ROZDZIAŁ 7

850 51 16
                                    

*Dave*

Jest już 21:57. Siedziałem z Catonem na kanapie i oglądaliśmy film. Trochę straszny, nawet dla mnie, ale to jednak on bardziej cierpi. Chłopak był we mnie wtulony, a ja bawiłem się jego włosami. Jak skończymy oglądać, będę musiał iść szykować się do pracy. I znowu wszystkie wspomnienia powróciły... Do oczu napłynęły mi łzy. Caton to zauważył:
- Ej - przybliżył się jeszcze bardziej - co się stało?
- Nic się nie stało... - Odwróciłem głowę w przeciwną stronę, żeby nie widział łez spływających po moich polikach. - jest okej.
- Nie jestem głupi. - chwycił mnie dwoma palcami za brodę. - Przecież widzę. Powiedz mi.
- ... - nic nie odpowiedziałem.
- Powiedz. - zetknął nasze nosy.
Ja nadal milczałem. Poczułem jak jego miękkie wargi dotykają moich. Odwzajemniłem czynność. Jedną rękę położyłem na policzku chłopaka, a druga wplotłem w jego w miękkie włosy. Po chwili chłopak wspiął się na mnie, nadal namiętnie całując. Włożył swoją zimną rękę pod moją koszulkę. Przeszedł mnie dreszcz. Nie chciałem tego przerywać, ale czułem, że to może posunąć się za daleko. Podniosłym go lekko:
- Muszę się szykować do pracy. - usiadłem na kanapie.
- Dobrze.
Poszedłem do sypialni i wyjąłem z szafy swój mundur. Przebrałem się i spojrzałem na zegarek, 23:03. Muszę dojechać do pracy trochę wcześniej. Ogarnąłem jeszcze włosy, bo ktoś mi je wcześniej roztrzepał. Wróciłem do Catona:
- A tak w ogóle to nie pochwaliłeś się gdzie pracujesz. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Jestem stróżem nocnym w pizzerii.
- Aha. Ładnie wyglądasz.
- Dzięki? - zdziwiłem się trochę. - Dobra to ja już jade, bo muszę jeszcze coś załatwić.
- Oki to do zobaczenia. - uśmiechnął się.
- No to papa. - pocałowałem go i opuściłem mieszkanie.
Kierowałem się w stronę auta, gdy usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Wyciągnąłem go z kieszeni. Na wyświetlaczy zobaczyłem napis "Miki". Odebrałem:
- Hej. Co jest?
- Cześć! Jedziesz do pracy?
- Em... Tak! Właśnie wsiadam do samochodu.
- A podjedziesz po mnie?
- Jasne!
- Dziękuje. - wow, pierwszy raz słyszę takie słowo wypowiedziane przez niego.
- Nie ma sprawy. Zaraz będę.
- Oki czekam. To pa.
- No narka
Rozłączyłem się i ruszyłem w stronę jego domu.

"Time Skip 10 min"

*Mike*

Czekałem na Dave'a przed blokiem. Wreszcie przyjechał, więc podszedłem do auta i wsiadłem do środka:
- Heej. - przywitałem się.
- Cześć.
- To co jedziemy?
- Nie będziemy tutaj stać. - zaśmiał się cicho. - Jasne, że jedziemy.
Ruszyliśmy z miejsca kierując się w stronę pizzerii. Cały czas patrzyłem na Dave'a. Poczułem jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Chłopak trzymałe rękę na skrzyni biegów, więc nie wiem po co delikatnie ją złapałem. On od razu ją zabrał:
- Emm... Co ty robisz?
- Sam nie wiem... - było mi głupio - sory.
- Dobra, nie ważne. - z powrotem patrzył na drogę.
Dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z pojazdu i weszliśmy do budynku. Zostało jeszcze 15 minut:
- Ej Dave?
- Tak?
- Wiesz co... Tak sobie myślałem i czy może...

°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°

Hejka!
Rozdział taki jaki jest, ale mam nadzieje, że się podoba! Tak jak zawsze zachęcam do zostawienia 🌟 oraz zaobserwowania mojego profilu, ponieważ "niedługo" może się ukazać nowa książka (czyli za około 3-4 miesiące) ! Możecie także napisać komentarz. Kolejny rozdział pojawi się za tydzień (tak jak zawsze). Wiem, że obiecywałam dłuższe rozdziały, ale... To jeszcze nie teraz.

Słowa: 450

Do przeczytania❤

Dlaczego ci wtedy pomogłem?  (Dave x Caton)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz