8

459 62 26
                                    

17.12.2018 (poniedziałek)

- Może... Pamiętacie ją? - spytał Francis, a Antonio i Gilbert szybko popatrzyli na siebie zdziwieni, po czym znowu na Francuza.

Nagle zapadła między nimi cisza. Oboje bali się zadać pytanie czy na pewno chodzi o osobę, o której myślą. Oczywiście pamiętali każdy szczegół, ale nagle się zaniepokoili.

- Wróciła? - spytał po dłuższej chwili milczenia Antonio.

- Nie... - odparł cicho Francis, po czym dodał tym samym tonem - nie wróciła...

- To o co chodzi? - owszem Gilbert był nie cierpliwy, a dodatkowo sam ten fakt pobudzał jego ciekawość i lekki niepokój - skoro nie wróciła... To masz związane z nią sny? A może wydaje ci się, że wszędzie gdzie nie spojrzysz jest właśnie ona? Albo...

- To nie to... Nie chodzi dokładnie o nią. - Francuz przerwał przyjacielowi. Jego twarz wyrażała obojętność - Chodzi o to, że... Pamiętacie jak pierwszy raz ją spotkałem?

- No pewnie, że pamiętamy. Opisywałeś nam jak się wtedy czułeś i mówiłeś, że to było jakieś bardzo dziwne. Poznałeś ją w naszym tutejszym markecie, pomogłeś jej ściągnąć jakąś mąkę chyba, albo cukier z wysokiej półki. No i wtedy spojrzałeś jej w oczy i to wszystko poczułeś. Jak to wtedy mówiłeś motylki miały ci rozsadzić brzuch czy jakoś tak. - odparł Antonio, mówiąc dość szybko i chaotycznie.

- Cukier... I chodzi mi właśnie o te uczucia... - Francis westchnął i przetarł zaspane oczy, po czym nie słysząc, żeby koledzy chcieli coś powiedzieć dodał - Niedawno poczułem dokładnie to samo...

- No tego to ja się nie spodziewałem. Kiedy w końcu znudziła ci się laska, za którą goniłeś pół życia i nagle pojawia się inna, za którą będziesz gonić drugie tyle. Francis wybacz, ale czegoś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia nie ma. - mówił albinos zaczynając drugi kufel piwa, po czym ruchem głowy wskazał na dziewczynę siedzącą przy barze, która sama piła kolejny już kieliszek wódki - to tak jakbym podszedł teraz do tej blondynki przy barze, zagadał ją moją zajebistą gadką, wrócił tu i powiedział, że to na pewno jest miłość mojego życia. Francis nie oszukujmy się, odpuść sobie, bo to nie ma żadnego sensu. Znajdziesz sobie kiedyś kogoś lepszego, a nie jakąś pierwszą lepszą laskę z ulicy, której spojrzałeś raz w oczy i zakochałeś się do końca życia. Proszę cię zastanów się nad swoimi uczuciami.

- Nie jest pierwszą, lepszą laską z ulicy i nie będę za nią gonić, bo wiem, że akurat to nie ma sensu. I to nie tak, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Spotkaliśmy się, pogadaliśmy w kawiarni, wszystko było normalnie. Odprowadziłem go pod jego blok, no i wtedy... - Francuzowi nie było dane dokończyć.

- Przepraszam, że ci przerywam tą jakże cudną wypowiedź, ale jak to "jego"? - wtrącił się Gilbert.

- Normalnie. To facet. Nie chcesz słuchać to nie musisz. Widzę, że cię już moje gadanie irytuje, więc możesz sobie iść, ja cię tu na siłę nie trzymam. - powiedział trochę zdenerwowany Francuz.

- Dobra, niech ci będzie. Ja tylko pytałem, ale ok, jestem już cicho. - powiedział w swojej obronie Niemiec.

- Popatrzyłem się mu w oczy, wcześniej też to zrobiłem, ale dopiero wtedy poczułem się tak... Tak... Magicznie. To było mocniejsze, niż wcześniej.

- Nasz Francis się, w końcu ponownie zakochał. To cudnie. - powiedział Antonio i lekko się uśmiechnął - miejmy nadzieję, że z wzajemnością.

- Tyle, że ja nie chce się w to mieszać. - Gilbert zadławił się piwem i zaczął kaszleć. Francis rzucił na niego szybkie i zdenerwowane spojrzenie.

- Ale... Jak to nie chcesz? - spytał zaniepokojony Antonio - przecież...

- Nie chce i koniec. Tak ciężko to do was dociera. Pierwszy raz powiedziałem, że nie chce się o kogoś starać i nie chce mieć z tym kimś żadnej relacji. - westchnął cicho.

- Znowu się będziesz nocami po burdelach szlajał. - powiedział szybko Niemiec, kończąc drugi kufel. Blondyn zignorował uwagę albinosa.

- Moim zdaniem drogi Francisie uciekasz przed miłością. - stwierdził z chytrym uśmiechem Antonio.

- Nie uciekam. Po prostu jej nie chce. - odrzekł sucho.

Arthur wyszedł z łazienki z zielonym ręcznikiem zawiązanym na biodrach. Szybkim krokiem udał się do pokoju i trochę się zdziwił, gdy Alfred nie pojawił się na jego drodze. Ubrał się w czyste ubrania i usiadł na swoim łóżku. Godzina nie była późna, bo była dopiero szesnasta, jednak on czuł potrzebę snu. Ułożył głowę na poduszce i zamknął o czy. A sen przyszedł do niego niemal natychmiast, zabierając go do świata gdzie wszystko jest łatwiejsze.

Jak Myślisz Co Wydarzy Się Jutro? |FrUkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz