12.

1.1K 68 64
                                    

- Skąd to wszystko wiesz? Mówisz tak jakbyś go bardzo dobrze znała.- Stwierdził Marcel. Nie wydawało mu się głupim, iż Caroline wypytuje go o przeszłość, ponieważ normalnym jest to, że gdy kogoś się poznaje stopniowo chce się wiedzieć o nim więcej.

Musiał przyznać, że blondynka trafiła w jego najczulszy punkt jakim była więź łącząca go z pierwotnym i pewne podobieństwo między nimi. W końcu dziecko chce być jak ojciec i robi wszystko, by stać się takim samym. Zrobił wszystko. Stał się taki jak Niklaus Mikaelson- największe zło tego świata. Tyle, że jest lepszy. Potrafi zyskać lojalność i zaufanie bez zbędnej przemocy. A Klaus? Potrafi tylko grozić i zabijać. I nie ma znaczenia to, że zmienił się dla córki. Nienawiść jaką wampir żywi do swego niegdyś opiekuna nie osłabła, a jedynie rosła z dnia na dzień. Teraz łączy ich swego rodzaju sojusz, ale kto wie co będzie jutro, po jutrze, za tydzień?

Caroline zmarszczyła brwi. Ale się wkopałam, pomyślała przygryzając dolną wargę. Nie chciała powiedzieć prawdy Marcelowi, ale też nie chciała go okłamywać. A jedno wyklucza drugie. W akcie desperacji postanowiła wplątać się w kłamstwo, którego zapewne nie uda się jej długo pociągnąć.

- Wiesz... Ja... Zrobiło mi się gorąco. Możemy wyjść na zewnątrz?- Spytała nagle.

- Już? Nie dawno co przyszliśmy- zaprotestował zdziwiony wampir.- Caroline spójrz mi prosto w oczy.- Nakazał, gdy wzrok blondynki omiatał całą salę.- Co ty kombinujesz?- Spytał widząc jak wampirzyca walczy sama ze sobą.

- Ja? Nic!- Pisnęła zdenerwowana.- Chodźmy stąd, proszę.

- No dobrze, ale jak tylko stąd wyjdziemy odpowiesz na moje wcześniejsze pytanie. Jasne?

- Jak słońce.- Wstała od stołu nagle ożywiona. Nie patrząc na to czy towarzysz zwołał kelnera chcąc uregulować rachunek, pośpiesznie opuściła budynek, w którym znajduje się restauracja- najlepsza w mieście, zdaniem Gerarda.

- Ale się wkopałam. Co tu zrobić?- Spojrzała na gwieździste niebo w poszukiwaniu odpowiedzi. Oczekiwała jakiegoś znaku. Takiego, który naprowadziłby ją na to jak ma się z tego wyplątać. Niestety, los chciał tak, iż dostała swój znak, ale nie taki jakiego oczekiwała.

-Co się stało, kochana?- Klaus stanął naprzeciwko Caroline. Nie po raz pierwszy widział zagubienie Forbes i nie po raz pierwszy dawał jej rady. Chciał uczynić to samo i tym razem.

- Klaus?- Caroline spojrzała na ciemnowłosego blondyna o uroczym brytyjskim akcencie. Spojrzenie wampirzycy nie wyrażało żadnych odczuć w związku z przybyciem hybrydy, ale ton jakim wypowiedziała jego imię mówił sam za siebie. Wyrażał ulgę jednocześnie przeklinając wszystkich bogów świata za to, że spotkała go w bez wątpienia najgorszej chwili jaka mogła być.

- We własnej osobie.- Odparł z uśmiechem. Podszedł bliżej swego anioła.- Coś się stało, że wybiegłaś ze środka jak opętana?- Niklaus pozwolił sobie na mały żarcik chcąc tym samym rozweselić młodą wampirzycę. Efekt był odwrotny.

- To nie jest zabawne, Mikaelson.- Warknęła.- Idź zanim wszystko pogorszysz.

- Ale co ja mogę pogorszyć?- Dopytał nie wiedząc co Care ma na myśli. Dopiero, gdy jego oczom ukazał się nadchodzący Marcellus, zrozumiał wszystko.- Marcel!

- Daruj sobie. Co tu robisz?- Spytał Klausa.

- Przechodziłem tędy i natknąłem się na Caroline.

- To wy się znacie?- Spytał zdziwiony wampir.

Klaus właśnie otwierał usta, aby coś powiedzieć, gdy Caroline nagle weszła mu w drogę:

|| Last Love ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz