16.12.2018 (niedziela)
Francuz spojrzał na twarz Anglika do połowy schowaną w szaliku i delikatnie się uśmiechnął.
- Musimy to kiedyś powtórzyć.
- Ta, jasne. - nagle Arthur wpadł na pewien pomysł - masz jakieś plany za tydzień?
- Nie. - spytał Francis, patrząc uśmiechnięty przed siebie.
- Lubisz superbohaterów? - spytał zielonooki, a pytanie wydało się dla Francuza trochę dziwne.
- Jakoś często nie oglądam takich filmów, więc nie. - odparł mu wyższy - czemu pytasz?
- Wiesz idealnie się składa. Mój brat chce iść ze mną na jakiś film do kina, a ja nie mam zamiaru tam iść. - Arthur bardziej schował swoją twarz w szalik, żeby nie było widać jego lekkich rumieńców wywołanych zimnem i lekkim zawstydzeniem - może chciałbyś... Dotrzymać mi towarzystwa?
- Jasne, bardzo chętnie.
- Dziękuje. - powiedział cicho Arthur, a po chwili dodał - już jesteśmy.
- Które piętro?
- Nie powiem ci, bo mi się do mieszkania jeszcze włamiesz.
- Skoro nie chcesz żebym się włamywał, możesz mnie zaprosić.
- Tak i co jeszcze?
- Zrobisz mi kawy.
- W twoich snach. - Francis cicho się zaśmiał - no co?
- Nic takiego. - niebieskooki uniósł dłoń i położył ją na głowie niższego.
- Zabieraj tą rękę. - powiedział Arthur i podniósł głowę do góry.
- Strzepuje ci śnieg z włosów, mój drogi.
- Nie potrzebuje tego. - odparł blondyn.
Francis spojrzał na twarz znajomego. Jego ręka dalej była na głowie niższego, a oboje patrzyli się sobie w oczy. Z ust Francuza zszedł uśmiech, ledwo powstrzymywał swoje usta przed otworzeniem się. Jak można być tak uroczym? Policzki Arthura, były czerwone z zimna (bądź z zawstydzenia), tak samo jak jego nos. Szmaragdowe oczy patrzyły na niego z lekkim oburzeniem. Włosy, w które wplątały się płatki śniegu lekko powiewały na zimnym wietrze.
- Francis? - z zamyślenia wyrwał go głos Arthura.
- Oui?
- Zabierzesz tą rękę? - spytał Anglik.
- Tak, już. - Francis posłusznie zabrał dłoń, a na jego twarzy znów zagościł uśmiech - do zobaczenia za tydzień.
- Do zobaczenia.
Francis odwrócił się i ruszył przed siebie chowając dłonie w kieszeniach. Arthur jeszcze chwilę na niego patrzył, po czym zdał sobie z czegoś sprawę. Ta kobieta, którą wczoraj widziałem... To tak na prawdę był Francis? Szybko wszedł do klatki i ruszył po schodach do swojego mieszkania.
♪
- Jak było na randce? - w drzwiach mieszkania przywitał go Alfred.
- To nie była randka, zwykłe spotkanie. - odpowiedział szybko Arthur i ściągnął swój szalik.
- Mówiłeś, że idziesz na spotkanie z dziewczyną, a nie z facetem co chce być jak Konchita.
- Nie rozumiem o czym mówisz. - odpowiedział Arthur ściągając buty.
- O tym, że widziałem kto cię odprowadza.
- I co w związku z tym?
- Okłamałeś mnie. - stwierdził urażony Alfred.
- Nie do końca.
- To znaczy?
- Chciałem iść na spotkanie z dziewczyną, okazało się, że jest chłopakiem. - odpowiedział zgodnie z prawdą Arthur.
- Uważaj, bo ci jeszcze uwierzę.
- Nie musisz mi wierzyć. O której chcesz iść do tego kina? - zielonooki sprawnie zmienił temat.
- Czyli idziemy? Super! Idę zarezerwować nam miejsca. - odparł z entuzjazmem wyższy.
- Zarezerwuj trzy miejsca.
- Ale... Jak to? - spytał Alfred, a z jego twarzy zniknął wcześniejszy uśmiech.
- Chce zabrać kogoś jeszcze. - odpowiedział mu szybko Arthur i ruszył do kuchni.
- Kogo?
- Francisa, tego co mnie odprowadzał.
- Ale... Niech ci będzie. - Alfred ruszył do pokoju i włączył laptopa.
Młodszy był widocznie zawiedziony. Miał zamiar spędzić czas ze swoim bratem, a ten nagle znajduje sobie znajomego. Równie dobrze mógłby teraz wrócić do swojego domu w Ameryce i spędzać ten czas z przyjaciółmi. Ciężko było mu to przyznać, ale był trochę zazdrosny.
♪
Francis jak tylko wszedł do swojego mieszkania, prędko ściągnął kurtkę i szybko ruszył do swojego pokoju. Rzucił się plecami na łóżko i przyłożył zimne dłonie do rozpalonej twarzy. Wywołało to u niego lekki ból w postaci pieczenia. Po chwili zaśmiał się dość głośno. Głupek. Westchnął cicho i zabrał dłonie z twarzy. Rozejrzał się po swoim pokoju. Ściany miały miłe jasno fioletowe barwy, a meble były z jasnego drewna. Po podłodze były rozrzucone ubrania jego oraz jego gości. Którzy zostawili je tu podczas licznych imprez. Myśli Francuza błądziły po jego głowie bez żadnego celu. Nie chciał myśleć o niedawnym spotkaniu z Arthurem. Obawiał się tego najgorszego.
♪
Anglik pił jedną ze swoich ulubionych herbat i oglądał program dokumentalny w telewizji. Siedział na kanapie pod ciepłym kocem. Natomiast obok niego Alfred przeglądał internet i czytał bratu najciekawsze jego zdaniem artykuły. Były to artykuły typu „Zwiastun najbardziej wyczekiwanej serii pojawi się już jutro.". Młodszy z braci tak bardzo się tym ekscytował, że nawet nie zauważył dość istotnego faktu. A mianowicie, jego brat wcale go nie słuchał. Arthur również nie za bardzo skupiał się na programie. Myślami dalej był w kawiarni, w której poznał Francuza. Analizował swoje wypowiedzi oraz wypowiedzi znajomego, czując że mógłby znaleźć jakąś przydatną informacje. Jednak nic takiego nie znalazł. Jedynie zrozumiał, że Francuz zawsze będzie Francuzem i każdy z nich ma dwuznaczne myśli, bądź wypowiedzi.
Gdy tylko skończył swoją herbatę poczuł pewnego rodzaju pustkę. Wstał i ruszył do kuchni zrobić sobie kolejną. Zalał wodą torebkę czarnej herbaty i wrócił do pokoju, gdzie Alfred cały czas gadał do siebie. Usiadł na kanapie i powoli pił herbatę. Tym razem skupił się na programie, który był aktualnie w telewizji. Po krótkiej chwili zamknął zmęczone oczy i zasnął.Alfred spojrzał na swojego brata i się uśmiechnął. Odłożył laptopa i wziął Arthura na ręce. Jedną rękę miał pod jego plecami, a drugą pod kolanami. Zaniósł go do jego pokoju i położył ostrożnie na łóżku. Okrył go kołdrą j się wyprostował.
- Tylko się nie zakochaj. - powiedział i wyszedł z pokoju brata.
CZYTASZ
Jak Myślisz Co Wydarzy Się Jutro? |FrUk
Fanfiction[Zakończona] Arthur skupiał się wyłącznie na swojej pracy i nigdy nie miał czasu na umawianie się z dziewczynami, czy chociażby zwykłe flirtowanie. Nie miał też na oku żadnej dziewczyny, co lekko niepokoiło jego brata Alfreda. Rozmowa z nim, dała Ar...