ROZDZIAŁ 6

993 58 16
                                    

*Caton*

Obudziłem się w łóżku Dave'a. Było mi ciepło i dość wygodnie. Leżałem na klatce piersiowej chłopaka. Powoli się podniosłem, żeby go nie obudzić i spojrzałem na godzinę w telefonie. 8:31 czas wstawać. Popatrzyłem na osobę leżącą obok mnie, wyglądał tak słodko! Nie chciałem go budzić, więc postanowiłem zrobić śniadanie. Miałem ochotę na tosty. Wstawiłem chleb do tostera i odczekałem chwilę. Utworzyłem na nich czerwony wzorek w kształcie serca i zaniosłem jedzenie do sypialni. Nadal spał. Postawiłem tackę na szafkę stojącą obok, po czym nachyliłem się nad śpiącym chłopakiem. Zetknąłem nasze wargi, a po chwili on się obudził. Bez namysłu odwzajemnił pocałunek. Złapał mnie jedną ręką za ramie, a drugą za biodra. Później zrobił szybki, a za razem mocny ruch rękami, przez co ja wylądowałem na łóżku. Zaśmiał się cicho. Ma cudowny śmiech:
- Hej - patrzył w moje oczy.
- No cześć - podniosłem się, siadając obok niego. - zrobiłem śniadanie.
- Jak miło.
Wstałem, aby sięgnąć tackę, po czym wróciłem na swoje miejsce. Podałem mu jego porcję. Ten tylko uśmiechnął się patrząc na talerz.
- O tosty!
- Nom. A co? Lubisz?
- Lubie to mało powiedziane... Uwielbiam! - zaśmiał się.
- To dobrze. - nie wiedziałem co powiedzieć.
- Dobra jemy i może gdzieś sobie pójdziemy?
- Jasne!
- A właśnie... - uśmiech z jego twarzy nagle znikł. - Dzisiaj kończy mi się urlop i idę do pracy.
- No spoko, a na którą?
- Pracuje w nocy, więc mamy dużo czasu.
- Oki! - przytuliłem się do niego. - To pójdziemy na spacer?
- Jak zjemy, oczywiście! - zaśmiał się.
Dokończyłem posiłek i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby, oraz ogarnąłem ten bajzel na głowie. Przebrałem sie w dzisiejsze ubrania, po czym wyszedłem z pomieszczenia. Usiadłem na kanapie i zacząłem przeglądać media. W pewnym momencie, w jednym z postów zobaczyłem Dave'a całującego się z jakąś dziewczyną. Bez zastanowienia zawołałem chłopaka:
- Dave! - krzyknąłem dość głośno. - Chodź tutaj! Juz!
- Coś się stało? - zapytał spokojnym głosem, zakładając koszulkę. Zarumieniłem się dosyć mocno. Chłopak podszedł do mnie bardzo blisko. - Czemu tak krzyczysz?
- Wyjaśnisz mi to? - odepchnąłem go trochę i pokazałem zdjęcie.
- To nie tak jak myślisz!
- A jak?!
- Wiesz... Miałem kiedyś żonę, ale zmarła parę lat temu... Tak samo jak dzieci... - jego oczy się zaszkliły. Było mi głupio, że się na niego wydarłem. Współczuje mu.
- Przepraszam... Nie wiedziałem o tym, że miałeś kiedyś żonę... i dzieci.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się lekko. - Nie twoja wina, ty mój zazdrośniku.
- Nie jestem zazdrosny! - udałem focha.
- Wcale. - zaśmiał się.
- No... Może troszkę. - spojrzałem na niego.
- I to uwielbiam. - objął mnie w talii.
- Tylko uwielbiasz?
- Nie tylko... kocham!
- Ja ciebie też kocham. - musnąłem jego usta.
- To co idziemy?
- Pewnie! - odpowiedziałem.
Wyszlismy z mieszkania trzymając się za ręce. Ludzie koło, których przechodziliśmy dziwnie się na nas patrzyli. Zaszliśmy do kawiarni. Kupiliśmy sobie po kawałku ciasta. Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz i zaczęliśmy jeść, przy okazji rozmawiając. Po skończeniu odnieśliśmy talerze. Byliśmy w parku. Siedzieliśmy na ławce i patrzeliśmy na wodę lecącą z fontanny. Była godzina 12:56. Trochę zgłodniałem, więc poszliśmy do nowej pizzerii blisko domu Dave'a.

°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°

Hejka!
I jak się podoba rozdział? Wiem, wiem nie za ciekawy, krótki, itd. No ale trudno! Pisze to na szybko, więc przepraszam! Zachęcam do zostawienia 🌟, oraz zaobserwowania mojego profilu. Napiszcie także komentarz jak chcecie! Kolejny rozdział tak jak zawsze co tydzień, chyba że coś nie wyjdzie😂.

Słowa: 488

Do przeczytania ❤

Dlaczego ci wtedy pomogłem?  (Dave x Caton)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz