Rozdział 23

316 39 9
                                    

DNI 2

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

DNI 2

Zostało nam bardzo mało czasu. Trzeba by się wreszcie ogarnąć i zabrać za wymyślenie jakiegokolwiek planu ucieczki.

Dwa dni to tylko 48 godzin, a jeśli do tego czasu w mojej głowie nie powstanie cudowny i zbawienny plan to dobrowolnie skończę z kulą w skroni.

Najbardziej jednak boli mnie to, że ona mi zaufała w głębi duszy wiedząc, że znam plan działania.

A ja ją rozczaruję.

Ostatnie dni były najlepsze w całym moim życiu. Poznałem ją, pokochałem, a wczoraj opowiedziała mi o sobie. Dopiero teraz, po usłyszeniu prawdy, jestem w stanie zrozumieć jej wszystkie działania.

Bunty, ucieczki, morderstwa.

Nigdy nie pozwolono jej kochać.

Uciekała.

Oj Natasha...Natalia...

Leżałam na sofie wtulona w jego rozgrzane ciało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Leżałam na sofie wtulona w jego rozgrzane ciało. W kominku skakały iskry odbijając się od drewien przez nas przyniesionych. Trzask spalanej kory był nam teraz klimatyczną muzyką, wręcz wprawiająca nas w stan refleksji.

Kochać.

Co tak naprawdę oznacza?

Dlaczego nie kocham?

Nie potrafię?

Kochać czyli potrzebować. Potrzebować kogoś przez dłuższy okres, albo tylko chwilę. Potrzebować, mieć przy sobie, gdy kładzie się spać, potrzebować, by zająć spokój i ciszę, by się nie nudzić.

Potrzebuję.

Kochać czyli pragnąć.

Pragnąć dotyku, towarzystwa, dźwięku jego głosu. Pragnąć, by nigdy Cię nie zostawił i na zawsze był.

Pragnę.

Kochać czyli pożądać.
Chcieć cały czas dotykać jego suchych ust i wtula się do rozpalonego torsu.

Pożądam.

Kochać czyli trwać w miłości.

Kocham.

Więc dlaczego nie mogę tego powiedzieć?

Chciałabym żyć chwilą i słuchać jedynie bicia jego serca, zagłuszyć wszelkie podejrzenia. Najgorsze już za nami. Przeszłość wyznań. Spróbuję.

— Clint...ja... — Zaczęłam nie do końca pewna swoich słów. A może? Może faktycznie nie da się wyobrazić bardziej idealnego momentu? — Ko-

— Wiem! — Krzyknął nagle i zerwał się do góry, a ja upadłam na podłogę, tak jak wyznanie, na które tak długo się zbierałam. Mężczyzna szybko podbiegł do blatu kuchennego i zastukał palcami w odpowiednie przyciski klawiatury. Na komputerze znalazł coś, co z daleka wyglądało jak mapa z nałożonym sygnałami satelitarnymi. Wiedziałam czego szukał.

— Martwy punkt? — Jakby przed chwilą nic się nie stało podeszłam do niego i odsunęłam od laptopa. Przed oczami miałam jego spokojny uśmiech ulgi.

Znalazł to.

Bezpieczne miejsce z dala od wszelkiego zasięgu, a co za tym idzie z dala od broni i pocisków lecących w naszą stronę.

Znalazł szansę na lepsze życie.

— Gdzie on jest? — Zapytałam wpatrując się w mapę. Wciąż nie do końca orientuję się w Węgierskich uliczkach. Są dosyć duże, a moja pamięć nie gromadzi niepotrzebnych informacji.

— Chińska dzielnica. — To wszystko tłumaczy. Dało się zauważyć, że Azja i mieszkający w tej części świata stronią od wszelkich dóbr elektronicznych i zdecydowanie cenią sobie niemal historyczny spokój. Zrozumiałe. — Ale mamy problem. W grę wchodzi tylko spacerek, jeżeli planujemy pozostać niezauważeni. — zamyślił się. — Ewentualnie możemy podjechać do obrzeży centrum, jakimś pożyczonym samochodem, ale trzeba uważać.

Clint miał w zwyczaju to, że nigdy nie kradł samochodów. On je tylko "pożyczał, ale z powodu złych tras zostawiał w innym miejscu". Każdy samochód traktował tak ostrożnie, jakby jego właściciel wiedział o wymianie. Nie mogłam kłaść stóp na maskę, bo od razu szybko je zrzucał. Auto zostawiał w stanie niemal niezmienionym.

— Jeśli wybierzemy druga opcję, ile nam to zajmie?

— 3 godziny.

— A jeśli nie?

— Za długo...

𝘽𝙪𝙙𝙖𝙥𝙚𝙨𝙩 | clintasha auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz