alternatywne 48

5.4K 201 23
                                    

*powiedzmy, że Lauren dowiedziała się o wypadku i tak jak wcześniej pojechała jak pojebana do szpitala, Camila jest operowana... no i wjeżdża lekarz*

***

lauren pov

...- Proszę usiąść - powiedział lekarz po wejściu do gabinetu, rozejrzałyśmy się po pomieszczeniu i jak na komendę bez słowa usiadłyśmy na kozetce obok siebie. Ally usiadła w środku i od razu złapała nas za ręce, cała się trzęsła, z resztą nie ma się co dziwić - Z toksykologii panny Cabello wyszło, że jej organizm był zatruty lekami nasennymi, przeciwbólowymi i alkoholem w bardzo dużych ilościach. - po tych słowach spojrzał na nas znad kartki, ale żadna z nas się nie odezwała. Czekamy dalej pajacu! - Zaczęliśmy dlatego od oczyszczenia krwi i organizmu, co udało nam się bez żadnych większych komplikacji. - znowu spojrzał na nas, my dalej milczałyśmy. Kretyn! Czy on jest normalny? Mówi nam o operacji i zamias powiedzieć czy ona żyje, kretyn się na nas patrzy? Kurwa co to za szpital?! - Pod czas uderzenia samochodu panna Cabello, daleko odleciała, z tego co mówiła nam policja i ratownicy medyczni, dlatego nie powinno nas dziwić, złamanie prawej nogi i skręconej kostki nogi lewej, mieliśmy też małą przeprawę z płucami dziewczyny, jednak mój zespół opanował sytuację. - uśmiechnął się do nas, jakby mówił jakiś zabawny żart i czekał na jakąś reakcję. Idiota! - A no jeszcze ważna kwestia, wszystkie organy wewnętrzne mają się dobrze, nawet mózg, z którym mieliśmy mały problem ponieważ doszło do lekkiego wstrząsu. Jednak opanowaliśmy także i to. Panna Camila to szczęściara. Leży teraz na pooperacyjnej, jeszcze... 

-Czyli żyje?! - zapytałam nagle, nawet nie pomyślałam przed powiedzeniem tego.

-Tak. - powiedział spokojnie, przez co we trzy wzięłyśmy głębokie oddechy. Ally już się przestała trząść. - Panna Camila niedługo będzie przeniesiona na normalną sale, myślę, że nawet dziś wieczorem i ...

-Kiedy będę mogła przenieść ją do prywatnej kliniki? - zapytałam, znowu wchodząc mu w słowo. Nie pozwolę, że Camilą opiekowała się ta banda kretynów

-Lauren?! - odezwały się na raz dziewczyny.

-No co?

-Wydaje mi się, że pannie Cabello zapewniamy wysoki standard opieki.

-A ja chce dla niej najwyższy standard w tym mieście, dlatego pytam kiedy będę mogła ją przenieść?

-Najwcześniej jutro.

-Zadzwonię po mojego lekarza zobaczymy czy odpowie tak samo na...

-Lauren, opanuj się! - powiedziała głośniej Ally - Jak chcesz przenieść Camilę to dopiero jutro i opanuj się. Panie doktorze, przepraszam za jej zachowanie i dziękuję za fachową opiekę nad Cammie. - powiedziała już spokojniej. Lekarz tylko skinął głową bez jakiejkolwiek reakcji mimicznej. Pajac! 

-Możecie zajrzeć do panny Cabello, tylko proszę pojedynczo i nie za długo. Ona jest jeszcze w śpiączce, ale mimo wszystko trzeba ją oszczędzać. Panno Lauren, - podniosłam głowę na niego, uśmiechnął się blado -  Jeśli pani lekarz będzie jeszcze dziś do zapraszam do mnie, będę dziś do północy, jeśli będzie jutro rano niech szuka doktora Loupina. 

-Dobrze, przepraszam i dziękujemy za informację. Pójdziemy już. - powiedziałam cicho. Kretyn skinął głową, po czym wstałyśmy i udałyśmy się do recepcji szpitala, żeby powiedzieli nam gdzie leży Camz.

2 piętro, pokój 34, z wchodząc z windy w korytarzu po lewej stronie. Pokierowała nas jedna z pielęgniarek. W szybie która oddzielała pokój 34 od korytarza, widziałyśmy Camilę. Milion rureczek, kabelków, które łączyły ją z jakimiś maszynami. Kolejny tysiąc siniaków na ciele, która nie była przykryta białym prześcieradłem. Opatrunki i bandaże, na nodze gips. Jej twarz wyglądała tak niewinnie, a jednocześnie widać było cały ból, fizyczny i na pewno psychiczny. 

Pierwsza weszła Ally, nie miałam nic przeciwko. Kiedy była w środku obserwowałam każdy jej ruch. Siedziała na krzesełku obok Jej łóżka i złapała ją delikatnie za dłoń, zaczęła coś mówić, po chwili na twarzy Ally pojawiły się łzy. Kurwa, to wszystko moja wina. Ja jebie, jestem najgorszą dziewczyną na świecie. Albo nawet gorszą

Wzięłam swój telefon i wybrałam numer prywatnej kliniki, w której kiedyś leżała Stella. Umówiłam lekarza na jutrzejszy poranek i zamówiłam jedną z sal. Jedno łóżko, wygodna kanapa obok i widok na mini park, który jest z tyłu budynku. Zapytałam też, o dobrego psychologa czy innego terapeutę, który pomoże Jej z jej problemem wewnętrznymi. Mam nadzieję, że jakoś Jej pomogę, chociaż tak... 

-Laur... - usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się, Normani stała za mną trzymała za rękę Dinahe - Idź do niej. My poczekamy. - powiedziała spokojnie, spojrzałam na Ally, która siedziała już na krześle naprzeciwko sali, skinęła tylko głową i wytarła kolejne spływające łzy po jej policzkach. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszła. Bez słowa uśmiechnęłam się do dziewczyn i weszłam do sali, zamknęłam za sobą powoli drzwi. Nie chcę żeby ktoś mi przeszkadzał, albo żeby dziewczyny słyszały. Nic do nich nie mam, wręcz je uwielbiam, ale zrobiłam coś o czym nie chcę żeby wiedziały, żeby mnie potem nie oceniały. Jestem świadoma, że zjebałam, ale nie mogę już tego zmienić.

-Cześć Cammie, - usiadłam na krześle, gdzie kilka chwil wcześniej siedziała Ally. - Matko, skarbie... nawet nie wiesz... nie wiesz jak bardzo żałuję, że tak się stało. Wiem, że to wszytko moja wina. Przez moje pieprzone tajemnice. Kurwa, Camz, zjebałam wiem... - spojrzałam na nasze dłonie, nawet nie zauważyłam, kiedy złapałam ją. Zaczęłam kręcić małe kółeczka kciukiem. - Skarbie... zjebałam po całości. Jestem najgorszą osobą na świcie, nie zasługuję na ciebie... nie zasługuję na twoją miłość...powinnaś się teraz obudzić i mi przyjebać... i to bardzo mocno, powiedzieć, że mnie nienawidzisz... - uścisnęłam jej dłoń odrobinę mocniej - Ale mimo całego zła, które ci wyrządziłam... chcę ci zapewnić jak najlepszą opiekę i pomoc... jutro przeniosą cię w inne miejsce. Mam nadzieję, że pozwolisz mi towarzyszyć ci przy tej pomocy... nawet nie jako dziewczyna, ale chociaż jako znajoma. Pamiętaj, że cie kocham najbardziej na świecie. Kurwa, tak strasznie cie kocham, aż mnie to wszystko rozpieprza... i jesteś taka piękna i idealna... i chciałabym żebyś dalej była moja... - wolną dłonią wytarłam mokre od łez policzki. Kurwa, ale ciota ze mnie. - Zaraz  wejdzie do ciebie Dinah, ja będę tu cały czas, na korytarzu gdybyś się obudziła... ja tu będę, zawsze.


**
no witam wszystkich, którzy zostali i nie usunęli mojego opowiadania 😂👋🏻
co tam u was? 🤔 💖
żyjecie? jak tam w nowym roku? 😘
kochani, od razu mówię, wyprzedzając wasze pytania 👇🏻
będzie max 5 rozdziałów alternatywnych i nadal nie planuje kolejnej części 😣
na razie zajęłam się czymś innym, 'our secret', jest u mnie na profilu
typowe instagramowe, mam nadzieję że zajrzyjcie tam 😊

buziaki🤗❤️💖

ps. jeśli są jakieś błędy ☝🏻 to poprawiające mnie, zaczęłam pisać w pracy a kończę w pociąg 😣

tinderove love (Camren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz