Rozdział 12 Jak To Jest Być Zakochanym?

216 29 34
                                    

Święta

Minął miesiąc, przez który Dean zdążył jeszcze bardziej zaprzyjaźnić się z Brunetem.

Przychodzili do siebie bardzo często, oglądali filmy przy których często zasypiali wtuleni w siebie nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Niestety Casowi było coraz trudniej, coraz bardziej zakochiwał się w Deanie, i bolało go gdy ten flirtował z dziewczynami, bolało go to że nie mógł go dotknąć, przytulić... Powiedzieć ile dla niego znaczy, a znaczy dla niego bardzo wiele, dlatego siedziała cicho i znosił to, mimo że za każdym razem pękało mu serce.

A tego dnia po prostu umarło...

-Wesołych świąt Cas!

-Cześć Dean, Wesołych świąt.

Dean Winchester z szerokim uśmiechem przekroczył próg i przytulił Casa.

Cas uśmiechnął się i oddał przytulas.

Dean zdjął buty, kurtke i szalik i żwawym krokiem ruszył za Casem do jego pokoju.

-Cas mam coś dla ciebie.

Novak odwrócił się i zobaczył Deana z prezentem w rękach.

-Mam nadzieję że ci się spodoba.

Cas odebrał prezent i rozpakował go.

W środku był srebrny naszyjnik ze skrzydłami.

Cas uśmiechnął się i wyjął go z opakowania.

Spojrzał na Deana, który teraz wydawał się zdenerwowany.

-Skrzydła? Dlaczego akurat skrzydła?

-Bo jesteś aniołem Cas.

Cas zarumienił się.

-Dziękuję, jest piękny.

Cas założył go i nagle się otrząsnął.

-Ja też coś dla ciebie mam!

Cas pobiegł do biurka i wyjął z niego podłużną paczkę, Następnie niepewnie podał ją Deanowi.

Szatyn otworzył prezent i uśmiechnął się wiedząc czarną koszulkę z logiem AC/DC, ale oprócz tego znalazł także mały breloczek z małą impalą.

-Możesz dołaczyć ją do kluczy.

-Dziękuję Cas.

Dean uśmiechnął się i odrazu przypiął małą impalę do kluczy.

-No i jeszcze to.

Winchester podniósł wzrok i zobaczył w rękach przyjaciela placek.

-Ty to wiesz co Deanuś lubi najbardziej.

-A owszem.

*****

Brunet siedział na łóżku natomiast Winchester siedział na podłodze oparty o nie.

Dean co chwilę się śmiał i uśmiechał, Cas wiedział że coś za tym stoi, nie żeby normalnie nie żartował ani nie miał dobrego nastroju, po prostu to było jakieś inne.

-Dean czy coś się stało?

-Ale że co? - spytał rozbawiony.

-Przecież widzę! No mów!

Cas zaśmiał się i szturchnął Deana.

-No dobra już dobra! Już ci mówię.

Cas popatrzył wyczekująco.

-Pamiętasz tą brunetkę z Biologi? Siedzi w trzeciej ławce w środkowym rzędzie, wiesz która?

Cas połował głową, jak mógł nie wiedzieć o kogo chodzi była nowa i bardzo ładna a do tego miła i zabawna.

-Zaprosiłem ją do Kina w ten piątek.

W tym momencie Cas poczuł ukłucie w okolicach klatki piersiowej,o nie, to znaczy że... wiedział że kiedyś to nastąpi... ale nie sądził że tak szybko...

-Halo Cas, zawiesiłeś się.

Cas spojrzała na Deana i uśmiechnął się.

-Przepraszam, cieszę się.

-Ja też.

Cas położył głowę na łóżku.

Miał ochotę się popłakać, nie chciał, nie chciał już być zakochany, nie chciał cierpieć tak jak teraz.

Spojrzał na Deana który z uśmiechem na ustach i z zamkniętymi oczami opierał głowę na łóżku.

Zazdrościł mu, umówił się z osobą która mu się podobała, szkoda że on tak nie mógł.

-Cas?

-Tak?

-Jak to jest być zakochanym?

Cas zamknął oczy.

-Jesteś szczęśliwy przy tej osobie, dzięki niej częściej się uśmiechasz, masz ochotę spędzić z tą osobą jak najwięcej czasu... Nigdy nie masz jej dość, a wręcz ciągle ci mało... Czujesz motylki w brzuchu kiedy cię przytula, i czekasz aż zaśnie by móc widzieć jak uroczo wtedy wygląda... Po prostu przy tej osobie czujesz się wyjątkowo, jak przy nikim innym...

Cas otworzył oczy i zauważył że Dean się w niego wparuje.

-Co?

-Ale cię wzięło Cas, No powiedz kto to??

-Nie to nie tak... ja nie jestem... nie jestem zakochany.

-Jasne.

-Naprawdę, powiedziałbym ci.

-No dobrze niech ci będzie.

Dean nie był przekonany, był pewny że mówił o konkretnej osobie, wiedział w jaki sposób Cas to mówił, jednak nie chciał stawiać go w niezręcznej sytuacji.

****

Kiedy Winchester wyszedł było już dawno po północy.

Cas zamknął za nim drzwi i wrócił do swojego pokoju, usiadł na łóżku i oparł głowę o okno.

Po jego policzku spłynęła łza.

Maleńka nadzieja że Dean mógłby odwzajemnić jego uczucie... właśnie zdechła.

Dean nigdy nie będzie jego, choćby nie wiem jak bardzo tego chciał.

A teraz... mogłobyć już tylko gorzej.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka                                  16.10.2018

Nie bijcie za to że tak torturuje Casa.
Nie chcem ale muszem XD

Mam nadzieję że rozdział się spodobał, trochę krótszy dla odmiany.

Piszcie co sądzicie, jestem ciekawa!

Myślę że na kolejny rodział nie będziecie długo czekać, postaram się jak najszybciej 😘

Piosenka na górze, kocham 😍😍

Miłego dnia

Adios!

In My Mind In My Head // Destiel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz