Ten, w którym Davina opowiada swoją historię

1.4K 132 47
                                    

Zakłopotany Dean podrapał się po karku, lecz gdy tylko usłyszał śmiech dziewczyny kącik jego ust podniósł się, ukazując uśmiech zmieszany z ulgą.

- Zjesz coś? - zapytał Sam, który odłożył dokumenty na stertę papierów.

Mimo że Davina nie jadła niemal cały dzień, zaprzeczyła ruchem głowy. Chciała, aby bracia Winchester jak najszybciej zajęli się tym, do czego byli jej potrzebni, a gdy tylko uda im się zdjąć klątwę zniknie gdzieś na drugim końcu świata, gdzie żaden pirat ani demon jej nie znajdzie.

- Zabierzmy się za to co jest naprawdę istotne - powiedziała, po czym podeszła do stolika, przy którym siedział Sam.

- W takim razie zacznijmy od tego, co jest najbardziej oczywiste - oznajmił Dean, podsuwając krzesło w stronę dziewczyny. - O jaką klątwę chodzi?

Nastała cisza, podczas której bracia wpatrywali się w Davinę z oczekiwaniem. Dziewczyna opuściła wzrok na blat stołu, przegryzła dolną wargę i założyła niesforny kosmyk włosów za ucho.

- Wszystko zaczęło się w XVIII wieku, na terenie Port Royal - mówiąc to, podniosła zielone oczy, wpatrując się w zaciekawionych braci. - To właśnie tam kwitła żegluga i handel morski. Za czasów swojej świetności miasto uchodziło za najbardziej wpływowe na terenie Jamajki. Przyciągało wielu handlarzy, szmuglerów, fałszerzy, wichrzycieli, szulerów, manipulatorów...

- Okej. Myślę, że załapaliśmy o co chodzi. Miasto przyciągało samych dupków - Dean przerwał jej wyliczankę. Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i spojrzała wprost w jego oczy.

- To mało powiedziane. Port Royal przyciągał najgorsze szuje chodzące po tej ziemi. Nie trzeba było długo czekać, aby pojawił się tam również mój ojciec - żachnęła się pod nosem.
Dean słysząc słowa Daviny zachłysnął się piwem, które właśnie wlał do ust.

- C...Co?! - zapytał wciąż odkaszlując i stukając się w klatkę piersiową.

- Port Royal przyciąga....

- Nie, to później - znów wtrącił się pomiędzy słowa.

- Mój ojciec również się tam pojawił - powtórzyła.

- Twój ojciec? - zapytał zdziwiony.

- Taaa... Do ludzi honoru to on nie należał... - wzruszyła ramionami.

- Jakim cudem twój ojciec żył w osiemnastym wieku, a ty hmmm... No nie wiem... Na przykład nie leżysz od ponad dwustu lat zakopana głęboko pod ziemią? - udał, że się zastanawia.

- Normalnie powiedziałabym coś w stylu „stary, nie możesz tak po prostu pytać ludzi dlaczego nie są martwi", ale w tym przypadku sam chętnie poznam odpowiedź - zawtórował mu młodszy brat.

- Do tego właśnie zmierzam - mówiąc to przekręciła oczami. - Mój ojciec przypłynął do Ameryki, aby rozpocząć tam życie od nowa. W Europie ścigały go służby królowej po tym jak nie odprowadzał podatków. Szybko dorobił się wielkiego majątku na handlowaniu towarami sprowadzanymi ze starego kontynentu. No, a przynajmniej taka była oficjalna wersja... – Davina usiadła na krześle i pochyliła się w stronę stołu, kładąc złączone dłonie na blacie. – Wdał się we współpracę z piratami. Oni plądrowali statki, a on sprzedawał ich towary, oddając im niemal całą zarobioną sumę, lecz mimo to taki układ i tak był dla niego korzystny. Oczywiście tylko przez chwilę, bo prędzej czy później ich wspólnicy kończyli z podciętymi gardłami i rozkradzionym majątkiem. Przez bezmyślność ludzi Port Royal stało się pożywką dla piratów. Prawdziwi przedsiębiorcy, którzy skupowali towary od ojca i innych kupców przestali pokazywać się w tym zapomnianym przez Boga miejscu, lecz dla piratów i tak nie był to żaden argument przed ściągnięciem haraczu. Pojawiali się co kilkanaście dni, gdy musieli uzupełnić zapasy na statkach - uśmiechnęła się, przypominając sobie jak przyglądała się z ukrycia mężczyznom, którzy wnosili na pokład skrzynie pełne mięsa i owoców, lecz i tak najwięcej zajmowały galony rumu. - Mój ojciec uważany był za jednego z najbardziej wpływowych handlowców w Port Royal. Jego motto brzmiało jak cię widzą tak cię piszą i trzymał się tego przez całe życie – gdy stawiał ogromy dom, na którego utrzymanie nie było go stać, gdy chodził w strojach, które po sprzedaniu mogłyby wyżywić całą rodzinę przez miesiąc... Był głupcem, którego nie obchodziło nic oprócz sakwy pełnej monet. No może oprócz matki... Podobno ją kochał - wzruszyła ramionami. - Sama nigdy jej nie poznałam. Umarła zaraz po moim porodzie - dodała, wpatrując się w swoje dłonie.

Hunting For Soul                         || Supernatural ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz