Koniec przyjaźni❤

98 8 0
                                    

*SAMANTHA*

Po wczorajszym wieczorze nad jeziorkiem byłam wykończona. Miało być dziesięć minut a zeszło może z dwie godziny, ale nie żałuję, bawiłam się swietnie.

- Hejoo!- zadarła się Melisa z entuzjazmem, ja niestety nie mogłam być dzisiaj taką optymistką jak ona.

- No hej- odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem, zraziło mnie do niej to, że podrywa nauczyciela. Nie to żebym ja była lepsza ale nie mówię mu że ma DUŻE MIĘŚNIE... a wręcz przeciwnie...

- Coś się stało?- zapytała zmartwiona, zawsze potrafi poznać kiedy jest coś nie tak... tym razem nie było inaczej.

- Nie... wszystko jest dobrze, po prostu nie mam siły i jestem zmęczona- skłamałam choć co prawda zmęczona trochę byłam

- Słuchaj- zaczęła niepewnie temat- ostatnio wogóle nie spędzałyśmy ze sobą czasu, nie sądzisz, że trzeba to nadrobić?- wyraźnie się uśmiechnęła

Nie jestem pewna co do tego, wiem że to jest moja przyjaciółka, znam ją jeszcze od małego kurdupla ale... no nie wiem, chyba jeśli by jej się Shawn podobał to by mi powiedziała no nie?

- Hm.. no racja... ale wiesz- spojrzałam na nią zakładając buty- mam kiepskie oceny z matmy... teraz ciągle mam korki, a wiesz jacy są moi rodzice, nic tylko nauka, jest mi ciężko

- No weź... nie daj się prosić- uderzyła mnie w ramie uśmiechając się

- Okej...- westchnęłam z bezsilności, nie chciało mi się z nią kłócić- ale dziś nie mogę...- co by tu na szybko wymyślić- dzisiaj mam korki z matmy- o tak! To chyba dobra wymówka

- Do kogo chodzisz na te korki?- zapytała najwyraźniej zszokowana, no tak... zapomniałam! Przecież jej się nie pochwaliłam, że chodzę na korepetycje do naszego kochanego Pana Mendesa a tak bardziej tooj chodzi do mnie, żeby mnie mnie uczyć, a nie ja do niego

- Do Pana Shawna- sama nie wiem czemu ale powiedziałam to z dumą w głosie

- Czy to o mnie mowa? - zapytał trzeci głos, Shawn pojawił się tuż obok nas.. nawet nie wiedziałam jak się mam przy nich zachowywać

Shawn, który mnie całuje bajeruje czy też wykorzystuje- jeden chuj

Melisa- przyjaciółka która podrywa mojego... kurwa! Jakiego mojego.. która podrywa Mendesa i nawet nie wie co nas łączy!

IDEALNE POŁĄCZENIE

- Można tak powiedzieć- bez namysłu odpowiedziałam

- O Panu zawsze jest wiele do mówienia- odezwała się ta suk... znaczy Mel

- Ahh tak... chciałem was tylko poinformować, że dzisiaj musicie zostać ze mną bo potrzebuje waszej pomocy- zastanawiałam się dlaczego akurat naszej i oco chodzi- ponieważ jesteście obydwie obok siebie w dzienniku a że tym razem padło na was to wy mi pomożecie, chodzi o zorganizowanie akademii- uśmiechnął się do mnie a na mojej twarzy od razu pojawił się rumieniec co nie uszło uwadze mojej przyjaciółeczce- liczę na was- dodał po czym odszedł w nieznanym mi kierunku... zajebiście... zostaw mnie tu teraz samą z tą nadentą kobitą która będzie mnie o wszystko wypytywać. Wielkie dzięki za wdparcie!

Chciałam odejść ale ręka Mel mnie powstrzymała

- On ci się podoba?- zapytała unosząc brew, zawsze robiła to gdy była zła... i jest zła tylko oco?

- Żartujesz?!

- Widziałam jak się na niego patrzysz! Zawsze musisz mieć to co ja?! - wykrzyczała nie panując nad nerwami

- Ty niczego nie masz... a już na pewno nie jego- byłam opanowana, mój spokój ducha mnie nie zawiódł, nie jestem siksą jak ona...

- Myślisz że jak pomachasz przed nim swoimi cyckami których nie masz to zwróci na ciebie uwage? Śmieszne- zaśmiała się z sarkazmem

- Ale mi cię szkoda... zabujałaś się w kimś nieosiągalnym i co- jebana suka, nie wiedziałam że może być taką zdzirą- pójdziesz do niego, zaczniesz się kleić i mówić jakich to on nie ma dużych mięśni?

Nagle chyba do niej dotarło, że widziałam wtedy jak się do niego kleiła, przynajmniej tak wnioskuje z jej miny.. była bezcenna

***
- Więc pomóżcie mi roznieść te plakaty- oznajmił Shawn no naszej dwójki... dziwnie się czułam ze świadomością, że straciłam najlepszą przyjaciółkę a nauczyciele który jej się podoba mówi że go pociągam

- Oczywiście- odpowiedziała Melisa, miało wyjść to słowo pociągająco a wyszło jak zawsze... żałośnie

Gdy zaniosłyśmy plakaty oczywiście powróciłyśmy na sale, nasz ukochany nauczuciel chyba zauważył, że coś jest nie tak bo nam się intensywnie przyglądał a my po wcześniejszej kłótni nie wymieniłyśmy między sobą ani jednego słowa.

Trzeba było załatwić jeszcze dwie rzeczy... szpilki i kartony do ozdób, jako, że nie chciało mi się przebywać ani oddychać tym samym powietrzem co Melisa postanowiłam przynieść brakujące rzeczy... dosyć sprawnie mi poszło uporanie się z nimi i po kilku minutach znowu byłam na sali

- Wiem, że tego chcesz- Ta suka usiadła na jego kolanach po czym wtopiła się w jego usta, widziałam wszystko... wiedziałam, że jestem zabawką... mimo, że to tylko nauczyciel i że mi nawet na nim nie zależy to mocno mnie to zabolało.

Upuściłam rzeczy które z chukiem spadły na podłogę, od razu obydwoje się ocknęli i odsunęli od siebie. Miałam w oczach łzy a na sercu gorycz

Byłaś zwykłą zabawką, nic nie wartą szmatą...- mówiłam sama do siebie

Mendes szybko oprzytomniał i ruszył szybkim krokiem w moim kierunku

- Sam- zawołał... ale nie słuchałam go, jedyne co czułam to ból i łzy spływające mi po policzkach, jak mogłam być taka naiwna i tak łatwo dać się nabrać

Wybiegłam ze szkoły cała zapłakana, szczęściem było jednak to, że już nikogo nie było na terenie szkoły... jedyne czego teraz pragnęłam to wrócić do domu i tak też zrobiłam

Never Be Alone // Shawn Mendes ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz