ROZDZIAŁ 8

780 57 10
                                    

*Dave*

- Wiesz co... Tak sobie myślałem i czy może miałbyś ochotę przyjść do mnie po pracy?
- W sumie nie wiem... - chciałem jak najszybciej wrócić do Catona, ale nie potrafię odmówić Mike'owi. - Okej.
- To fajnie. - uśmiechnął się.
Zapadła chwila ciszy.
- I jak tam było na urlopie?
- A jak miało być? - zaśmiałem się. - Siedziałem w domu i odpoczywałem. Mam teraz współlokatora, poznałem go parę dni temu w parku. Wyrzucono go z domu. Miałbym wyrzuty sumienia gdybym mu nie pomógł. - no przecież nie powiem mu, że jesteśmy razem, jeszcze nie teraz.
- O to... Fajnie!
- Nom i to bardzo. - uśmiechnąłem sie lekko. - Dobra koniec tych rozmów, bierzmy się do pracy!

" Time Skip 6:00"

Wyszliśmy z budynku, zamykając drzwi. Tej nocy animatrony były bardzo agresywne. Nie było ani chwili odpoczynku. Jedziemy w stronę domu Mike'a. Ciekawe dlaczego zaprosił mnie do siebie z własnej woli. Zawsze to ja przychodziłem, a on nie miał wyboru i musiał mnie wpuścić:
- Mike? A tak w ogóle to czemu mnie zaprosiłeś?
- A tak sobie. Stęskniłem się za tobą.
- Heh, miłe. - zarumieniłem się tak samo jak on.
Dojechaliśmy na miejsce. Po wyjściu z auta chłopak podszedł do mnie i objął mnie ręką. Po dojściu do drzwi otworzył je, weszlismy i ściągnęliśmy buty. Usiadłem na kanapie w salonie:
- Chcesz coś zjeść?
- Nie, dzięki.
Chłopak wrócił z kuchni i usiadł bardzo blisko mnie, włączając telewizor:
- Wiesz co Dave? - zaczął mówić.
- Hm? - spojrzałem w jego oczy. Mógłbym w nie patrzeć godzinami... Ale co ja mówie?! Eh... nie ważne.
- Kiedy cię nie było... - uniósł lekko kąciki swoich ust. - bardzo mi czegoś brakowało... I w tym czasie, zrozumiałem, że nie jesteś dla mnie tylko kolegą.
W tym momencie chłopak wpił się w moje usta. Nie wiedziałem co zrobić. Nie podobało mi się to, ale za razem nie chciałem tego przerywać. W końcu się ode mnie odkleił:
- M-Mogę wiedzieć c-co to miało znaczyć?! - zdenerwowałem się.
- Przepraszam. Po prostu... nie wiedziałem jak ci to powiedzieć, więc pokazałem. - odwrócił się.
- Wiesz co... to by-było miłe, ale juz z kimś jestem. - zaczął cicho płakać. - Ej nie smuć się. Jeszcze znajdziesz sobie drugą połówkę. Kogoś lepszego ode mnie...
- Wcale nie... Ty jesteś najlepszy! Ale rozumiem. Nie gniewaj się na mnie.
- Nie ma o ci się gniewać. - przytuliłem go.
- To co robimy?
- Obejrzymy coś?
- Spoko.

"Time Skip 12:30"

Zasneliśmy podczas oglądanie filmu. Na zegarku była godzina 12:30. Szturchnąłem chłopaka, który od razu się obudził.
- Muszę jez wracać do domu.
- Tak szybko? - zrobił smutną minę.
- I tak długo tu jestem, a poza tym to nie ty masz dzisiaj jeszcze prace. Muszę jeszcze odpocząć.
- Rozumiem. A z kim dzisiaj pracujesz?
- Ze Scottem.
- Aha.
- To do zobaczenia za kilka dni.
- No pa. Napisz jak będziesz miał czas.
- Dobrze. - i wyszedłem z jego mieszkania.
Trochę mi go szkoda, no ale co poradzę. Nie zostawie Catona. Bardzo szybko dojechałem na miejsce, zaparkowałem i opuściłem pojazd. Drzwi od domu nie były zakluczone, wiec weszłem do środka.
- Dave! - chłopak rzucił się na mnie.
- Aż tak się cieszysz na mój widok?
- Zawsze. - pocałowałem go, uspokoił się trochę.
- Pewnie jesteś głodny. Zrobiłem obiad. - pokazał w stronę kuchni.
- Jesteś kochany. - uśmiechnąłem się.
Weszliśmy do pomieszczenia i usiedliśmy przy stole, po czym Caton nałożył posiłek i zaczęliśmy jeść.

°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°-°

Hejka!
Rozdział jak rozdział, dla jednych normalny, a dla drugich nie. Nie wiem dlaczego zawsze tak późno pisze, ale wam to raczej nie przeszkadza. Zachęcam do zostawienia 🌟, oraz do zaobserwowanie mojego profilu, a także wyrażania swojej opinii na temat książki w komentarzu. Następny rozdział jak zawsze za tydzień chyba, że coś pójdzie nie tak.

Słowa: 531

Do przeczytania❤

Dlaczego ci wtedy pomogłem?  (Dave x Caton)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz