*Miesiąc później*
Siedziałam na kanapie u Aleksa i zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd. Zajadałam się miętowymi lodami i oglądałam mój ulubiony serial. Ulubiony od miesiąca. Alex wrócił późnym wieczorem z pracy i przywitał się ze mną buziakiem w czoło. Uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do swoich zajęć. Po upłynięciu godziny przyszedł i wyłączył mi telewizor, a potem zabrał mi lody. Spojrzałam się na niego gniewnie i rozpoczęłam wojnę. Wzięłam do ręki poduszkę i uderzyłam go kilka razy. Nie spodziewałam się po nim zbyt dużej siły i to był mój błąd. Chłopak odebrał mi poduszkę i powalił mnie na kanapę. Zarumieniłam się lekko, gdy na mnie wylądował. Dla niego to nie sprawiało dyskomfortu, ponieważ był gejem. Oboje o tym dobrze wiedzieliśmy, ale dla mnie to i tak było dziwne. Zaczęłam go odpychać, ale on nawet nie reagował. W końcu się poddałam i położyłam mu ręce na klatce piersiowej. Musiałam przyznać, że był całkiem nieźle umięśniony. Zachichotałam, a on spojrzał się na mnie pytająco. Wstał i podał mi rękę. Złapałam za nią i po chwili stałam naprzeciwko niego.
-Nie możesz tu tak gnić. Nie wyganiam cię, ale powinnaś zawalczyć lub chociaż naleźć pracę.
-Mogę poszukać jej jutro?
-Codziennie mi to mówisz. Ann, naprawdę nie chodzi mi o to, że nie chcę cię utrzymywać, tylko chciałbym abyś wyszła do ludzi, bo inaczej w końcu tu zwariujesz.
-To umówię się gdzieś z koleżanką….Oj, ale nie mam kasy.
Alex podszedł i położył mi na stole pięćdziesiąt złotych. Podziękowałam mu i spakowałam je do portfela. Napisałam przy nim wiadomość do Charlotty, aby nie nabrał podejrzeń.
-Jutro mam wolne, więc cię przypilnuję.
Uśmiechnęłam się do niego niewinnie i zaczęłam wymyślać w głowie plan, co zrobić, aby się z tego wywinąć. Jedną z opcji, które przyszły mi do głowy było rozchorowanie się. To wydawało się być najlepszą opcją. Życzyłam Aleksowi miłej nocy i poszłam do sypialni. Położyłam się spać. Rano naprawdę nie czułam się najlepiej. Wstałam i poszłam do kuchni. Alex czekał już tam na mnie ze śniadaniem na stole. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść moje ulubione naleśniki z bananami i czekoladą. Po kilku gryzach miałam metaliczny posmak w ustach. Zebrało mi się na wymioty i pobiegłam do łazienki. Przerażony Alex pobiegł za mną i przytrzymał moje włosy. Potem podał mi ręcznik papierowy, abym wytarła buzię i spuścił wodę w sedesie. Dotknął mojego czoła w poszukiwaniu gorączki, ale po jego minie wywnioskowałam, że jej nie mam. Pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do salonu na kanapę.
-Chyba nigdzie dzisiaj nie pójdziesz. Upiekło ci się.
Uśmiechnęłam się do niego, choć ciągle było mi nie dobrze. Przykrył mnie kocem i poszedł do kuchni. Przyniósł mi tabletki i szklankę wody. Podziękowałam mu i wzięłam leki. Włączył telewizor, a potem usiadł obok mnie. Po upływie godziny ktoś zaczął pukać do drzwi. Alex wstał i poszedł zobaczyć kto to. Chwilę później przyszedł do salonu z Charlotte. Dziewczyna spojrzała się na mnie z zatroskaniem i usiadła obok mnie.
-Wyglądasz kiepsko. Na dodatek mam złe wiadomości.
-Co się stało?
-Jutro Christopher wylatuje z kraju.
-To już nie moje zmartwienie.
-Ann, kogo ty chcesz oszukać? Mnie czy siebie?
-Wiesz dobrze, co powiedział mi jego ojciec. Moja rodzina będzie skończona…
-Chris i Thomas na pewno by temu zapobiegli. Nie rozumiem czemu im tego wszystkiego nie wytłumaczysz. Powiedziałaś im po prostu, że nie chcesz ich znać. Pomyśl chwilę. Chris wyjedzie i nie wiadomo kiedy wróci lub czy w ogóle wróci.
-Może jedzie się leczyć.
-Ann, nie dobijaj mnie. Jutro rano tu przyjdę i wrócimy do tego tematu. Dzisiaj idę się spotkać z Thomasem i wszystko mu powiem, czy tego chcesz czy nie.
-Spotykacie się?
-Nie, jeszcze nie. Pierwszo muszę wyleczyć się z Leona.
-Słusznie postępujesz.
-Mam nadzieję, że on na mnie poczeka. Thomas naprawdę jest wart miłości.
-Też tak uważam.
-Trzymaj się, kochana. Wpadnę jutro i lepiej szybko podejmij decyzję.
-Jasna sprawa.
Charlotta pożegnała się z nami i opuściła mieszkanie Aleksa. Chłopak sprawdzał coś na laptopie, a potem spojrzał się na mnie w dziwnym sposób. Gdy spytałam, o co chodzi, zamknął laptop i uśmiechnął się do mnie, a następnie poszedł do kuchni. Zignorowałam to i położyłam się na małą drzemkę. Z niewyjaśnionych powodów byłam strasznie zmęczona. Obudziłam się dwie godziny później. Alex siedział na fotelu naprzeciwko mnie.
-Jeżeli jutro też będziesz się tak czuła to idziemy do lekarza.
-Ok
-Powiedz mi, czy coś oprócz nudności i senności cię trapi?
-Czułam metaliczny posmak, kiedy jadłam naleśniki.
-Hym… Może zrobię ci coś innego do jedzenia i sprawdzimy pewną teorie?
-Czemu nie?
Alex zniknął za drzwiami od kuchni, a ja zastanawiałam się, o jaką teorie mu chodzi. Wrócił po kilkudziesięciu minutach ze skrzydełkami w panierce i sosem. Postawił mi je na stole, a ja się do niego przysunęłam. Wzięłam pierwsze skrzydełko i ugryzłam kawałek. Było w porządku. Jadłam dalej, aż w końcu zobaczyłam żyłę i od razu mi się zebrało na wymioty. Chłopak podał mi kosz, a ja automatycznie zwróciłam posiłek. Alex podał mi szklankę z wodą i podejrzanie się uśmiechnął. Wytarłam swoją buzię chusteczką i zapytałam się go:
-Czego się szczerzysz?
-Nic, nic. Dowiesz się niedługo.
Uniosłam brew i przez moment się mu przyglądałam. Wydawał się dziwnie podejrzany. Odniosłam jedzenie do kuchni i wstawiłam je do lodówki. Potem poszłam do sypialni i położyłam się spać. Mój żołądek przeszło tsunami, co doprowadziło mnie do konwulsji. Powstrzymałam kolejne wymioty i zasnęłam. Z samego rana obudził mi Alex. Przyniósł mi do pokoju suchą bułkę i kisiel. Podziękowałam mu i zjadłam to, co mi przyniósł. Uwielbiałam w nim tą bezinteresowność. Czasami żałowałam, że woli mężczyzn. Byłby wspaniałym kandydatem na męża. Potem udałam się do łazienki, aby się przebrać. Następnie wzięłam swoją torebkę i pojechałam z Aleksem do lekarza. Zawiózł mnie tam swoim samochodem. Wychodząc z auta trochę się zdziwiłam.
-Alex, chyba się pomyliłeś. To nie jest moja przychodnia rodzinna.
-Wiem.
-Ale Alex to jest przychodnia ginekologiczna!
-Wiem.
-Co to ma znaczyć?! Chcesz, żebym była twoją surogatką, czy co?
-Uspokój się i zaufaj mi. Wejdźmy do środka.
Zrobiłam to, o co mnie poprosił i weszliśmy do środka. Alex podszedł do recepcji i powiedział do pielęgniarki, że jego dziewczyna była umówiona na wizytę. Zdziwiło mnie to. Pomyślałam ,, To on ma dziewczynę?” i usiadłam w poczekalni. Po chwili chłopak wrócił do mnie i usiadł obok.
-Nie wiedziałam, że masz dziewczynę. Kiedy ona przyjdzie?
-Nie mam dziewczyny.
-Więc po co ta szopka? Czemu tu jesteśmy?
-Ann, dalej nie rozumiesz? Przypomnij sobie jaki miałaś objawy i dopiero potem możesz mnie krytykować.
Zastanowiłam się chwilę nad jego słowami i oświeciło mnie. Alex myślał, że jestem w ciąży. Pokręciłam głową i zaśmiałam się po cichu.
-To niemożliwe. Pewnie mam tylko grypę.
-Czasami rzeczy niemożliwe są najbardziej prawdopodobne.
-Brałeś coś? Nie jestem w ciąży!
-Oj, Ann… Jakaś ty słodka, kiedy się złościsz.
Chłopak położył mi palec na ustach i wręczył mi magazyn. Nie chcąc się z nim kłócić przy wszystkich ludziach wzięłam się za czytanie. Magazyn skupiał się na położnictwie i sprawach związanych z ciążą. Po około godzinie z gabinetu wyszła pielęgniarka i zawołała:
-Państwo Morgan, zapraszam do gabinetu!
Alex wstał i złapał mnie za rękę, a następnie pociągnął mnie za sobą. Myślałam, że szlak mnie trafi przez to, że oszukał lekarza, że jesteśmy razem. Będąc w gabinecie domyśliłam się, że inaczej nie wpuszczono go by do środka. Uznałam, iż tym razem mogę mu to wybaczyć. Usiedliśmy naprzeciwko pani doktor, które przyglądała się nam uważnie. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
-Nazywam się doktor Hanna Limon. W czym mogę wam pomóc? Co się dzieje?
Lekarka spojrzała się w moją stronę, lecz język ustał mi w gardle i nie potrafiłam nic powiedzieć. Spojrzałam się porozumiewawczo na mojego przyjaciela, a on postanowił przejąć pałeczkę.
-Podejrzewamy, że moja ukochana jest w ciąży.
-Rozumiem. W takim razie zapraszam panią do pokoju obok. Zrobimy pani USG.
Przytaknęłam i poszłam za lekarką. Zamykając za sobą drzwi spojrzałam się na Aleksa. Powiedział, że będzie trzymał za mnie kciuki. Położyłam się na leżaku, a pani doktor przygotowała sprzęt. Pobadaniu powiedziała mi, że to początki piątego tygodnia i wręczyła mi USG. Spojrzałam się na nie i praktycznie nic tam nie widziałam. Pani Hanna wskazała mi na pewną plamkę na obrazie i powiedziała mi, że to moje dziecko. Przerażona całą tą sytuacją usiadłam obok Aleksa, który od razu mnie objął.
-Gratuluję państwu! Będziecie rodzicami. Zapisze panią na następną wizytę za dwa tygodnie. Powinno już wtedy słychać bicie serduszka waszego maleństwa. Stopniowo zaczniemy wszystko omawiać. Wypisze pani witaminy i zalecam nie stresować się i nie przeciążać. To jest pani pierwsza ciąża?
-Tak..-wymamrotałam.
Do końca wizyty siedziałam wtulona w mojego przyjaciela i nie mogłam zaakceptować faktu, że zostanę matką. Przez głowę przechodziło mi tysiące myśli. Po wyjściu z przechodni wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Alex był nieco zdziwiony moją reakcją. Usiadł za kierownicą i odwrócił się do mnie.
-Nie cieszysz się?
-Alex, ja nawet nie wiem, kto jest ojcem tego dziecka. A do Chrisa mam zakaz zbliżania się. Z czego mam się cieszyć?
-Ann, po pierwsze to nie jest te dziecko, tylko twoje dziecko, twoje maleństwo, a po drugie nie ważne kto jest ojcem, tylko kto jest matką.
-A po trzecie?
-Po trzecie to masz mnie. Uwielbiam dzieci i ze wszystkim ci pomogę.
-Jesteś kochany. Dziękuję.
Wróciliśmy do apartamentu Aleksa i usiedliśmy na kanapie. Dwie godziny później odwiedziła nas Charlotta. Weszła do środka i sama obsłużyła się, robiąc sobie herbatę i wyciągając ciastka z szafki.
-Czemu masz taką grobową minę, Ann?
-Będziesz ciocią..
-Mało śmieszny ten twój żart, a tak poważnie?
-Będziesz ciocią, do jasnej Anielki!
-O kurczę! Mówisz poważnie? Super! Mogę zostać chrzestną? Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś?
-Tak, świętego spokoju i zapomnienia.
-Ale chrzestną zostanę?
-Nikt inny się na tą rolę nie nadaje.
-Hura! Thomas mi nie uwierzy, jak mu powiem…
-Thomas nie może się dowiedzieć.
-Jak to? To on nie będzie wujkiem?
-Nie wiem. Sama bym chciała wiedzieć.
-Nie mów, że….
-Tak, z oboma w niedługim czasie. Zadowolona?
-O matko! Jesteśmy w dupie.
-Ty jej tak nie pocieszaj, Charlott!
-Masz racje, Alex. Będę cię wspierać. Darujmy sobie atak na lotnisko. Skocze do sklepu po pudełko lodów i jakieś chipsy. We trójkę, właściwie czwórkę poradzimy sobie.
![](https://img.wattpad.com/cover/167739709-288-k49263.jpg)
CZYTASZ
Obiecaj mi
RomanceDruga część ,,Wybierz mnie" Czy Christopher i Anastazja wrócą do siebie? Czy kłamstwa Kiry wyjdą na jaw? Czy Remek podejmie poważny krok? Jak daleko posunie się Alex, aby dokonać swojej zemsty?