4. Zabiłeś mi chomika

27K 805 2K
                                    

Venus POV

Siedziałam już od ponad godziny sama, zamknięta w pokoju. Z nudów zaczęłam nawet odrabiać pracę domową. A dzisiaj jest piątek! Rozumiecie? P-I-Ą-T-E-K!
Inni pewnie teraz bawią się w jakiś klubach albo domówkach, jeszcze inni spędzają czas ze swoją drugą połówką. W sumie to fajnie by było mieć chłopaka. Życie mnie nienawidzi.

W tym momencie usłyszałam jak coś uderza w moje okno. Na początku myślałam, że mi się wydawało, ale gdy to się powtórzyło, podeszłam do okna i sprawdziłam co to.

No to są jakieś żarty.

Pod moim oknem stoi Foster z kamieniami w ręku.

- Po pierwsze co ty tu robisz? A po drugie, Blake ma okno z drugiej strony.

- Po pierwsze, moi starzy sie chyba ruchają, bo słyszyszałem w domu różne dzwine odgłosy. - powiedział rozglądając się dookoła. - A po drugie, wiem, gdzie Blake ma okno, ale chętnie posiedzę z tobą. Nie mam zamiaru wracać do tamtego domu.

- Nie możesz iść na przykład do Alex'a - swojego przyjaciela , albo wyruchać jakąś dziwkę?

- Przyszedłem tu z zamiarem wyruchania kogoś innego niż jakiejś dziwki, ale chyba nic z tego. - wymruczał, ale ja to niestety usłyszałam.

Gdy już miałam zamknąć okno i odejść, przypomniała mi sie jedna bardzo ważna rzecz.

- Jesteś dobry z matematyki, prawda?

- W przeciwieństwie do ciebie, jestem świetny. - uśmiechnął sie dumny. - Przypomnij jaką miałaś średnią na koniec roku. - przyłożył dłoń do ucha.

To nie moja wina, że jej nie rozumiem oraz to, że miałam średnią 1,62.

Przynajmniej zdałam.

- Zamknij twarz i właź. W połowie drogi mógłbyś spaść. Zrobiłoby mi to niezwykłą przyjemność. - uśmiechnęłam sie fałaszywie. Odsunęłam się od okna i czekałam aż wejdzie. 

Wszedł do środka i rozejrzał się po pokoju. Jednak nie spadł. 

szkoda

Podszedł i usiadł na łóżku. Świetnie. Znowu będę musiała prać pościel.

- No to z czym masz problem? - z tobą.

Podałam mu książkę i pokazłam odpowiednie zadanie.

- Banał. - prychnął. - Usiądź słoneczko, zaraz się wszystkiego dowiesz. - poklepał miejsce obok siebie.

- Nie pozwalaj sobie. - usiadłam na wskazanym miejscu.

- Wiec tak, to jest znak dodawania, a to...

- Aż taka tępa to ja nie jestem. - skrzyżowałam ręce na piersi.

- Znam cię, więc wolałem mieć pewność. - a to gnój...

- Dobra zaczynaj, bo nie mam zamiaru przebywać z tobą do późnej nocy. I tak sprawiasz mi dużo przykrośći.

- Niby jak? Jakiej przykrości? - spojrzał na mnie marszcząc brwi.

- Oddychasz tym samym powietrzem co ja.

Prychnął.

- No tak, dla ciebie by było najlepiej gdybym się nie urodził.

- Byłoby miło.

Co ja mówię. Byłoby cudownie.

- Ale tak się składa, że jestem i do tego pomagam ci z matematyki, więc jak byś była trochę mniej chamska i sarkastyczna to byłoby miło. 

Say That You Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz