabronisz mi kontaktu z nimi!
- To są synowie moi i Rye'a, więc wypuść ich. Błagam. Weź mnie, a wypuść ich.
- I zostaniesz ze mną na zawsze?
- T-Tak...
- Okej. Dzisiaj o 12 przy kiosku na rogu. Masz być sama. Jak weźmiesz ze sobą posiłki to coś może się stać chłopcom. Rozumiemy się?
- T-Tak.
- Do zobaczenia, kochanie.
Nie odpowiedziałam tylko rozłączyłam się.
- Julia, co się stało?
- N-nic.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Idę ratować chłopców.
- Co? Jak? Gdzie? Kiedy?
- STOP! Idę sama, inaczej im się coś stanie. Mnie może porwać, ale ich niech wypuści. Ja sobie poradzę.
- Nie, Julia! Nie puszczę cię nigdzie!
- Rye, błagam. Ja sobie dam radę. Ucieknę. A oni? Oni mają dopiero 3 latka! - zaczęłam płakać.
- Dobrze, zgadzam się, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Że do mnie wrócisz. - powiedział ze łzami w oczach.
- Obiecuję, kochanie. Obiecuję.
***
Punkt 14 byłam na miejscu.
Po chwili podjechał samochód z przyciemnianymi szybami.
Jedna z szyb się otworzyła.
- Wsiadaj. - usłyszałam jego głos.
Weszłam do środka.
- Gdzie chłopcy?
- Zobaczysz...
- Miałeś ich wypuścić!
- Wypuszczę w swoim czasie. Tymczasem stworzymy wspaniałą rodzinkę! - warknął Harvey.
Nagle przyłożył mi do ust szmatkę, a potem już nic nie pamiętam.
Ciemność.
***
Obudził mnie płacz.
- Mamusiu. - słyszałam szloch.
Bardzo bolała mnie głowa.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam moich chłopców przytulonych do siebie i płaczących.
- Ivó, Mateó. - szepnęłam ze łzami w oczach. - Mamusia już jest przy was.
- Mama! - powiedzieli chłopcy i natychmiast się we mnie wtulili.
- Cii... Jestem przy was.
- Myśleliśmy, ze juz nigdy cię nie zobaczymy. - zapłakał Mateó.
- Jestem. Zawsze będę. Zawsze was odnajdę i zawsze będę o was walczyła. - przytulałam ich mocno i głaskałam po głowie. - Kocham was chłopcy najbardziej na świecie.
- My ciebie tez. - szepnął Ivó.
Maraton
2/4
CZYTASZ
✓ Come back... ✓ [ kontynuacja ]
RomanceDruga część: "Is there sb who could..." Dalsza historia Julii Correa, Rye'a Beaumont i Harvey'a Cantwell.