PRZYGODY KUCHENNE
Kiedy Yuri wrócił ze spaceru z Makkachinem, pierwszym, co ujrzał w mieszkaniu, były wielkie kłęby dymu. Spanikowany, na oślep podbiegł do swojej ukochanej katany, wołając imię męża, zastanawiając się, czemu alarm przeciwpożarowy i gaśnice jeszcze nie zadziałały - czyżby Victor przesadził z ilością spowodowanych w domu pożarów? Przykładając materiał bluzki do ust, ruszył w stronę kuchni, a dym z każdą chwilą coraz bardziej zanikał. Kiedy dotarł do celu swej krótkiej, a zarazem długiej podróży, opuścił katanę na ziemię, otwierając szeroko czekoladowe ślepia oraz usta, gdyż całe, dosłownie całe pomieszczenie było w piance gaśniczej - nie widział podłogi ani stołu, ani nawet przeklętego okna i winowajcy tego zamieszania! Yuri zaśmiał się gorzko, nie wierząc własnym oczom. Jego ciało zaczęło się trochę trząść ze złości, a w okolicy dało się wyczuć zimny dreszcz spowodowany zabójczymi zamiarami byłego Mafiozo.
- Victor - wypowiedział imię kochanka lodowatym tonem, sprawiając, że spod białej piany wyłonił się delikatnie spłoszony, srebrnowłosy mężczyzna.
- O, skarbie, już wróciłeś! - zaczął, wycierając z siebie śnieżną pianę. - Chciałem zrobić dla nas pyszny obiad, ale znowu coś nie wyszło. - Zaśmiał się nerwowo, spoglądając w oczy mężczyzny o dawnym pseudonimie Death, po czym natychmiast zesztywniał.
- Ile razy mówiłem ci, abyś nie zbliżał się do kuchni? - spytał z udawaną słodyczą, przechylając głowę lekko w bok. Były szef rosyjskiej mafii miał ochotę uciec z mieszkania, jak to zrobił Makkachin - szczęśliwe psisko - ale niestety w tamtej chwili nie było takiej możliwości.
- Mówisz mi to codziennie, dlatego przepraszam za ponowne jej spalenie - odparł w końcu. Jego lazurowe patrzałki zrobiły się niezwykle smutne i pełne poczucia winy. Dodatkowo Nikiforov przygryzł swoją dolną wargę, aby wyrazić tym sposobem ogromną skruchę.
Yuri westchnął przeciągle, kręcąc głową. Nieważne, ile razy Victor robił tę minę, on i tak nie mógł się długo na niego gniewać.
- Wybaczam ci - powiedział z ciepłym uśmiechem. Oczy Rosjanina od razu zabłysły z radości, po czym rzucił się na Yuriego - krzycząc jego imię i zamykając go w ciasnym, pełnym miłości uścisku. - Tylko jedno mnie zastanawia. - Srebrnowłosy spojrzał się na niego zaciekawiony. - Dlaczego alarm nie zadzwonił?
- Szczerze, nie wiem dlaczego. - Odsunął się od czarnowłosego, zmrużonymi oczami oglądając sufit, gdzie znajdował się czujnik dymu oraz spryskiwacze przeciwpożarowe, i nagle, jak na zawołanie - chociaż było już dawno po pożarze - głośny alarm rozbrzmiał w pokoju, a woda od razu zalała całe mieszkanie i dwójkę mężczyzn.
- Szybcy są - skwitował były Katsuki, na co Victor przytaknął, całkowicie się zgadzając, słysząc w oddali syreny jednostki przeciwpożarowej — straży pożarnej.
----------*****---------
SPOTKANIE PO LATACH
Death i Ice nigdy nie spodziewali się ujrzeć nieznanej im wówczas dziewczyny, która wparowała na ich wesele wraz ze starymi wrogami oraz bratem Daniela, zmuszając garstkę do ponownych przeprosin, przy okazji składając życzenia młodej parze oraz dając im drobny upominek.
Taru Dominika, dla rosyjskiego społeczeństwa mafijnego „Sasha" - tak zwała się tajemnicza panna, która nagle odwiedziła ich dom z szerokim uśmiechem, pokazując pierścionek zaręczynowy.
- Nie spodziewaliście się tego, co?! Kto niby nigdy się nie chajtnie, Yurio!? - wrzasnęła, strasząc swoim nagłym wybuchem biednego Makkachina, a wspomniany blondyn gdzieś tam kichnął, zakopany wśród papierów, wyzywając swoje zdrowie bądź osobę, która go wspomina.
CZYTASZ
Mortem et Glacies (Victuri)
FanficŚwiat mafii jest nieobliczalny, rządzi się swoimi nieskazitelnymi prawami, które trzeba przestrzegać. Zbrodnia zawsze będzie równa zbrodni, a wylana krew zawsze będzie równo warta ilości przelanego szkarłatu. Nikt nie może zabić ,,obcego", bez konkr...