— Dobrze? Nat?
Dziewczyna wchodzi po schodach. Dziewczyna spada ze schodów. Dziewczyna wchodzi po schodach. Dziewczyna...
Pokiwałam głową starając się odwrócić wzrok. Tak żałosne zagranie, do którego się posunęłam nie przyniosło mi satysfakcji. Zerowe osiągnięcie — dziecinna ucieczka, okazanie słabości. Bardzo nie na miejscu.
— Жалкий... (Żałosna...)
Ale..
Czemu on mnie wyniszcza? Dlaczego przebija się przez tą twardą barierę obojętność, nad której wybudowaniem pracowałam od lat? Dlaczego się fatyguje?
Dlaczego mu zależy?
Tak czułe słowa. Tak spokojny i kojący ton głosu. Tak gładko poruszające się spierzchnięte usta, gdy wypowiada zdrobnienie mojego imienia.
Dawno nikt tak nie robił.
Jednak czy jest w tym sens?
Przepuszczać go do środka skrywanej głęboko tajemnicy, skoro wiem, że są tylko dwie prowadzące do niej drogi?
A każda, niczym Anioł Śmierci prowadzi do obustronnej porażki. Może boję się zaufać, pokochać, wiedząc, że wyniszczy mnie jego brak. Albo umrzemy razem, albo tylko ja.
A może pora skończyć z przeszłością?
— Ja... — Trzeba dobrze ubierać myśli w słowa. Skoro i tak walka jest przegrana, trzeba myśleć przyszłościowo. Odłożyłam przybory i spojrzałam na jego ciepły uśmiech. Moje zupełne przeciwieństwo. Mrugnęłam powoli omijając najważniejsze momenty w historii Czarnej Wdowy. — Pochodzę z wysoko postawionej rodziny, Rosyjskiej rzecz jasna. Jak już zapewne wiesz, nazywam się Natal...sha. Natasha Romanoff. Chodziłam do szkoły baletowej, która z czasem przerodziła się w Akademię Śmierci rodem z filmów, nazywaną też jako Czerwony Pokój. Może słyszałeś.
Spojrzałam na niego ciekawa reakcji. Ciekawość zabiła kota. Wiedziałam, że słyszał. Wiedziałam, że o Czerwonym Pokoju wiedział cały świat. Ale nigdy nie widziałam, żeby ktokolwiek coś z tym robił. Spisywali nas na straty. Bo przecież nasze życia nie były nic warte.
Jego twarz pozostała bez wyrazu. Cały czas wpatrywał mi się w oczy.
Dziewczyna wchodzi po schodach. Dziewczyna spada ze schodów...
— Zostałam podana chemioterapii i wyszkolona na wzór Rogersa. — Przywróciłam zwyczajny ton głosu. Uniosłam brew i stopniowo podnosiłam poziom pewności siebie. Wracam do formy. — Żeby go zabić. Tak się składa, że nie lubię siedzieć w zamknięciu. Uciekłam. Aktualnie jestem płatnym zabójcą z upierdliwym przyjacielem Kumpla Ameryki u boku. — Skończyłam z pustym uśmiechem i wytarłam ręce o materiał swojej koszulki. — Kto by się spodziewał, prawda? Los jest taki nieprzewidywalny... — Jeśli nie wyczuł sarkazmu, to źle o nim świadczy. Położyłam dłonie na blacie ani na chwilę nie zrywając kontaktu wzrokowego.
Obserwowałam jego reakcję przez cały ten czas. Wyglądał na smutnego. Zbitego z tropu. Jak ja, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. I tak oszczędziłam mu czasu. Nie wspomniałam o mężu, rodzinie, prawdziwym imieniu. No cóż, nie do końca mu ufam. Mimo, że z każdą chwilą coraz bardziej.
Przechyliłam głowę w prawą stronę, a on odważył się zrobić coś, co było teraz najgorszym i najbardziej ludzkim zagraniem.
Złapał mnie za dłoń i uścisnął, uśmiechając się smutno.
Włożył w to tyle współczucia, tyle empatii i uczuć, które natychmiast do mnie dotarły, wypełniając pustkę. Był teraz jak dopływ świeżej krwi, nowa porcja tlenu. Tym prostym gestem—
Dziewczyna spada ze schodów...
—Zburzył mnie na nowo. A ja ponownie muszę się odbudować. Jak dziewczyna, która znowu wchodzi po schodach.
CZYTASZ
𝘽𝙪𝙙𝙖𝙥𝙚𝙨𝙩 | clintasha au
Fanfiction𝙋𝙊 𝙆𝙊𝙍𝙀𝙆𝘾𝙄𝙀 𝟮𝟬𝟮𝟭/𝟮𝟬𝟮𝟮 Co wydarzyło się w Budapeszcie? Natasha Romanoff - a może Natalia Alianovna Romanova? - sowiecki szpieg, antagonistka superbohatera Iron Mana. Stworzona na wzór Steva Rogersa i powstała, by go znisz...