ROZDZIAŁ 15

628 48 16
                                    

*Caton*

Nastał kolejny dzień. Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Leżłem sobie na łóżku, obok mnie nie było chłopaka. Rozłożyłem się na całej powierzchni łóżka. Wygodnie. Nie miałem ochoty na robienie dzisiaj czegokolwiek, szczególnie z tego powodu, że Dave idzie dziś do pracy:
- O już nie śpisz. - usłyszałem osobę stojącą w drzwiach.
- A no nie śpie. - podniosłem się do siadu.
- W takim razie masz. - podał mi śniadanie.
- Dzięki. - złapałem się za głowę.
- Coś się stało?
- Głowa mnie troszkę boli, ale to nic wielkiego, zaraz mi przejdzie. - nie chciałem go niepotrzebnie martwić.
- Moje biedactwo. - przytulił mnie.
Zjadłem śniadanie i poszedłem się ubrać. Ja, jak to ja zawsze czegoś muszę zapomnieć. Wróciłem do pokoju z zamiarem odnalezienia zaginionej rzeczy. W pomieszczeniu przy biurku siedział Dave i coś robił. Zapomniałem o tym co miałem zrobić i poszedłem do niego. Zajrzałem mu przez ramie. Kiedy mnie zauważył od razu zakrył swoją pracę:
- Co tam robisz?
- Nic interesującego. - uśmiechnął się nerwowo.
- Ty rysujesz? - zaskoczył mnie.
- Czasami...
- Pokaż! - chwyciłem jego rękę.
- Nie koniecznie chcę.
- Proszę.
- Eh... Niech ci będzie.
Podał mi zeszyt. Były tam naszkicowane trzy postacie przypominające zwierzęta stojące na scenie. Chciałem się zapytać co to, ale zadzwonił dzwonek od drzwi:
- Otworze. - powiedziałem zakładając koszulkę i wychodząc z sypialni.
Gdy otwarzyłem drzwi zobaczyłem mężczyznę, mniejwiecej mojego wzrostu. Miał czerwoną czapkę, oraz kurtkę tego samego koloru. Twarz miał bladą, można powiedzieć, że szarą:
- W czym mogę pomóc? - zwpytałem.
- Em... Jest Dave?
- Owszem. A jeżeli mogę zapytać, kim pan jest?
- Jestem Mike. Pracuję z Dave'm.
- No dobrze, proszę. Pójdę po niego.
- Dzięki.
Zaprosiłem go do środka. Wróciłem do sypialni. Dave nadal rysował:
- Ktoś do ciebie. - powiedziałem będąc tuż przy nim.
- Już idę.
Wstał całując mnie w policzek, po czym schował zeszyt i ołówek do szuflady. Poszliśmy do salonu. Nasz gość siedział na kanapie i robił coś na telefonie:
- O! Hej Mike. - chyba trochę się zdziawił.
- Cześć Dave!
- Co cię ty sprowadza?
- A tak o przyszedłem cię odwiedzić. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- Nie spoko.
- To może napijesz się herbaty? - postanowiłem się oderwać.
- Jeżeli to nie problem.
- Okej.
Poszedłem do kuchni. Wstawiłem wodę, chwile poczekałem i nalałem ją do kubka. Miałem już wracać z napojem, ale zatrzymałem się przed drzwiami i postanowiłem posłuchać ich rozmowy:
- Wiesz co Dave... Miałeś racje, za sobie kogoś znajdę, ale...
- To świetnie! - przerwał mu. - Mówiłem ci, że dasz sobie radę!
- No tak, ale to mię to... Znaczy... Kocham tą osobę, ale nadal czuje coś do ciebie...
To co powiedział mnie zatkało. Wiedziałem o tym, że Mike się w nim podkochiwał, ale nie sądsiłem, że nadal będzie to ciągnął:
- Mike... Zrozum to. Ja już z kimś jestem i nie zostawie tej osoby. Przykro mi.
- Ale daj mi chociaż szansę!
- Jeżeli chcesz dalej o tym mówić, to proszę cie abyś wyszedł.
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale"! Zrozum to! Przepraszam...
- Nie szkodzi... Pójdę już.
- Usłyszałem zamknięcie drzwi. Wrócił do salonu.

°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°
Hejka!
Jak wam życie mija?  Wiem, że gówno, ale jest! Muszę trochę nadrobić zaległości. I tak... Tam pisze "podniosłem się do siadu"! Macie coś do tego?! Nieważne... Jak zwykle późno i coś mi odwala xD. Za błędy przepraszam, ale ledwo co widzę.

Słowa: 475

Do przeczytania ❤

Dlaczego ci wtedy pomogłem?  (Dave x Caton)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz