Rozdział 22

2K 196 198
                                    

Wziął głęboki wdech, stając się dziwną, jak na tę okazję, oazą spokoju - wyciszając swoje myśli całkowicie, zastanawiał się, jaką ma podjąć decyzję, kiedy w końcu udało mu się to, podniósł prawy kącik ust praktycznie niezauważalnie, tak, że nikt nie widział tego drobnego gestu.

Ku lekkiej wściekłości swojego ojca, który z niezadowolenia cmoknął, opuścił broń, idąc w stronę czarnowłosego, od razu zauważając jak czekoladowe pełne bólu, zamglone oczy wpatrując się w niego z doskonale widocznym bólem.

Yuri w tym momencie był niemalże pewien, że Victor wyda na nim osąd, którego skutkiem będzie śmierć. Nie miał co do tego wątpliwości, spoglądając na jego spokojną, pozbawioną jakiegokolwiek zawahania, czy uczyć twarz. Godząc się - po raz kolejny - ze swoim nadchodzącym losem, ledwo widoczny uśmiech wkradł się na jego twarz. Gdzieś tam w głębi był szczęśliwy, że zabije go właśnie on - Victor, nie jakiś inny mężczyzna. W końcu pokochał go całym sercem, oddając mu je w całości, więc skoro on posiadał je w całości, to mógł zrobić z nim, co tylko chciał - mógł sprawić, że będzie szybciej biło... mógł sprawić, że już na zawsze się zatrzyma - skoro to Victor miał go zabić, to nie miał problemów ze swoją śmiercią.

Szkoda, że nie mieliśmy więcej czasu - tą smutna myśl, sprawiła, że jego serce przeszył ból, a do oczu napłynęły, słone, pełne smutku i dziwnej goryczy łzy. - Gdybym tylko mógł spojrzeć w twoje piękne oczy po raz ostatni - zapragnął tego, gdy przez coraz bardziej zamglony pod wpływem słonych kropel, czy osłabienia, wzrok nie mógł dostrzec twarzy swojego ukochanego.

Ani on, ani Antoni, nie wiedział, że pomimo oazy spokoju i tej powagi na zewnątrz, Victor był pełen sprzecznych emocji - głównie tych negatywnych.

Kiedy był blisko Yuri'ego, spojrzał się na niego, widząc jak krystaliczne łzy, robią małe strumyczki po polikach Katsuki'ego.

Ból, rozpacz, strach, niepewność, miłość - te uczucia w tej chwili w nim dominowały.

Kleknął na kolano tuż przed Japończykiem, podnosząc przy okazji rękę z bronią do góry, po czym zerknął kątem oka na dziwnie zadowolonego ojca, po czym z powrotem przeniósł wzrok na wściekłego na siebie - za okazywanie uczyć - czarnowłosego, spoglądającego na niego przez łzy. Wiedząc, że ojciec nie widzi jego twarzy, posłał Yuri'emu lekki, a zarazem niezwykle ciepły uśmiech, który zdziwił czekoladookiego.

- Jak myślałeś, że cię zabiję, to byłeś błędzie. - wyszeptał, na tyle cicho, że tylko Yuri mógł go usłyszeć.

Zanim Katsuki zdołał jakikolwiek sposób zareagować, Vicor wstał na równe nogi, odwracając się na pięcie, niemal natychmiast celując broń swojego ojca, po czym niemal od razu z pistoletu wyleciał pocisk, który trafił starszego Nikiforova w ramię, zaskakując go tym całkowicie. Victor syknął z niezadowolenia, widząc, że ten drań jeszcze żyje. Jedynym pocieszeniem w tym momencie dla niego było, to, że plama krwi na ubraniu tego potwora stawała się coraz większa, a krew zaczęła skapywać na podłogę.

- Nie tak cię wychowałem. - warknął, naciskając dłonią na ranę, chcąc choć trochę zatamować krwawienie - bezskutecznie.

- W ogóle mnie nie wychowałeś. - tonem pozbawionym uczuć, zaczął celować w jego głowę. - W końcu nie żyjesz już od wielu lat, więc niech to tak pozostanie. - zanim Antoni zdołał powiedzieć cokolwiek, Victor nacisnął na spust, po czym ciało mężczyzny upadło z hukiem na ziemię.

- Obracaj się w piekle, draniu. - uśmiechnął się lekko, widząc, jak wokół mężczyzny tworzy się dywan krwi.

Platynowłosy podszedł do Yuri'ego, kładąc delikatnie, niczym muśnięcie piórka, dłoń na jego poliku, bojąc się, że gdyby był gwałtowniejszy, skrzywdziłby go jeszcze bardziej. Na jego gest Katsuki odpowiedział mu, wtulając twarz w jego dłoń.

Mortem et Glacies (Victuri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz