1

1.3K 120 194
                                    

15.12.2018 (sobota)

Stał na mrozie, lekko trząsł się z zimna i czekał na swojego głupiego, młodszego brata. Ten idiota znowu się spóźnia. Westchnął cicho i szczelniej owinął się czerwono-czarnym szalikiem, chowając w nim usta oraz odrobinę czerwony nos. Lekki wiatr rozwiewał śnieg, który nieproszony dostał się w jego blond włosy. Szmaragdowe tęczówki chwilę obserwowały przechodzących obok ludzi. Jednak stwierdził, że są oni zbyt nudni dla jego oczu. Dlatego jego wzrok powędrował na małe drzewko, posadzone tam nie dawno. Było jeszcze młode i dopiero się rozwijało. Ciekawe czy przeżyje zimę.
Nagle poczuł jak ktoś obejmuje go od tyłu i mocno do siebie przytula.

- Hello Artie! - krzyknął młody chłopak, za jego plecami.

- Puść mnie idioto. Znowu się spóźniłeś - powiedział Arthur z wyrzutem.

- Przepraszam, korki były. - Wyższy puścił Arthura i stanął na przeciw niego.

- Lepszej wymówki nie mogłeś wymyślić? - spytał niższy z lekkim uśmiechem.

- Nie za bardzo. - Alfred uśmiechnął się lekko.

- A tak naprawdę co robiłeś?

- Miałem randkę z McDonaldem. - odparł szeroko uśmiechnięty.

- Jak zawsze. - stwierdził Arthur wyciągając dłonie z kieszeni.

- To po co pytasz?

- Myślałem, że przez te kilka miesięcy coś się zmieniło.

- Jest jak zawsze, a u ciebie?

Niższy spojrzał w górę. Widział tylko szare chmury, obejmowały one cały obszar nieba, który był w stanie zobaczyć. Padał śnieg, jednak nie było go dużo, zresztą jak zawsze w Londynie.

- U mnie... W zasadzie nic się nie zmieniło. Myślę, że to lepiej. - stwierdził cicho Arthur.

- A jak z dziewczynami? - Alfred sugestywnie poruszył brwiami.

- A co ma być? Nic. Czuje, że jeśli pojawiłaby się jakaś dziewczyna, moje życie obróciło by się do góry nogami. - odpowiedział blondyn cały czas patrząc w górę. - A nie chce zmieniać swojego życia, jest mi dobrze tak jak jest. A ty?

- Jasne. Wiesz, mi by się przydała dziewczyna. Zresztą przyjechałem tu nie tylko do ciebie, może uda mi się kogoś tu poznać.

- Z tym twoim brzuchem na pewno kogoś znajdziesz. - Arthur cicho prychnął pod nosem.

- Będę chodził na siłownie bro. - niższy spojrzał na Alfreda.

- Jakoś trudno mi uwierzyć. - zielonooki uśmiechnął się delikatnie.

- Może chodźmy już do ciebie, zimno jest.

- Możemy iść.

Byli już prawie pod mieszkaniem Arthura, który szukał w kieszeniach swoich kluczy do mieszkania. Cholera, gdzie one ? Podniósł na chwilę wzrok, dosłownie na chwilę. Kilka metrów od siebie zobaczył wysoką kobietę o falowanych, blond włosach, które sięgały jej do barków. Miała w nich śnieg, co zdaniem Anglika dodawało jej pewnego rodzaju uroku. Dumnym krokiem spacerowała przed siebie, uśmiechając się przy tym do przypadkowych przechodniów. Chciał przyjrzeć się jej twarzy, lecz była zbyt daleko. Widział tylko jej uśmiech, piękny i szczery. Wyglądała zwyczajnie, więc dlaczego tak bardzo zwróciła uwagę Arthura?

Jak Myślisz Co Wydarzy Się Jutro? |FrUkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz