*Paweł*
"-Cześć.-powiedziałem, gdy zobaczyłem jak Emilka idzie w moją stronę
-Hej. -chciała mnie przytulić, ale się odsunąłem
Tak będzie lepiej dla wszystkich.
-Więc, o czym chciałeś porozmawiać? O nas? -zapytała
-No właśnie. O nas. Nie ma nas. -wyznałem, chociaż wcale nie chciałem tego mówić
-Co? -spytała zszokowana
-To co słyszysz. -odparłem przełykając ślinę
-Nie. N-nie wierzę. Kurwa, t-to żart prawda? -głos jej się łamał, a ja nic nie mogłem zrobić
-Prawda. -wyszeptałem zaciskając powieki
-Mówiłeś, ż-że mnie kochasz. Kurwa, mówiłeś, że ci na mnie zależy.
Bo zależy, kurwa!
-Przeleciałem cię i tyle. -odwróciłem wzrok
-A ten koncert? Całując mnie przed setkami osób nic do mnie nie czułeś? Kurwa, mówiłeś że kochasz mnie jak nikogo innego.
-To nieprawda. -chciałem już odejść, ale ona nie dawała za wygraną
-Kurwa, proszę nie. Kłamiesz! -krzyknęła, a łzy ciekły po jej policzkach
Kurwa, przepraszam..
-Daj spokój.. -próbowałem się wymigać
-Nie! Kurwa, powiedz mi to prosto w oczy. Spójrz na mnie i to powiedz! -wykrzyczała łapiąc mnie za ramię lekko szarpiąc
Nie odpowiedziałem
Jebany tchórz.
-No dalej! -spojrzała mi w oczy
-Nie kocham cię! - skłamałem powstrzymując łzy.
Kurwa, czemu ja ją tak krzywdzę. Ale muszę, tak będzie lepiej dla wszystkich.
Odwróciłem się i poczułem jak moje policzki robią się mokre.
Kurwa mać, ja płaczę? Nie, to niemożliwe..
Kurwa!
-Nienawidzę cię! -wykrzyczała, a ja nie odpowiedziałem
Jak jebany chuj i ciota.
Łzy leciały z moich oczu jak pojebane rozmazując mi widok.
Kurwa, nie pamiętam kiedy ostatni raz płakałem..
Zacząłem biec, po chwili się zatrzymując.
-Kurwa mać! -krzyknąłem, po czym wytarłem oczy i z całej siły uderzyłem pięścią w betonowy mur, który znajdował się obok mnie. Ból był ogromny, ale i tak nie dorównywał temu psychicznemu. Złapałem się za włosy i powoli osunąłem po murze.
Kurwa, dlaczego?"
Pamiętam to, jak by było wczoraj.
Tak bardzo ją skrzywdziłem, a teraz jestem z nią w miejscu naszej pierwszej randki.
Nadal nie mogę sobie tego wybaczyć i gdybym wiedział, że to wszystko się tam skończy nigdy bym tak nie postąpił.Ja nadal cholernie ją kocham.
Dziewczyna podeszła do metalowej barierki i oparła się o nią odpalając papierosa.
Jest taka piękna..
Jej długie bląd włosy są piękne
W jej niebieskich oczach mógłbym się utopić
Jej buźka to istny ideał
A jej ciało jest idealne pod każdym względem.Ona była moja kurwa
Właśnie, była.
Ale już nie jest, bo musiałem coś spierdolić.
-Dlaczego mnie tu zabrałeś? -usłyszałem, a moje ciało momentalnie się spięło
Nigdy się tak nie stresowałem.
Dobra, kiedyś trzeba jej wyznać prawdę.
-Tu mieliśmy pierwszą randkę, pamiętasz? -uśmiechnąłem się na samo wspomnienie
-Tak, ale co to ma do rzeczy?
-Nie mam pojęcia od czego zacząć..
-Może od tego czemu mnie zostawiłeś jak ostatni chuj. -uśmiechnęła się kpiąco
Kurwa, to trochę zabolało.
-Nie chciałem cię zranić..
-Ale to zrobiłeś. -przerwała mi, patrząc w moje oczy
-Nie chciałem cię zostawiać, zrozum. Kurwa, te dwa lata temu zdiagnozowano u mnie raka. Nie mogłem w to uwierzyć, nie docierało to do mnie. Dlatego byłem dla ciebie taki oschły.
Lekarze stwierdzili, że nie dają mi szans na przeżycie. Dali mi miesiąc. Nie mogłem się z tym pogodzić, ale bardziej nie mogłem wyobrazić sobie tego, że zostawię cię samą. Nie chciałem żebyś cierpiała, wolałem skłamać że nic do ciebie nie czuję, niż żebyś patrzyła jak umieram. Wtedy w parku kłamałem. Kłamałem, że nic między nami nie było.
Tydzień później Norbert nie mógł się z tym pogodzić. Zwiózł mnie do prywatnej kliniki. Zrobiono mi szereg badań. Okazało się, że jestem zdrowy.
Nie było żadnego pierdolonego raka! Chciałem cię odzyskać, próbowałem, ale nie mogłem. Wszędzie mnie poblokowałaś, Kaja mówiła, że lepiej będzie jak o mnie zapomnisz. Więc dałem sobie spokój.-To czemu teraz mnie tu ściągnąłeś?! -zapytała sfrustrowana
-Bo cię kocham!
-Jak mam ci uwierzyć? -zacisnęła usta i pociągnęła nosem
-Nie wiem kurwa! Nie wiem, ale wiem że cię kocham! Jak nikogo innego. Przez te jebane dwa lata nie miałem nikogo. Nie spałem z żadną laską, bo czułem się jakbym cię zdradzał. Każdego dnia o tobie myślałem, nie mogłem spać. Jak byłaś w śpiączce codziennie siedziałem z tobą w szpitalu..
-T-to byłeś ty? -przerwała mi zakrywając sobie usta ręką
-Tak.. -spuściłem głowę -Kocham cię kurwa, przepraszam za to wszystko..
-J-ja muszę to wszystko przemyśleć, poukładać sobie.. -założyła włosy za ucho, a po jej policzku spłynęła łza
-Dam ci czas. -podszedłem i niepewnie ją przytuliłem, co odwzajemniła -Możesz mi coś obiecać?
-Co?
-Nic sobie nie rób.
-Paweł, proszę cię. -prychnęła i stanęła naprzeciwko mnie -Oboje wiemy czemu wtedy nie podciągnąłeś rękawów. I ja też tego nie zrobiłam.
Między nami nastała cisza.
Zjebałem.
-Mógłbyś mnie odwieźć? -niepewnie zapytała
-Jasne, chodźmy.
***
No i wyjaśnione.
Oceniać!
🔜 Next 🔜
CZYTASZ
Nie jest za późno
FanfictionKsiążka jest kontynuacją opowieści "Prędzej czy później", którą znajdziecie na moim profilu.