42

6.2K 264 44
                                    

Camila pov

Nie widziałam się z Lauren dwa dni, obie zajęłyśmy się pracą. Wiem, że Laur ostatnio zaniedbała swoją restaurację, ja z resztą też swoje obowiązki, na szczęście Ally mi we wszystkim pomaga, z resztą to ona bardziej teraz zasługuję na moje stanowisko niż ja. Myślę, że jeśli dalej tak będzie, to ona i tylko i wyłącznie ona powinna zająć moje miejsce. Ja jestem tam tylko gościem. 

Lauren przyjechała po mnie do pracy i razem pojechałyśmy do jej mieszkania. Robiłyśmy szybką sałatkę, uwielbiam spędzać z nią czas w kuchni. Uwielbiam patrzeć na jej minę kiedy gotujemy, jest wtedy taka skupiona, próbuje mnie nauczyć wszystkiego co umie w ciągu 10 minut. Jak dobrze trzymać nóż, jak szybko siekać czy kroić, jak szybko coś zrobić, mówi mi o wszystkich małych sztuczkach. To jest przekochane. 

-Zobaczysz kto dzwoni? - powiedziała Laur, kiedy zadzwonił jej telefon. Zeskoczyłam z blatu, na którym siedziałam i poszłam w kierunku salonu, na stoliku leżały nasze telefonu. Wzięłam telefon Lauren, numer nieznany. 

-Trzymaj. - powiedziałam podając jej telefon. Spojrzała na ekran, zmarszczyła brwi. 

-Halo?... Tak, przy telefonie...Halsay?... Matko... Cześć... W miami? O cholera... - mówiła Lauren, chodząc w tą i z powrotem po kuchni. Nagle usiadła na podłodze. - Koncert w następny piątek, o cholera... Tego się nie spodziewałam... Długo minęło od tego... 

Chwila... Halsay? Przecież to piosenkarka. Kurwa, o chuj tu chodzi? I koncert w następny piątek? Ożeszkurwamać. O co tu chodzi? 

-Myślę, że możemy się spotkać... Jasne, daj mi znać jak będziesz w miami... Oczywiście, dogadamy się co do wszystkiego jak się spotkamy...

Wait, jakie spotkamy, jakie dogadamy? Poszłam do salonu i wzięłam swój telefon. Od razu weszłam w google. Lauren Jauregui. Jej twitter, instagram, facebook. Galeria. Zdjęcia z jej instagrama, ze Stellą, z Dinhą i Normani, z jakimiś innymi dziewczynami i kilka z koncertów gdzie Lauren jest na scenie. Co kurwa? Cofnęłam do wyszukiwarki. Lauren Jauregui i... Marian Hill. Co kurwa?  O co tu kurwa chodzi? Pierwsza strona: Marian Hill i jej nowy hit, back to me. Kolejna strona: Marian Hill i nowa twarz Lauren Jauregui. Włączyłam pierwszą stronę, jakiś artykuł i odnośnik z youtuba. Czarne tło ze złotym obrazkiem. Włączyłam play i od razu przyciszyłam żeby Lauren nie słyszała. Pierwsza zwrotka, refren, druga zwrotka... głos Laur. Ociechuj, o co tu kurwa chodzi?

-Camila... - usłyszałam za sobą jej głos, szybko się odwróciłam. - Wszystko ci wyjaśnię...
-Dlatego do mnie napisali z wytwórni?  Dlatego nie byłaś zdziwiona moim kontraktem? Kurwa! - ostatnie krzyknęłam. Szybko wstałam z sofy i sięgnęłam po moją torebkę. Lauren złapała mnie za rękę. - Zostaw!
-Posłuchaj mnie...
-Wychodzę, zostaw. - wyszarpałam rękę i pobiegłam do drzwi, była zaraz za mną.
-Cammi...
-Nie mów tak do mnie, nie odzywaj się do mnie. Wychodzę. - stała w szoku, więc szybko wyszłam trzaskając drzwiami. Wychodząc z budynku zamówiłam sobie ubera, na szczęście jakiś kręcił się w pobliżu. Po 15 minutach byłam już w swoim mieszkaniu.

Co tu się w ogóle odpierdoliło? Kurwa. Lauren nic nigdy mi nie mówiła, że miała doczynienia z muzyką tak na poważnie. Kurwa! To za dużo. Spoko, mogła o tym zapomnieć, ale przecież nie da się AZ TAK zapomnieć. Kurwa! Z resztą, jak można zapomnieć o tak ważnym elemencie życia. Nożeszkurwamać. Mam dość. Kurwa mać, oficjalnie mam dosyć wszystkiego związanego z nią.

Usnęłam na sofie z telefonem w rękach.

*witaaaam 😊 zaczyna się mała drama, tak jak wcześniej mówiłam 😂

tinderove love (Camren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz