10

404 64 8
                                    

19.12.2018 (środa)

Arthur i jego dusza perfekcjonisty nie potrafili wysiedzieć w miejscu, gdzie nic nie ma swojego miejsca i wszystko wala sie po całym salonie. Spojrzał na skupionego Francuza, który wpatrywał się w ekran laptopa i stwierdził, że blond włosa panienka nie obrazi się jakby ktoś mu tam posprzątał. Wstał z śnieżnobiałej kanapy i zaczął zbierać czarne, plastikowe pudełka z folią po jedzeniu rozrzucone po całym pomieszczeniu.
Francis podniósł na chwilę wzrok, by spojrzeć na siedzącego na przeciwko Arthura, jednak zamiast Anglika zobaczył tam tylko białą kanapę. Rozejrzał się po salonie i zobaczył jak Arthur z czarnymi pudełkami zmierza prosto do kuchni.

- Co robisz? - spytał gapiąc się w swojego gościa ze zdziwieniem.

- Nie mogę patrzeć na ten syf. Jak ty tu możesz pracować? Skoro na razie i tak ci nie pomagam to chociaż to posprzątam. - odparł i nie czekając na odpowiedź ruszył do kuchni, nie patrząc pod nogi.

Postawił stopę na jednej z kartek, a po chwili dało się usłyszeć huk. Francis szybko wstał mijając drukarkę i podszedł do siedzącego na podłodze Arthura. Pudełka były porozrzucane wokół Anglika, a zdradziecka kartka podsunęła sie trochę bardziej w stronę kuchni.

- Nic ci nie jest? - Francuz ukucnął przy Arthurze, którego tyłek zaliczył bolesne spotkanie z brązowymi panelami.

- Dlatego powinieneś tu posprzątać. - powiedział poszkodowany, patrząc w zatroskane fioletowe oczy, lecz odwrócił wzrok równie szybko, jak szybko na niego popatrzył.

- Zrobimy tak, że razem to posprzątamy, a potem pomożesz mi z rozdziałem.

- Ty to sam powinieneś sprzątać, a ja jestem beznadziejny jeśli chodzi o romanse, ale niech ci będzie.

Francis wstał i wyciągnął rękę do Arthura, który nie myśląc co robi ją złapał i pozwolił znajomemu pomóc w podniesieniu swojego tyłka z podłogi, z którą zdążył się już zapoznać.

- Lekki jesteś. - stwierdził wyższy, gdy tylko Anglik stał już na własnych nogach.

- To dlatego, że jak jestem sam nie zawsze chce mi się gotować. - powiedział i ugryzł sie boleśnie w język. Wcale nie chciał tego powiedzieć, po co ktoś taki jak Francuz miał wiedzieć o tym co robi, a czego nie?

- Czyli mało jesz? - spytał wyższy.

Arthur nie odpowiedział, ponownie zaczął zbierać z podłogi czarne pudełka, a w myślach wyzywał się od idiotów. Natomiast Francis stwierdził, że skoro mężczyzna nie chce mu nic powiedzieć, to nie powinien dopytywać, myślał, że nie powinno go to obchodzić, przecież tylko razem pracowali. A jednak czuł sie dziwnie z myślą, że asystent pomija swoje posiłki. Starszy pomógł w zbieraniu pudełek i po chwili oboje zmierzali do kuchni, by wyrzucić je do czarnego kosza pod zlewem.
W drodze powrotnej Francis rzucił tylko:

- Tym razem uważaj i patrz pod nogi.

Odpowiedziała mu jedynie cisza, którą Francuz tak bardzo chciał przerwać. Chciał z nim porozmawiać, tylko nie wiedział o czym. Może i spędzili razem świetnie czas na pierwszym spotkaniu, ale gdy okazało się, że razem pracują tematów do rozmów jakby nagle ubyło. Albo zwyczajnie bali się nawiązywać głębszą znajomość.

Uporali się z kartkami po niecałych dwudziestu minutach. Były posortowane, a te które były oblane kawą wyrzucili. Arthur twierdził, że przydałoby się tam jeszcze chociaż zamieść, jednak Francis na swoje szczęście, szybko odciągnął go od tego pomysłu. Usiadł na krześle i popatrzył w ekran laptopa. Anglik stanął za nim.

- To w czym mam pomóc? - spytał pochylając się delikatnie, co poskutkowało tym że miał usta strasznie blisko ucha, które ukryte było pod blond lokami.

- Próbuję napisać kontynuację książki "Srebrna róża", masz może pomysł jakby rozwinąć ten wątek, gdzie siostra głównej bohaterki ma romans z barmanem?

- Przybliżysz mi fabułę tego twojego romansidła? Nie czytałem go, skąd mam cokolwiek wiedzieć? - Francis zamknął oczy i westchnął cicho, gdy tylko ciche słowa Arthura dotarły do jego ucha.

- Nie czytałeś książek wielkiego mistrza romansów? - spytał ze spokojem Francuz.

- Nie czytam romansów. - odpowiedział szybko.

- W takim razie masz dużo do nadrobienia. - Francis wstał z białego krzesła i podszedł do sporej półki z książkami. Wyciągnął z niej kilka książek, po czym wrócił do Arthura i mu je wręczył - masz to przeczytać, jak skończysz dostaniesz kolejne.

- Nie mogę zwyczajnie przeczytać po jednym rozdziale? - spytał Arthur, który nie potrafił wyobrazić sobie tego, że on miałby czytać głupie historie dla kobiet.

- Nie. Masz przeczytać wszystko, strona po stronie, zdanie po zdaniu, słowo po słowie. - odpowiedział Francuz, zaczynając tym samym swój monolog - musisz poznać styl w jakim piszę oraz to do czego dążę w każdej książce. Pewnie myślisz, że to zwykłe romanse bez przesłania i tu się mylisz mój drogi. Myślisz, że mam tyle fanów bo zwyczajnie prowadzę głównych bohaterów do momentu, gdy wyznają sobie uczucia?

- Myślę, że masz więcej fanek niż fanów oraz, że skoro jestem twoim asystentem wystarczyłoby mi to wszystko ładnie streścić. - przerwał Arthur i odłożył książki na stół.

- Jeśli chcesz ze mną pracować i liczysz na owocną współpracę to...

- Kto powiedział, że chcę z tobą pracować?

Po tych słowach, między dwójką znajomych zapadła cisza. Francis usiadł na powrót do stołu i spojrzał w ekran.

- Nikt cie tu nie trzyma, nawet nie musiałeś przychodzić. - odezwał się nie odwracając wzroku od kilku lini tekstu napisanego na białym ekranie.

- Eh nie to miałem na myśli... Zwyczajnie romanse to nie moja bajka, nie chce w tym siedzieć. Nie chodziło mi o ciebie, bo o dziwo twoje towarzystwo jest dla mnie dobrym oderwaniem się od rzeczywistości. Po prostu nie rozumiem tego całego biegania za drugą osobą, próbując zdobyć jej uwagę. To bez sensu. - zaczął tłumaczyć się młodszy.

- Przeczytaj. - powiedział Francuz i nie patrząc na towarzysza wziął książkę, gdzie na okładce znajdowała się srebrna róża na nocnym tle - potem oceniaj.

________
Eeee dziwny ten rozdział

Odpowiadają wam rozdziały co tydzień w soboty?

Jak Myślisz Co Wydarzy Się Jutro? |FrUkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz