Rozdział 17

36 2 0
                                        

*Nathan*
Po bójce z moim byłym szefem zostałem ciężko ranny i trafiłem do szpitala. Na całe szczęście po prawie dwóch tygodniach wylizałem się z tego. Lucas poinformował mnie, że nasz brat spełnił swoją obietnicę i zabrał Anastazję daleko od tego wszystkiego. Dowiedziałem się także, że plotka o śmierci Ann jest nieprawdziwa. Ulżyło mi. Byłem pewny, iż Anastazji nic się już złego nie stanie, więc postanowiłem o niej zapomnieć. Miała już męża i córeczkę i nie chciałem jej tego zepsuć swoim głupim uczuciem. Zakochałem się bez wzajemności i nadszedł czas, aby się z tym pogodzić. Kupiłem bilety na samolot. Postanowiłem odlecieć na inny kontynent za nim sprawa z Frankiem ujrzy światło dzienne i, aby móc pozbyć się swoich uczuć. Dwa dni przed odlotem przyszła mi do głowy myśl, żeby się pożegnać ze wszystkimi moimi przyjaciółmi. Pierwszo odwiedziłem Aleksa. Na wieść o moim wyjeździe chłopak bardzo się zmartwił. Powiedział mi, że chce wyjechać ze mną i o wszystkim zapomnieć. Frank dał nam obu w kość. Pomogłem zabukować mu bilety i pojechałem odwiedzić Melanię i Nicholasa. Ta parka jak zwykle przyjęła to optymistycznie. Stwierdzili, że pewnie jeszcze się zobaczymy, ponieważ ich drużyna często jeździ gdzieś na zawody. Trzecim miejscem mojej pożegnalnej wizyty był dom rodzinny Thomasa i Chrisa. Spotkałem w nim Thomasa i Charlotte. Życzyłem im wszystkiego, co najlepsze. Poczęstowali mnie ciastkami i zaparzyli herbatę. Spędziłem z nimi godzinę na wspominaniu i żartowaniu. Następnie odwiedziłem mojego starszego brata. Lucas był zdzwiony moją niezapowiedzianą wizytą, ale wpuścił mnie do środka. Zaprosił mnie do salonu i zaczęliśmy rozmawiać. Wyjaśniłem mu wszystko, a ten obiecał mnie kryć przed rodzicami. Wręczyłem mu list do nich i poprosiłem, aby go im przekazał, gdy będę poza granicami kraju. Brakowało mi jeszcze, żeby nasz ojciec rozpoczął moje poszukiwania. Potem postanowiłem zajechać do supermarketu i zrobić małe zakupy. Kupiłem kilka potrzebnych rzeczy i zacząłem załatwiać najważniejsze rzeczy przez Internet. Załatwiłem sobie lokum u mojego dawnego znajomego. Obiecał mi też, że zatrudni mnie u siebie, więc to, co najważniejsze było już ustalone. Wróciłem do domu późnym wieczorem i rozmyślałem o Anastazji. Nie byłem pewny, czy z nią także mam się pożegnać. Pomyślałem, że może jednak warto zaryzykować. Ostatniego dnia mojego pobytu w kraju pojechałem do mojego starego rodzinnego domu. Schowałem się w krzakach, gdy usłyszałem, że ktoś wychodzi. Kiedy zobaczyłem, iż to doktor Hanna, uspokoiłem się u wyszedłem z ukrycia. Minąłem się z nią i zapukałem. Drzwi o dziwo były otwarte, więc wszedłem. Zauważyłem mojego młodszego brata zabijającego się wzrokiem z Christopherem.
-O co chodzi dzieciaki?-zapytałem przybierając głupkowaty uśmieszek.
Chłopacy spiorunowali mnie wzrokiem. Podniosłem ręce do góry na znak, że się poddaję i przeszedłem przez salon niczym przez pole minowe. Rozglądałem się za Anastazją, ale nie było po niej żadnego śladu.
-Wojownicy, gdzie jest kobieta, o którą walczycie?
-Panie Śmieszku, nasza kochana Anastazja wywędrowała na spacer.-odparł Kilian
-Gdyby ktoś od rana nie wprowadzał nerwowej atmosfery, to by nic takiego nie miało miejsca- odrzekł Chris
- A co z dzieckiem?
Po moim pytaniu mała, jak na wezwanie zaczęła płakać. Mój brat i Christopher zmierzyli się wzrokiem i jak konie wyścigowe ruszyli w stronę sypialni. Ubiegłem ich i przybyłem tam pierwszy. Spojrzałem na te śliczne i niewinne maleństwo leżące w kołysce. Maleńka przypominała mi Ann, choć to mogło być tylko złudzenie zakochanego głupca. Podniosłem ją delikatnie i przytuliłem do mojego torsu. Była bardzo leciutka i wydawała się krucha, jak porcelana. Zacząłem ją uspokajać, a ona uśmiechnęła się do mnie. Wzruszyłem się, aż łza spłynęła mi po policzku. Pomyślałem sobie, że mógłbym być teraz ojcem, gdybym bardziej się starał o Anastazję. Chris patrzył się na mnie, jak na złodzieja, a Kilian obserwował uważnie każdy mój ruch. Czułem się otoczony.
-Kto w ogóle jest jej ojcem?
-Ten bałwan-Kilian wskazał na Chrisa- I to nie ona, tylko Emily.
-Hej, śliczna Emily-zaczepiłem ją.
-Możesz mi już oddać moją córkę?
-Ale ja też chcę ją potrzymać!
-Nie dostaniesz mojej córki ty gangsterze!
Niespodziewanie do pomieszczenia weszła Anastazja. Wyglądała jeszcze pięknie niż zwykle. Miała rozpuszczone włosy i wsuwkę z niebieskim motylem. Jej bursztynowe oczy wydawały się błyszczeć bardziej niż zazwyczaj. Podeszła do nas i z poważną miną wzięła ode mnie swoją córeczkę.
-Na długo przyjechałeś?
-Nie, tylko na dzisiaj.
-Szkoda, bo potrzebuje kogoś do pomocy z tymi dziećmi.
-Jak to?
-Odkąd maleńka jest na świecie to tamtym woda sodowa do głowy uderzyła i zachowują się jak dzieci.
-Chciałbym ci pomóc, ale właściwie przyjechałem się pożegnać..
Dziewczyna przerwała mi kładąc palec na moje usta. Przyjrzała mi się uważnie i miałem wrażenie, że jej wzrok przenika moją duszę. Jej oczy wydawały się nad wyraz dojrzałe.
-Przepraszam was na chwilę, ale muszę nakarmić moje maleństwo.
Po jej wyjściu z pokoju zapanowała cisza. Chłopacy nagle spoważnieli i wrócili do swoich obowiązków. Kilian sprzątał w salonie, a Christopher robił obiad. Na ten widok poczułem dziwne ukucie w sercu. Chciałem należeć do tej zwariowanej rodzinki, ale wiedziałem, iż to niemożliwe. Kilka minut potem Anastazja wróciła i położyła maleńką do kojca. Następnie usiadła w kuchni przy stole i poklepał krzesło obok swojego. Wyglądała na pewną siebie, co było u niej rzadkością.
-O czym to mówiłeś?
-Przyjechałem się pożegnać.
-Dlaczego?
-Wyjeżdżam daleko stąd i nie wrócę już.
-Nigdy nie wrócisz?
-Raczej tak. Nic mnie już tu nie trzyma..
Zrobiłem pauzę, jakbym liczył, że ona każe mi zostać, że rzuci mi się na szyję i będzie błagać lub zwyczajnie mnie o to poprosi, lecz ona spojrzała mi się w oczy, pokiwała głową z wielkim zrozumieniem i uśmiechnęła się do mnie.
-Życzę ci szczęścia i powodzenia. Wierzę, że wszystko dobrze sobie przemyślałeś.
-Ja też…
-O której masz samolot? Kilian może cię odwieźć, jeżeli chcesz. Na pewno będziecie chcieli się pożegnać, w końcu jesteście braćmi. Ja i Chris poradzimy sobie sami.
-Tak, to dobry pomysł.
Kilian i Christopher dosiedli się do nas.
-Co na to nasz ojciec?
-On o niczym jeszcze nie wie i niech tak zostanie. Lucas przekaże mu po moim wyjeździe list.
-Nieźle to sobie obmyśliłeś, bracie. Smutno tu będzie bez ciebie, ale nie będę za tobą płakał-ironicznie pociągnął nosem- Jesteś wkurzający i uwielbiasz się pakować w tarapaty, więc mam nadzieję, że tam tak nie będzie.
-Od zawsze byłeś świetny w pocieszaniu.
Chris i Ann zaśmiali się po cichu. Podszedłem do męża Anastazji i uścisnąłem mu dłoń, a następnie przytuliłem moją nieodwzajemnioną miłość  i ostatni raz pocałowałem ją w policzek. Potem zgarnąłem mojego brata i pojechaliśmy na lotnisko. Droga trwała kilka godzin, ale nie odezwaliśmy się podczas niej do siebie ani jednym słowem. Na lotnisku przed odprawą postanowiłem pożegnać się z bratem.
-Trzymaj się mikrusie i nie pakuj się w żadne tarapaty.
-Taki ze mnie mikrus, że jestem prawie wyższy od ciebie. Ze mną będzie wszystko dobrze.
-Wiem. Towarzystwo Anastazji na pewno utemperuje twój charakterek.
-Aż tak długo z nią nie będę pomieszkiwał. Niedługo rozprawa sądowa w sprawie Franka. Jak go zamknął to tamte gołąbeczki z Emily wracają do swojego gniazdka, a ja… Ja poszukam szczęścia i może się ustatkuje.
-Oby tym razem nie skończyło się tylko na planach.
-Oby. Mam nadzieję, że niedługo odnajdziesz tam miłość i przedstawisz mi moją przyszła siostrę. Pamiętaj, że ja mam być chrzestnym twojego pierwszego dziecka.
-Zapamiętam. Żegnaj
-Żegnaj
Przytuliłem swojego brata najmocniej, jak potrafiłem i udałem się na odprawę. Będąc w samolocie wspominałem wszystkie dobre chwile spędzone w moim ojczystym kraju. Najbardziej utkwiły mi w pamięci moje randki z Anastazją. Miałem wielką nadzieję, że się z niej wyleczę i poznam kogoś nowego. Może tym razem będzie to ta jedyna. Podróż trwała kilka godzin. Na miejscu powitał mnie mój stary znajomy Jordan. Poszliśmy na piwo do pobliskiego baru i czekaliśmy na Aleksa. Kiedy mój towarzysz dotarł na miejsce, ruszyliśmy do naszego nowego lokum. Było to skromne mieszkanie posiadające trzy pokoje, salon połączony z kuchnią oraz łazienkę i niewielki korytarz. Jordan kazał nam się rozgościć i wskazał nam, który pokój należy do którego z nas. Otrzymałem większy pokój niż Alex, ale nikt się temu nie dziwił. Po rozpakowaniu się usiedliśmy na kanapie i wypiliśmy sobie po jednym piwie. Niespodziewanie z łazienki wyszła dziewczyna z różowymi włosami w obcisłym, zielonym podkoszulku z logo mojego ulubionego zespołu i dżinsowych spodenkach. Miała bursztynowe oczy zupełnie jak Anastazja. Jordan podszedł do niej i dał jej kuksańca. Przedstawił nam ją.
-Chłopacy, to jest moja siostra Pola. Bądźcie dla niej mili.
-Cześć, Pola!-wypowiedzieliśmy równocześnie.
Pola zachichotała, a ja już wiedziałem, że zapomnę o Anastazji szybciej niż myślałem.

Obiecaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz