9. Ciemna strona

297 20 211
                                    

       Wiem, że jest długi, ale wykażcie odrobinkę cierpliwości, dopóki wszystko się nie unormuje. Tęskniłam za Wami.

Sierpień 2032 roku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sierpień 2032 roku

*Ally*

       Sen nie zawsze stanowił ukojenie. Czasami bywał pułapką. Czasami w snach spotykaliśmy się z naszymi najbardziej skrywanymi demonami. Czasami sny nie przynosiły oczekiwanego spokoju. A przerażenie.

       Nie wiedziałam kiedy zaczęłam krzyczeć. Nie wiedziałam, w którym momencie, zaplątana we własny kocyk, zaczęłam się szamotać niczym obłąkana. Czułam wilgotne strugi spływające mi po twarzy i już sama nie miałam pewności, czy był to deszcz, czy łzy. Mój własny wrzask wypełniał mi uszy. Serce nadal dudniło mi z taką mocą, jakbym przebiegła maraton.

       Nagle poczułam czyjeś dłonie, które stanowczo mnie przytrzymały. Ległam na ziemię, wciąż nie otwierając oczu. Słyszałam szum padającego deszczu. Oddychałam zbyt szybko. Podniosłam się powolnymi ruchami do pozycji siedzącej, wciąż opleciona przez koc.

       — Ally? Co ty wyprawiasz? — spytał Trevor. Kucnął przede mną, położywszy mi dłonie na ramionach. Głowę skrywał mu kaptur. Jego bluza była przemoczona. Dostrzegłam też innych zwiadowców, którzy z większym lub mniejszym niepokojem przyglądali się całej scenie. Nie było jedynie Petera. Zadrżałam.

       — T-Trev... — wypowiedziałam drżąco. Reszta zdania ugrzęzła mi w gardle. W oczach chłopaka dostrzegłam iskry niepokoju. Mocniej ścisnął moje ramiona.

       — Myślałem, że coś się dzieje — oznajmił roztrzęsiony. Odrzuciłam koc. — Mogłabyś mi powiedzieć, co jest grane? — rozkazał. Chciałam się wyrwać z jego uścisku, kręciłam się i lekko szamotałam, ale byłam bezradna wobec jego siły.

       — Gdzie Peter? — zdołałam wydusić.

       — Ally, ale... — zaczął chłopak, lecz nie pozwoliłam mu skończyć. Pokręciłam gwałtownie głową, zarzucając przemokniętymi włosami na wszystkie strony.

       — Trev... Sen... Gdzie Peter? — jąkałam się nieskładnie.

       — O czym ty mówisz? Ally, co z tobą? Jaki sen? — Trevor wypowiadał pytania szybko. Ponowiłam gest kręcenia głową.

       — Nie, nie... Gdzie Peter? — drążyłam. Przymknęłam powieki, czując rozrastający się ból głowy.

       Chłopak milczał. Słyszałam jedynie szum padającego deszczu i podmuchy wiatru. Bicie serca dosłownie dudniło mi w uszach. Czułam, jak pulsowały mi skronie.

Alone||Alan Walker [w trakcie poprawek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz