II Ten, z powrotem do początku

417 35 13
                                    

- Wow. Gdzie się tego nauczyłeś? - Davina spojrzała ze zdziwieniem na Deana, który początkowo zwinnie wygiął kawałek cienkiego drutu wyciągniętego z kieszeni, a później zaczął wsuwać go do dziurki od klucza, przekręcając go pod różnymi kątami.

- Zawsze lubiłem robótki ręczne - odparł od niechcenia, po czym zerknął z zawadiackim uśmiechem w stronę dziewczyny. - W szkole mówili na mnie Deano Zwinne Palce.

- Jezu... - Blondynka skrzywiła się słysząc jego słowa, a Sam nie skrywał nawet zażenowania.

- I voila! - powiedział starszy łowca naciskając na lekko zardzewiałą klamkę, po czym uchylił białe drzwi. Zwinny Dean nie wypadł z roli - dodał zadowolony.

- Stary, nikt cię tak nigdy nie nazwał - odparł Sam, który pchnął lekko drzwi ramieniem i po cichu wszedł do środka, schodząc po niewielkich schodkach w coraz większa ciemność. Dean zmarszczył brwi i spojrzał nieco zmieszany w stronę coraz mniej widocznego brata.

- Nieprawda... - odparł w końcu z niezadowoloną miną, nie mogąc znaleźć lepszej odpowiedzi, po czym ruszył w dół po schodkach. - Zostań na górze - powiedział w stronę dziewczyny, gdy podobnie jak Sam zniknął już w całkowitej ciemności.

- Ta... - szepnęła schodząc na dół i zamykając za sobą drzwi.

Gdy Sam poczuł opór na wystawionej przed siebie dłoni, przesunął ją po omacku w lewą stronę i nacisnął klamkę, gdy w końcu udało mu się ją odnaleźć. Początkowo wystawił lufę pistoletu przez niewielką szparę pomiędzy drzwiami a futryną, obserwując czujnie niewielki korytarz oświetlony jedynie blaskiem księżyca, padającym przez okno. Gdy okazał się zupełnie pusty, pchnął mocniej drzwi otwierając je na oścież, jednocześnie celując w drugą stronę korytarza, w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia.

- Czysto - szepnął.

- Jedyne zejście na dół prowadzi przez spiżarnię. Zajmuje niemal całe piętro. - Davina wskazała na kurtynę z koralików.

- Bądźcie czujni. Wampir może być wszędzie - dodał Dean. - Prowadź Sam, blondyna w środku, a ja osłaniam tyły.

Dziewczyna przekręciła oczami słysząc słowa łowcy, lecz bez sprzeciwu wykonała jego polecenie. Sam zgarnął dłonią zasłonę z koralików, które obiły się od siebie niemal niesłyszalnie i wszedł do kolejnego ciemnego pomieszczenia, oświetlonego księżycowym blaskiem, lecz tym razem łuna światła była jeszcze mniejsza gdyż wysokie kartony z koncentratem pomidorowym, przetworami i innymi ciężkimi słojami stały poustawiane niemalże do sufitu. Davina skrzywiła się, gdy usłyszała cichy zgrzyt drewnianej podłogi pękającej pod jej stopą. Mimo to zagrożenie nie nadeszło.

- Policja odjeżdża - szepnął Sam, zerkając przez niewielką szparę odsłaniającą skrawek okna.

- Im mniej ludzi, tym lepiej - odparł Dean, ostrożnie oglądając się za siebie.

Młodszy łowca bezszelestnie przedostał się na drugi koniec pokoju, kierując się do schodów, na końcu których stały zamknięte drzwi. Odliczył do trzech i zwinnym ruchem pchnął je, od razu celując w stronę ewentualnego zagrożenia, które wciąż nie nadchodziło. Do czasu...

- Stój! - krzyknął, gdy jadący po ulicy samochód oświetlił pomieszczenie, jednocześnie ukazując podłużny cień osoby skrywającej się przy ścianie.

- Spokojnie, kochaniutki - odparł wysoki mężczyzna, wychodząc na bardziej oświetloną część spiżarni. - Nie spodziewałem się gości o tej porze - dodał, podnosząc ręce w poddańczym geście, gdy cała trójka pojawiła się w pomieszczeniu, a łowcy celowali wprost w jego klatkę piersiową, jednocześnie sięgając po maczety zawieszone przy pasach.

Hunting For Soul                         || Supernatural ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz