24.12.2018
Twarz Arthur'a zrobiła się cała czerwona, miał ochotę zapaść się pod ziemię, wpatrywał się w zdziwioną i zarumienioną twarz Francuza, a każda sekunda wydawała się mu trwać wieczność. Musiał na szybko wymyślić jakąś wymówkę, by nie wyjść na jakiegoś fetyszystę, czy dziwaka. W końcu to nie była jego wina, że zapach Francisa, pozawalał mu zasnąć i być wyspanym. Gdy układał sobie w głowie odpowiedź wszystko wydawało mu się idiotyczne, tak samo jak powiedzenie prawdy. Najpierw przytulający się do niego przyjaciel, później pocałunek, a na końcu bluza. Anglik jedyne o czym wtedy marzył to aby Alfred przyszedł do niego z jakąś sprawą, jednak miał świadomość, że to raczej się nie wydarzy, wziął głęboki wdech z zamiarem obrócenia tego w żart, jednak jedyne co wydobyło się z jego ust to:
- Czasami.
Zawstydzony i zirytowany swoją głupotą schował głowę w poduszkę, próbując się przy tym nie rozpłakać z zażenowania. Czekał, aż przyjaciel go wyśmieje, albo zacznie go obrażać, był przygotowany na wszystko co najgorsze, jednak żaden z jego czarnych scenariuszy się nie spełnił.
- Dlaczego? - spytał Francis, w jego głosie nie było słychać rozbawienia, złości, czy obrzydzenia, co lekko uspokoiło Arthur'a.
- Czy jeśli ci powiem to nie będziesz się ze mnie śmiał, ani nie będziesz na mnie zły? - spytał mamrocząc w poduszkę, jednak znajomy był w stanie zrozumieć jego słowa.
- Obiecuję, że nie będę się śmiał, ani nie będę na ciebie zły... Po prostu, chce wiedzieć, dlaczego to robisz... - odpowiedział ze spokojem, a Arthur ściągnął z twarzy poduszkę i wlepił wzrok w sufit.
- Od dosyć dawna nie potrafiłem się wysypiać i miałem problemy z zasypianiem, a tabletki nigdy mi nie pomagały, jedyne co to mnie otępiały. - odpowiedział, po czym kontynuował ściszając głos - odkąd śpię z twoją bluzą o wiele łatwiej jest mi zasnąć i się wysypiam.
Anglik powiedział to na jednym wdechu i gdy tylko skończył ponownie zakrył swoją twarz poduszką, czekając na reakcje Francisa, który siedział na łóżku i nie wiedział co ma powiedzieć. Ooboje nie wiedzieli co powiedzieć i jak kontynuować rozmowę, w końcu Arthur nie wytrzymał i powiedział cicho:
- Zapomnij o tym proszę... Zaraz wrzucę ją do pralki i ci ją oddam... Udajmy, że nic się nie stało...
- Ale ja nie chce o tym zapominać. - powiedział Francuz, a znajomy odłożył poduszkę na bok - i nie musisz mi jej oddawać, jeśli ci pomaga to ją zachowaj, nie mogę dopuścić do tego, żeby mój asystent chodził niewyspany. Zresztą i tak bym jej nie nosił, więc to nawet lepiej, jeżeli zostanie u ciebie, a nie będzie się kurzyć u mnie w szafie...
- Coś się stało? - spytał młodszy, gdy zauważył, że przyjaciel przyłożył swoją dłoń do ust.
- Nie, nic... Po prostu jesteś... Nie ważne.
- Jaki jestem?
- Uroczy.
- Oj zamknij się już. - powiedział lekko rozbawiony Anglik - cieszę się, że nie uważasz, że jestem dziwny...
- Są o wiele dziwniejsze rzeczy jakie robisz. Więc to jakoś nie za bardzo mnie zdziwiło. - odparł mu Francis z lekkim uśmiechem, próbując zmienić temat na bardziej komfortowy.
- Co masz na myśli?
- Sprzątanie mi domu, picie herbaty dzień w dzień, serio co ty w niej widzisz? Ona nawet smaczna nie jest. O jeszcze regulowanie brwi.
- S-skąd o tym wiesz? - spytał przerażony Arthur, a Francuz widząc jego minę zaśmiał się cicho.
- To widać, poza tym rozmawiasz z autorem najlepszych na świecie romansów, wiem wszystko o kobietach, serio nawet znam przynajmniej dziesięć wyjść z sytuacji, gdzie kobieta dostaje okresu w miejscu publicznym, zauważenie tego, że regulujesz brwi zajęło mi kilka sekund. Wiesz, wcześniej jakoś ich nie dostrzegałem, pewnie dlatego, że masz trochę za długą grzywkę, włosy czasem wpadają ci do oczu, mam rację?
- Ty szatanie... I nie, nie piszesz najlepszych romansów na świecie. Twoje książki są nudne i pokręcone jak tureckie seriale. A te sposoby na okres w miejscach publicznych zachowaj dla siebie. - cicho się zaśmiał, a ich spojrzenia się skrzyżowały.
Oboje czuli się magicznie w swoim towarzystwie, czuli, że nie musieli nikogo przed sobą udawać. Mimo, że znali się krótko wiedzieli o sobie bardzo dużo, zaufali sobie wzajemnie i oboje jednomyślnie mogliby powiedzieć, że bez tego drugiego życie byłoby bardziej szare. Czas jakby zatrzymał się w miejscu, byli tylko oni, wpatrujący się w swoje oczy. Ich myśli błądziły bez celu, jednak przez głowy obu mężczyzn przeleciało wspomnienie ich niewinnego pocałunku. Arthur nie wiedział dlaczego, ale zapragnął więcej, niż jeden szybki, delikatny całus. Francis pragnął poczuć fakturę suchych ust znajomego jeszcze raz. Mimo ich pragnień żaden z nich nie odważył się poruszyć, siedzieli w ciszy wpatrując się w swoje oczy.
Trwali tak do czasu, aż nie usłyszeli dźwięku otwieranych drzwi.- Przeniosłem wam waszą czekoladę... - Alfred wszedł do pokoju z dwoma kubkami, po czym rozejrzał się po pokoju. Widząc dwóch mężczyzn siedzących blisko siebie na rozwalonym łóżku, narzucało mu się kilka scenariuszy - ... Chyba wam w czymś przeszkodziłem, zostawiam kubki i uciekam.
Arthur nie za bardzo zrozumiał co miał na myśli jego brat, jednak dziękował mu w duchu z całego serca, bo nie zdziwiłby się, gdyby nie wytrzymał kilku sekund dłużej i rzucił się na przyjaciela.
____________
Śpicie?Uwielbiam dodawać rozdziały po północy.
CZYTASZ
Jak Myślisz Co Wydarzy Się Jutro? |FrUk
Fiksi Penggemar[Zakończona] Arthur skupiał się wyłącznie na swojej pracy i nigdy nie miał czasu na umawianie się z dziewczynami, czy chociażby zwykłe flirtowanie. Nie miał też na oku żadnej dziewczyny, co lekko niepokoiło jego brata Alfreda. Rozmowa z nim, dała Ar...