6. Nie zakochaj sie we mnie

25.3K 698 665
                                    


Venus POV

Było tu bardzo ładnie, nie mogę zaprzeczyć. Słońce już prawie zaszło. Gdzieś w oddali słyszałam szum strumyka, a za nami rozciągał się las. Gdybym była tu z kimś innym, mogłabym powiedzieć, że jest nawet romantycznie. Ale byłam tu z nim, a to zmienia postać, rzeczy.

Nate stał kilka kroków od urwiska i patrzył się przed siebie, na zachodzące słońce. Ja stałam i nie wiedziałam, co mam z sobą zrobić. Nadal nie wiedziałam, po co mnie tu przywiózł. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
Ostrożnie zaczęłam iść w jego stronę, aż w końcu się odezwał.

- Lubię tu przyjeżdżać - czy to ta chwila, kiedy chłopak zabiera ważną dla siebie osobę, w ,,swoje" miejsce? - Pierwszy raz znałem się tutaj, kiedy pokłóciłem się z ojcem. To był jakiś rok temu, dzień po urodzinach Alexa. Pamiętam jak się wtedy schlałem - uśmiechnął się jednym kącikiem ust - Blake wziął mnie do was, bo wiedział, co się stanie jak rodzice zobaczą mnie w tym stanie. A ty byłaś wściekła, że będziesz musiała mnie oglądać dłużej, niż to konieczne. Zaczęłaś krzyczeć, że wasz dom to nie izba wytrzeźwień i, że powinniście mnie zostawić w domu u Alexa. Gdy już trzeźwy wróciłem rano do domu, ojciec zrobił mi chyba największą awanturę, jaką pamiętam. Jak to ja, zacząłem wykrzykiwać swoje racje, a on swoje. W końcu nie wytrzymałem, trzasnąłem drzwiami i wsiadłem do samochodu. Jechałem przed siebie. Po jakimś czasie, zatrzymałem się w lesie. Chodziłem po nim bez celu około dwie godziny, aż w końcu trafiłem na to miejsce. Teraz gdy mam słaby dzień, przyjeżdżam tu. Nie raz nawet siedzę całą noc - po tych słowach wyjął z kieszeni paczkę papierosów i podpalił jednego. Zaciągnął się i powoli wypuścił dym. Przyłapałam się na tym, że ciągle na niego patrze, gdy ten znowu się odezwał - Banał co? Nastolatek po kłótni z rodzicami, wychodzi z domu, wsiada w samochód i jedzie przed siebie, aż znajduje to swoje, wyjątkowe miejsce.

- Coraz bardziej mi zaczynasz, przypominać takiego szkolnego bad boy'a z tych wszystkich fanfiction, które czytam - zaśmiałam się i usiadłam na trawie niedaleko przepaści.

- Błagam tylko nie to - jęknął i usiadł obok mnie - Wy zawsze czytacie takie bzury, a potem macie nie wiadomo jakie wymagania od chłopaków.

- Już nie przesadzaj. Brakuje ci tylko dziewczyny, której nienawidzisz, a po jakimś czasie, spędzonym z nią, bam! Zakochujesz się! - gdy to powiedziałam, uświadomiłam sobie jedną rzecz  - Tylko się we mnie nie zakochaj.

- To ty zawsze mówiłaś, że mnie nienawidzisz, ja nigdy nie powiedziałem, że odwzajemniam to uczucie - ja pierdolę. I po co się odzywałam...

Ta rozmowa zaczyna schodzić na niebezpieczne tory.

- Dlaczego, tak w ogóle mnie tu przywiozłeś? - mistrz zmieniania tematu wkracza do akcji.

- Nie wiem. Impuls - ten tylko wzruszył ramionami, kończąc palić papierosa.

Potem siedzieliśmy w ciszy, obok siebie, patrząc w już prawie czarne niebo.

- Chyba powinniśmy już wracać - głos chłopaka, otrząsnął mnie z transu.

- Tak. Późno już.

W ciszy przemierzyliśmy odległość do samochodu i tak, też spędziliśmy drogę powrotną.

Niedziela jak zawsze minęła mi na jedzeniu, spaniu i czytaniu jakiegoś romansu z oklepaną fabułą, a przede wszystkim minęła za szybko.

No to zaczynamy tydzień od nowa.

W poniedziałek, z głośnym jękiem niezadowolenia, opuściłam moje, cieplutkie, mięciutkie łóżko. Wstawanie o siódmej powinno być karalne.
Podeszłam i otworzyłam moją szafę. Chyba już czas, żeby w niej posprzątać.
Po chwili namysłu, wybrałam zwykłą, białą bluzę z kapturem, moje nieśmiertelne, czarne rurki oraz ukochane, białe trampki.

Say That You Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz