Rozdział 17

376 43 8
                                    

Wczoraj, a może już raczej dziś rano, zasnęłam wtulona w jego rozpalony tros

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wczoraj, a może już raczej dziś rano, zasnęłam wtulona w jego rozpalony tros. Nie wiem co mnie do tego skłoniło, ale czułam się przy nim bezpiecznie.

Pierwszy raz od niepamiętnych czasów ktoś mnie pocałował. Ba. Zrobił to tak czule jak nikt inny dotąd.

Czulej niż sam Alexi Shostakov.

Mój mąż.

Powoli unormowałam oddech i delikatnie otworzyłam oczy. Gdy tylko dotarło do nich światło dzienne szybko je zamknęłam dodatkowo mocniej zaciskając powieki.

Chyba trochę za szybko.

Ruszając głową uderzyłam w podbródek Clinta, ktory natychmiast obił szczękę. Dźwięk uderzanych o siebie zębów rozniósł się po całym pomieszczeniu.

Barton się przebudzał.

Ja to spowodowałam.

Ja do tego dopuściłam.

Zaczęłam coraz ciszej oddychać powodując, by wreszcie stało się to całkowicie niesłyszalne. Przestałam ruszać powiekami rozluźniając się.

Spałam.

A przynajmniej tak to wyglądało.

Musiałam się ukrywać już nawet we własnym łóżku.

Cóż, może nie do końca własnym, ale wiecie, o co chodzi.

Mężczyzna otworzył oczy i ziewnął przeciągle. Pewnie na mnie spojrzał bo czułam emitujące od niego szczęście i ten piękny uśmiech na jego twarzy. Delikatnie przełożył moją głowę na poduszkę i zdjął z siebie moją rękę.

Wszystko starał się wykonywać jak najdelikatniej i do tej pory całkiem nieźle mu wychodziło.

Powoli sturlał się z kanapy i ukląkł albo usiadł, nie potrafię dokładnie określić. Przeczesał dłonią swoje włosy i po chwili ucałował mnie w sam czubek nosa.

Gdy jego ciepłe wysuszone wargi zetknęły się z moją skórą wszystkie wspomnienia sprzed niecałych siedmiu godzin powróciły. Miałam ochotę się uśmiechnąć, ale było to teraz niemożliwe, między innymi ze względu na wykonywane zajęcie.

Leżałam dalej z twarzą bez wyrazu.

Barton wstał i poszedł do łazienki. Prawdopodobnie zamierza się odświeżyć. Słyszałam jak zamyka drzwi i po chwili odkręca wodę.

"Kurwa"

Chyba się popatrzył.

Pozwoliłam sobie na delikatny i z lekka zadziorny uśmiech.

Mina 173, kategoria - szczere/prawdziwe/nie udawane.

Po kilkunastu minutach wrócił podchodząc w moim kierunku po swoje ubrania.

Szczerze? Powodzenia w szukaniu.

Wczoraj bez trudu sprawiłeś, że zniknęły, więc dzisiaj dla odmiany do odnalezienia trudu potrzeba.

Jak myślałam, tak się stało. Zdążyłam się dwa razy odwrócić na bok i raz solidnie poleżeć na plecach by Clint odnalazł skompletowane ubranie.

Ze skarpetkami szło mu najdłużej.

Śmieszne, bo nie pamiętam, żeby je zdejmował.

Ma chyba nieźle wypracowane wyczucie czasu, bo wiązał drugi but, ostatni fragment aktualnej stylizacji, zadzwonił mu telefon.

Wytężyłam słuch.

— Halo? — Zapytał zdziwiony, gdy odbierając przyłożył urządzenie do ucha. Nie wyglądał na wystraszonego. Raczej na zaskoczonego niezapowiedzianym przyjazdem dobrego przyjaciela.

Ale nikt przecież nie przyjechał.

Wciąż byliśmy sami.

Kto stoi po drugiej stronie słuchawki?

— Cześć Nick. Czy ty wiesz, która jest godzina? — Czyżby kolega z pracy? — Tak, pamiętam... Tak, wiem, nie musisz dokańczać. — Spoważniał. Zacisnęłam zęby dalej przysłuchując się rozmowie. — Zapewniam, że to nie będzie konieczne.

Szef?

— Tak... — Odwrócił się w moją stronę. Stało się to co było nieuniknione. On po prostu musi mnie zabić. Tylko po co robić wokół tego taki cyrk?

Ah... Nie ważne...

Już wiem...

— Tsa. Do kiedyś, bo jutro będę zajęty. — Powiedział twardo akcentując ostatnie słowo i rozłączył się przeklinając pod nosem. Wziął kilka głębokich wdechów i stanął nade mną.

— Dobra Natasha, a teraz przestań udawać i powiedz mi co usłyszałaś.

Nigdy nie słyszałam takiego tonu głosu z jego strony.

Nigdy nie widziałam go takiego poważnego.

Ale nawet w takiej sytuacji nie mogłam się go wystraszyć.

Westchnęłam i usiadłam nie odrywając od niego wzroku.

Zabawa w udawanie śpiącego nie miała tutaj najmniejszego sensu.

Miał pustą twarz, bez wyrazu. Nic nie było na niej wypisane.

Nauczyłam się tego w czerwonym pokoju, jak i również - "wszystko co mam wykorzystuję jako broń"

Teraz jeśli trzeba nawet przeciwko niemu.

I nie jest mi z tym źle.

𝘽𝙪𝙙𝙖𝙥𝙚𝙨𝙩 | clintasha auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz