11.

1.3K 95 5
                                    

Znalazłem się w szpitalu jak najszybciej mogłem. Zacząłem biec w stronę sali, gdzie leżała Emilka modląc się aby wszystko było dobrze.
Po chwili byłem już przy odpowiednich drzwiach i otworzyłem je szybkim ruchem wbiegając do środka.

-Jezu.. -zakryłem usta dłonią, gdy zobaczyłem jak Kaja rozmawia wybudzoną Emilką

Stanąłem w miejscu, kilka metrów przed łóżkiem dziewczyny, która po chwili na mnie spojrzała.

-To ja idę na fajkę. I może też przy okazji do sklepu.. -stwierdziła Kaja i wyszła z sali posyłając mi lekki uśmiech

-Nawet nie wiesz jak się cieszę.. -wyznałem drżącym głosem siadając na krześle

-Spokojnie, już dość się przeze mnie napłakałeś -uniosła prawy kącik ust do góry

-Po prostu.. Kurwa jestem taki szczęśliwy. -spojrzałem na nią uśmiechając się szeroko
Przez chwilę się sobie przypatrywaliśmy i zdobyłem się na chwycenie jej dłoni.
Na szczęście odwzajemniła gest.

-Byłeś tu cały czas. -stwierdziła szczęśliwie

-Tak.. Nie mogłem cię zostawić. Dzisiaj wyszedłem tylko wziąć prysznic, a jak Kaja do mnie zadzwoniła to prawie dostałem zawału..

-Wcale nie chcę cię nie znać. Zawalczyłam dla was. -uśmiechnęła się szeroko, ściskając moją dłoń

-Chwila.. Ty, ty to wszystko słyszałaś? -zapytałem zdziwiony unosząc brew

-Tak, wszystko.

-Nie jesteś na mnie zła? W sensie, siedziałem tutaj, rozmawiałem z tobą, a wiesz jaki mamy kontakt..

-Jestem ci ogromnie wdzięczna.

*Emilka*

Paweł siedział ze mną w szpitalu do późnego wieczoru, obiecując, że jutro też przyjdzie.
Nadal nie wiadomo, kto napadł mnie wtedy w parku i sama nikogo nie podejrzewam. Chociaż tyle, że się wybudziłam i nie stało mi się nic poważnego.
Jestem naprawdę szczęśliwa, że Paweł tak się tym przejął i był przy mnie cały czas. Rozmawiałam już z Kają i Filipem i raczej jest między nami dobrze.

Przeglądając telefon usłyszałam pukanie.

-Proszę. -powiedziałam dziwiąc się, ponieważ już grubo po dwudziestej drugiej

-Cześć, mogę na chwilę? -zapytał Norbert wychylając się zza drzwi

-Jasne, siadaj. -wskazałam na krzesło stojące obok mojego łóżka

-Jak się czujesz? -zajął wcześniej wskazane przeze mnie miejsce

-Jest okej. Co cię tu sprowadza o tej godzinie? I gdzie jest Kaja? -uniosłam brew

-Kaja jest w domu, ja zajechałem bo chciałem zobaczyć jak się czujesz, a akurat wracałem od Pawła.

-A okej..

-O czym chciałaś wtedy porozmawiać?

-O Pawle.. -odwróciłam wzrok, a chłopak uśmiechnął się lekko i wzdychnął

-Musisz uwierzyć. On po prostu myślał że zrani cię swoją śmiercią bardziej, niż urwaniem kontaktu. To cholerny błąd lekarzy, którzy odpowiedzą przed sądem. Ale chuj z tym, ważne, że on żyje. Ale bez ciebie będzie twierdził że to nie ma sensu. On cię tak okropnie kocha.. Naprawdę nigdy w życiu nie traktował tak żadnej kobiety. -powiedział Norbert, a ja przygryzłam wargę patrząc na swoje dłonie

-Ja naprawdę wam wierzę. Ale po tym wszystkim nie wiem czy jestem w stanie mu zaufać.

-Jesteś. Ale się boisz. -popatrzył w moje oczy unosząc kącik ust

Cholera, on ma rację.


Nie jest za późnoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz