Wpierw minęło pół godziny, potem godzina, a po Kai'u ani śladu. Pełnia była co raz bliżej i trzeba było przygotować wiele rzeczy, a czarownik się nie pojawiał choć dobrze wiedział, że same przygotowania zajmują trochę czasu. Dlatego też dziewczęta pod osłoną nocy po środku lasu zaczynały się martwić. Przecież czarownik nie mógł ich wystawić. Przynajmniej Hope w to wierzyła podczas, gdy Caroline co jakiś czas wybuchała krótkim ironicznym śmiechem. Najmłodsza z Mikaelsonów zauroczyła się przystojnym przywódcą, ale wampirzyca nie była ślepa. Doskonale znała Kai'a i wiedziała, że jest do wszystkiego zdolny. A tym bardziej do ranienia bliskich mu osób lub tych którzy nimi się stają.
Tak było z Bonnie, pomyślała. Z założonymi rękoma stanęła na przeciwko Hope. Otwierała już buzię by rzucić kolejny kąśliwy komentarz, ale przerwał jej tak dobrze znany głos. Głos, który niesie postrach u innych, a u niej budzi najdziksze uczucia.
- Nie radziłbym rzucać kolejnego steka wyzwisk pod jego adresem- przyciągnał za kołnierz bliżej siebie ledwo żyjącego Parkera.- No, chyba, że chcesz słuchać kolejnych gróźb o tym, że nie przywróci bandy Scoobie'ego. Niestety biedaczek zapomniał o tym, że ma również przywrócić matkę mojej córki i dziewczynę mojego brata. Więc jeśli się odezwie to wyrwe mu język.- Uśmiechnął się diabelnie tak jak tylko on to potrafi.- W sumie to powinienem go zabić za to, że przerwał nam to co przerwał.- Dodał po dłuższej chwili poszerzając uśmiech.
- Klaus...- Szepnęła oszołomiona wampirzyca. Nie mogła uwierzyć w to, że hybryda stoi przed nią cały i zdrowy, gdzie godzinę temu był wrakiem człowieka cierpiącego najgorsze męczarnie.
- Jedyny w swoim rodzaju i na świecie.- Odparł. Chciał coś dodać, ale Caroline zupełnie niespodziewanie podbiegła do niego i pocałowała go mocno przywierając wargami do jego warg. Zaskoczony oddał pocałunek po chwili.
Trwając w tym nie zwracali uwagi na rannego czarownika podczas, gdy Hope podbiegła do niego jako pierwsza kiedy upadł bez sił na kolana.
- Kai! Nic ci nie jest?! Hej, dobrze się czujesz? O mój Boże!- Dotknęła twarzy Kai'a czekając na odpowiedź. Niestety nie nadchodziła, więc powtórzyła jego imię.- Kai?
Była bliska paniki i płaczu. Nie tylko dlatego, że na własnych oczach traciła szansę na odzyskanie matki, ale również dlatego, że mimo kilku dni spędzonych razem z Kai'em i uprzedniego strachu przed nim, polubiła go.
Może nawet za bardzo, pomyślała.
Chcąc nie chcąc każdy kto poznał socjopatę musiał przyznać, iż pomimo swych psychopatycznych skłonności, ma to coś.
Albo to ja jestem nienormalna, dodała w myślach. Objęła czarownika rękoma, gdy nagle usłyszała charakterystyczny charkot dla osoby dławiącej się własną krwią.
- Kai?- Szepnęła przerażona.
- Spo...- Zaczął wypluwając ciągle napływającą do ust krew.- Spokojnie. Da... Dam radę. Zro... zrobię to.
I cisza. Zamknął oczy osuwając się w ramionach Hope. Dla niego nastała ciemność, a dla trybrydy strata ostatniej nadzieji na odzyskanie bliskich.
***
- Ale... ale jak? Byłeś w takim stanie, że myślałam...- Zaczęła odrywając się od ust hybrydy. Miała milion pytań do, ale przerwał jej przykładając wskazujący palec do ust. Nie omieszkał uśmiechnąć się zabójczo, co gdyby nie silne ramiona pierwotnego obejmujące ją, zwaliłoby ją z nóg.
- To chyba efekt tego, że przerwał nam- obrzucił nieprzytomnego Kai'a wzrokiem.- No wiesz...- Uśmiechnął się zawstydzony po raz pierwszy od wielu, wielu lat.
CZYTASZ
|| Last Love ||
VampireMinęło ponad 100 lat od makabrycznych wydarzeń w Mystic Falls. Wszyscy znajomi blond wampirzycy już dawno nie żyją, ponieważ zgineli w wojnie, która z góry była przegrana i pochłonęła wiele istnień. Piękna wampirzyca- jako jedyny wampir, który przeż...