19.12.2018 (środa)
Arthur wrócił do salonu z kubkiem ciepłej herbaty w ręce. Był u znajomego zaledwie drugą godzinę, a czuł zmęczenie, jakby siedział czwartą godzinę z Alfredem, nad jego zadaniem domowym z matematyki, gdy ten był w siódmej klasie. Na samo wspomnienie lekko sie skrzywił, nie lubił matematyki, ani nie wspominał swoich ocen z tego przedmiotu zbyt dobrze. Zdecydowanie był humanistą i nie dało się z tym nie zgodzić. Podszedł do stołu, po czym postawił na nim kubek w niebiesko-białe poziome pasy. Odsunął od mebla krzesło i przysunął je bliżej Francuza, by móc bez problemu patrzeć na tekst. Usiadł i wziął w dłonie ciepły kubek, po czym zaczął powoli sprawdzać wzrokiem efekt wypocin Francisa.
- Co o tym myślisz? - spytał starszy, przerywając niepokojącą go ciszę ze strony Arthura.
- Jest dobrze. - powiedział szybko i upił mały łyk gorącego napoju - są błędy stylistyczne, ale już się nie czepiam.
- Mógłbyś pomóc mi je poprawić? - spytał Francuz, mając nadzieję na trochę szerszą interakcję z towarzyszem, niż zwykła rozmowa. Przypadkowe spotkanie ich dłoni, wcale nie przeszkadzałoby wyższemu, a wręcz przeciwnie, był pewny, że spodobało, by mu się to.
- Lepiej poprawiać, gdy będziesz pewny, że skończyłeś. Unikniemy dzięki temu marnowania czasu na dodatkowe poprawki.
- No dobra, skoro tak mówisz... - Francis wrócił do szybkiego wciskania klawiszy, próbując przy tym nie skupiać się za bardzo na uroczym chłopaku, którego miał na wyciągnięcie ręki.
Cisza między nimi nie była z tych krępujących, oboje raczej nie mięli zamiaru się odzywać. Francuz pogrążony był w pracy, a Anglik w swoich własnych myślach. Jednak zanim herbata Arthura zdążyła wystygnąć, Francis postanowił przerwać tę ciszę:
- Myślisz, że... - Francis chciał o coś spytać, jednak przerwał mu głos jego towarzysza.
- Kurwa! Fran! - krzyknął Arthur i odłożył kubek na stół. Starszy szybko odwrócił głowę w stronę znajomego i cicho się zaśmiał - to nie jest śmieszne!
- Byłeś tak pogrążony w swoich myślach, że wystraszył cie mój głos i wylałeś na siebie herbatę. To jest śmieszne. - odparł Francis, uświadamiając sobie, że towarzysz właśnie zdrobnił jego imię. Zignorował to i spojrzał na mokrą plamę na białej koszuli - chodź ze mną.
Francis wstał z krzesła, a niski blondyn zrobił to samo. Ruszyli w stronę jasnych, drewnianych schodów, prowadzących na wyższe piętro. Gdy tylko znaleźli się w sypialni Francisa, ten odezwał sie pierwszy, otwierając przy tym sporą drewnianą szafę z lustrem pośrodku:
- Ściągaj koszulę.
Arthur spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale zrobił co starszy kazał, w końcu nie miał zamiaru chodzić w poplamionej koszuli. Powoli zaczął odpinać małe guziki, a po chwili uświadomił sobie, że nie ma nic pod nią. Nie wiedział dlaczego ten fakt go tak zestresował, ale z lekko trzęsącymi się dłońmi ściągnął z siebie koszule i przeszedł po nim dreszcz spowodowany nagłym przypływem zimna. Francis wyciągnął z szafy, małą już na niego szarą bluzę z kapturem, bez zamka, a na niej była nadrukowana nazwa jednego ze sławniejszych zespołów rockowych i podał ją znajomemu. Spojrzał na niższego i delikatnie sie zarumienił. Arthur patrzył zamyślony w panele, a starszy skorzystał z okazji i szybko mu się przyjrzał. Na brzuchu były widoczne delikatne zarysy mięśni, ręce nie były dwoma patykami, jak Francuz z początku sobie wyobrażał. Było widać, że Arthur ćwiczył i to Francisa cieszyło, co wydało mu się bardzo dziwne.
- Trzymaj. - powiedział, a niższy podniósł wzrok i wziął od znajomego bluzę - ciekawe co jeszcze się dzisiaj stanie. Najpierw ty sie przewróciłeś, później ja spadłem z krzesła, teraz wylałeś na siebie herbatę. Muszę przyznać, że chyba mamy jakiegoś pecha.
- Chyba przechodzenie pod drabiną, gdy tu do ciebie szedłem nie było zbyt dobrym posunięciem. - Arthur zaśmiał się cicho, ubierając bluzę, a Francis spojrzał na niego z uśmiechem - o co chciałeś wcześniej zapytać?
Arthur szybko rozejrzał sie po sypialni. Duża drewniana szafa z lustrem była odzielona od dwuosobowego łóżka o drewnianej, ozdobionej w drobne kwiaty ramie, niewielką, drewnianą szafką nocną z trzema szufladami, była na niej biała kartka papieru zapisana tylko do połowy, czarny długopis i mała, szara lampka nocna.
- Hm? Ah tak, chciałem spytać o to czy myślisz, że czytelnikom spodoba się lekka zmiana stylu. - odparł szybko, a po chwili dodał z uśmiechem - ale mam jeszcze jedno pytanie. Fran? Co ci się wzięło na zdrobnienia, Artie?
- Wybacz, to było nieświadome. - odpowiedział szybko lekko zestresowany Arthur.
- Nic się nie stało, jeśli chcesz możesz tak do mnie mówić, gdy nie jesteśmy w pracy. - Francis podszedł do mężczyzny i poklepał go po ramieniu - daj koszulę, wrzucę ją do parlki i zdąży wyschnąć zanim wyjdziesz, a teraz wracamy do pracy.
- To ty pracujesz, ja tylko cię pilnuje. - wtrącił Anglik i podał mu ubranie, gdy oboje wyszli z pokoju.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi tym pomagasz. - stwierdził starszy, gdy schodzili na niższe piętro po schodzach - uważaj na siebie, żebyś znowu czegoś sobie nie zrobił.
- Tym razem to twoja kolej na zrobienie sobie czegoś. - Arthur zaśmiał się
- A no tak, zapomniałem, że twój pech przeszedł też na mnie.
______________
Instagram wciąż jest aktywny:
Agent069Czasem wstawam rysunki, zdjęcia oraz można zadawać mi pytania, nawet ze mną popisać. Przy okazji można sie o mnie czegoś dowiedzieć. Jeśli chcecie to zapraszam.
Jak są błędy to można śmiało poprawiać, byłbym bardzo wdzięczny ^^
CZYTASZ
Jak Myślisz Co Wydarzy Się Jutro? |FrUk
Fanfiction[Zakończona] Arthur skupiał się wyłącznie na swojej pracy i nigdy nie miał czasu na umawianie się z dziewczynami, czy chociażby zwykłe flirtowanie. Nie miał też na oku żadnej dziewczyny, co lekko niepokoiło jego brata Alfreda. Rozmowa z nim, dała Ar...